Trzy duchy Tesli: Spisek prawdziwych ludzi
Trzy duchy Tesli: Sztokawska tajemnica wzbudziły moje spore zainteresowanie. Świetnie narysowany komiks, pełen zagadek i niespotykanego wręcz klimatu bardzo przypadł mi do gustu. Tekst o nim zakończyłem stwierdzeniem, że mam nadzieję, iż kolejny tom szybko się pojawi w Polsce. Trzy duchy Tesli: Spisek prawdziwych ludzi już jest, ale nie sprostał niestety moim oczekiwaniom.
Trochę o fabule
Tom drugi to bezpośrednia kontynuacja, jeśli cała historia zostanie kiedyś wydana w zbiorczym wydaniu, to nowy czytelnik nie spostrzeże zupełnie momentu podzielenia. Tesla jest już w pełni nierzeczywistym bytem, ale wciąż jego umysł decyduje o działaniach stowarzyszenia naukowców nazywanego Spiskiem prawdziwych ludzi. To oni próbują powstrzymać wojnę, w odróżnieniu od Edisona, który choć również martwy kieruje poczynaniami strony przeciwnej. Część historii dzieje się także na Pacyfiku, gdzie spotkamy armię japońskich robotów i pewnego żołnierza, który próbuje je wykorzystać, aby wrócić do domu. Dzieje się dużo, na pozór ciekawie, ale …
Maria w sześcianie
Ale jak dla mnie, to scenarzysta nieco przeszarżował, przekombinował i upchnął za dużo pomysłów w tej historii. Chciał ewidentnie uniknąć syndromu tomu drugiego, czyli tego charakterystycznego czekania na wielki finał, i skończyło się to tak sobie. Jestem w stanie bez mrugnięcia okiem przyjąć pomysł naukowców przenoszących swoje umysły do tajemniczych urządzeń. Nie mam nic przeciwko Edisonowi podtrzymywanemu przy życiu przez jakiś dziwny fotel. Jednak Maria Skłodowska przywrócona do życia w formie światełka w sześcianie, to dla mnie jednak nieco za dużo. Przepraszam panie Marazano, ale ja tego nie kupuję.
Podsumowanie:
Trzy duchy Tesli: Spisek prawdziwych ludzi to nadal świetnie narysowany komiks, z budującymi klimat grafikami Guihema. Niestety scenarzysta rzuca mu pod nogi kłody i historia nie wciąga, nuży i dosyć szybko irytuje. Niestety. Jak dla mnie po świetnym początku opowieść poszła w złą stronę, Najtęższe umysły stały się wręcz groteskowe, a ich nagromadzenie chyba nieco zbyt duże. W pewnym momencie czekałem, aż w pracowni Tesli zza rogu wyskoczy albert Einstein w formie pioruna, czy atomowego grzybka. A chyba nie takie były intencje twórców. Przyznam szczerze, że nie wiem, czy będę miał ochotę sięgnąć po zakończenie tej opowieści.
Info:
Scenariusz: Marazano
Rysunki: Guilhem
Tłumaczenie: Maria Mosiewicz
Wydawca: Egmont
Do tramwaju: komiksów nie czytamy w tramwaju :)