Królowie Wyldu, czyli Rolling Stones wracają
Tytuł wpisu trochę na wyrost, ale reaktywacja Beatlesów nie byłaby możliwa od wielu lat. Natomiast Spice Girls jakoś nie całkiem pasują mi do bandy barbarzyńców, choć tutaj się nie upieram. Poza tym przecież w książce mamy już Jedwabne Strzały ;). Trochę zamotałem, ale już wszystko tłumaczę.
Kiedyś muzyka była lepsza
Takie stwierdzenie o muzyce można usłyszeć regularnie, zwłaszcza od miłośników nieco ostrzejszego rockowego grania. Czy to prawda? Nie mnie się wypowiadać, na muzyce znam się tak sobie. Ale wyobraźcie sobie, co by było, gdyby Rolling Stones się rozpadli i po jakimś czasie ogłosili powrót do grania? To tej miary wydarzenie opisują Królowie Wyldu, oto bowiem Saga, najbardziej znana grupa najemników zdecydowała się wrócić do gry. To znaczy do wojowania, rozwalania i eksterminacji podłych bestii. Może nie na zlecenie, może nie da się ich wynająć, ale znowu wszyscy najsławniejsi są razem.
Głośniej basy!
Podczas targów książki w Krakowie sugestię, że ekipy najemników najbardziej przypominają zespoły rockowe podrzucił mi tłumacz. Stwierdził także, że taką intencję miał autor książki i on po prostu dopasował się do tego wprowadzając nazwy kojarzące się z polskimi grupami. A że nie zawsze to rokowi giganci, no cóż, nie wszyscy najemnicy są dobrzy w tym co robią. ;) Zresztą chwilę później dowiedziałem się, że oryginalna nazwa tej serii to The Band, zatem skojarzenie staje się oczywiste.
Gitary i miecze !
Na szczęście autor Królów Wyldu jest dobry w tym co robi, choć to jego debiut. Owszem nie jest super od samego początku, bo książka wymagała na początku nieco taryfy ulgowej, miałem problem się w nią wczytać, ale już chyba po pierwszych 30 stronach ruszyło. Dzieje się tak dlatego, że trzeba chwycić konwencję. Na początku oczekiwałem mocno humorystycznej historii, a tu na poważnie. Jak przestawiłem się na poważne podejście, to zrobiło się zabawnie. Nicholas Eames napisał bowiem książkę, którą trudno zaszufladkować. Owszem to rasowe heroic fantasy z wyrazistymi bohaterami, ale jednocześnie znaleźć w niej można nieco bliskiego memu sercu humoru rodem z pierwszych tomów Świata Dysku, czy przygód Kedrigerna napisanych przez Johna Morressya.
Podsumowanie
Po trudnym początku resztę przeczytałem z przyjemnością. Dobrze wymyślona fabuła, pełna zaskoczeń i nieoczywistego wykorzystania popularnych w fantasy elementów. Różnorodni główni bohaterowie, wśród których każdy czytelnik znajdzie dla siebie kogoś do polubienia. Niezły pomyśl na finał, bo bałem się w pewnym momencie, ze będzie totalnie z kapelusza. Świetnie rozwiązanie problemu smoka i długiego marszu przez niebezpieczne tereny no i sceny batalistyczne, które chciałoby się zobaczyć w reżyserii Petera Jacksona.
Czekam na drugi tom !
Info:
Tytuł: Królowie Wyldu
Autor: Nicholas Eames
Tłumaczenie: Robert J. Szmidt
Wydawca: Rebis
Do tramwaju: też
[…] Róża to kontynuacja bardzo przyzwoitego debiutu Nicholasa Eamesa. O Królach Wyldu pisałem tutaj. Owszem, było trochę zgrzytów związanych z tym, że autor nie mógł zdecydować się, czy […]