Syn Supermana, czyli Odrodzenie się zaczyna
Z Supermanem, który pojawił się w Polsce w ramach Nowego DC 52 pożegnałem się dość szybko. Już pierwszy tom był tak zniechęcający, że dałem sobie spokój. Zresztą kiedy muszę wybierać pomiędzy Batmanem, a jakimkolwiek innym bohaterem DC, to decyzja zapada błyskawicznie i może być tylko jedna. Ale nowe zmiany w uniwersum komiksowym amerykańskiego giganta jawią się interesująco, zatem próbuje kolejny raz.
Odrodzenie
Przy transformacji z Nowego DC 52 do Odrodzenia, które miało miejsce za sprawą tego, co wydarzyło się w albumie Uniwersum DC – Odrodzenie zdecydowałem się jednak dać Supkowi szansę na rehabilitację. Przekonały mnie do tego oba albumy z okresu przejściowego, zarówno Superman Lois i Clark jak i Ostatnie dni Supermana przeczytałem z dużą przyjemnością. Człowiek ze Stali ubrany na czarno wyglądał całkiem dobrze, nabrał nieco realizmu, a broda, to przecież jeden z atrybutów męskości. ;)
Po śmierci
Co prawda kiedy Supek z uniwersum Nowe DC 52 umarł, to Superman ze starego świata przywdział jego kolory i się ogolił, ale nie zniechęciło mnie to jak na razie. Chyba największa w tym zasługa Lois Lane i Jonathana, syna Supermana, w którym właśnie budzą się moce odziedziczone po kryptonijskim ojcu. Z jednej strony mamy nieporadnego dzieciaka w nowym miejscu, a właściwie w nowym świecie, a z drugiej istotę tak potężną, że potrafi zabić spojrzeniem.
Bez fajerwerków
Choć fabuła tego albumu nie zawiera jakiś kamieni milowych, pozbawiona jest wielkich twistów fabularnych czy monumentalnych bitew, to jednak czyta się go z przyjemnostką. Nowy Superboy przechodzi prawdziwy stretch bojowy, a obaj potomkowie Kryptonu ładnie zaczynają wpasowywać się w Ligę sprawiedliwości. Nawet marudzenie Batmana niewiele zmienia. Główny zły dostaje porządny łomot, wszelkie elementy układanki, które musiały się wpasować w Odrodzeniu trafiają na swoje miejsce. No a Lois w zbroi Batmana to moment, który daje naprawdę sporo frajdy.
Grafika
Fabularnie jest nieźle, natomiast graficznie mamy ewidentnie problem amerykańskich zeszytówek. Jest nierówno. Owszem, nie jest najgorzej, ale jednak raz lepiej, raz gorzej. Nie spodziewajcie się graficznie czegoś na poziomie Jima Lee czy Mariniego (Egmont, błagam, wydajecie jego Batmana). To przeciętny, amerykański, superbohaterski styl rysowania.
Podsumowanie:
Scenariusz: Peter J. Tomasi, Patrick Gleason
Rysunki: Dough Mahnke, Patrick Gleason, Jorge Jimenez
Do tramwaju: komiksów nie czytamy w tramwaju :)
To jest dobre. Wręcz bardzo dobre. Mówię to jako osoba, która nigdy nie trawiła Supermana i historii z nim. Dopiero w ten run wciągnęłam się, jak szalona.
Owszem, wszystkie elementy znakomicie wskakują na swoje miejsce, ale czy to jest bardzo dobre, to dowiemy się dopiero z następnego albumu. Przynajmniej moim zdaniem. No chyba, że czytasz po angielsku i już wiesz ;)
[…] można kupować dalej lub nie. A co jeśli miałbym kupić trzy? Pieniądze na Batmana wydałbym na Supermana. Tak, świat się kończy, seria o Człowieku ze Stali jest ciekawsza od tej o Mrocznym Rycerzu. […]