Berserk, czyli swojska apokalipsa
Apokalipsa to z reguły coś bardzo odległego, najczęściej dzieje się gdzieś w Stanach Zjednoczonych, ewentualnie Rosji. Nawet jeśli ma zasięg globalny to w najlepszym przypadku dzieje się GDZIEŚ. Tym razem jednak zdarzyła się TUTAJ, w moim mieście, w Krakowie.
Ludzi ogarnął berserk, nikt nie wie dlaczego. Nie stali się zombiakami, po prostu zaczęli się nawzajem zabijać, niewrażliwi na ból, obdarzeni nadludzką siłą. jakby nieco mniej inteligentni, ale piekielnie zabójczy. Wszyscy. Wciąż żywi. Mąż rzucał się na matkę, matka próbowała pozabijać dzieci, a i babcie nie pozostawały obojętne wobec wnuków. Jedynymi przytomnymi w tej rzeczywistości bliskiej piekłu okazały się dzieci.
Co się stało?
Nie wiemy co się właściwie stało, autor nie odpowiada na to pytanie. Choć może jestem nico nieprecyzyjny. Wiemy co się stało, ale nie wiemy dlaczego, co było przyczyną zagłady. Miasta są opustoszałe, ludzie wybili się nawzajem. Dobrze, że choć po zakończeniu tego koszmaru, po odejściu berserku ocaleli pomyśleli o tym, aby spalić trupy. Dzięki temu udało się uniknąć epidemii. Palili ich na Rynku, na Placu Wolnica, na Placu Centralnym i w wielkich piecach Nowej Huty. Tak, tym razem choć zagłada objęła cały świat, to widzimy ją z perspektywy Krakowa, miasta w którym mieszkam.
Realia
Książek o Krakowie i tych o końcu świata przeczytałem wiele, jednak Berserk to zupełnie coś innego. Paweł Majka bardzo wiernie oddał krakowską rzeczywistość. Oczywiście nie mam tu na myśli tego, że wszyscy tu jesteśmy piekielnie wściekli na świat i mordujemy się nawzajem. Chodzi mi o to, że zgadzają się miejsca, zgadzają się na pozór nieistotne detale, które określają to miasto i wszystko to staje się niepokojąco prawdziwe i momentami jest wręcz przerażające.
Autor
To moja pierwsza książka autorstwa Pawła Majki, czytałem do tej pory jedno opowiadanie, bardzo zachęcał mnie do jego książek Andrzej z Biblioeki Kruka. Długo się opierałem, aż nadszedł ten moment. Trzeba przyznać, że zachwalający miał rację, Pan Paweł pisze znakomicie. Jest świetnym obserwatorem, umiejętnie wykorzystał scenerię, a jego bohaterowie wypadają naprawdę bardzo wiarygodnie. Tak to SF, ale przecież nie znaczy to, że można zrobić z czytelników idioty. Przy apokalipsie trudno spodziewać się potulnych owieczek, owszem wszyscy przebudzeni nic nie pamiętają, ale naprawdę niewielu z nich próbuje twierdzić, że nikogo nie zabili. Nie pamiętają tego, ale chyba wszyscy intuicyjnie czują co się stało. Bardzo dobrze pokazane w powieści jest pojawianie się i rozpadanie nowych społeczności. Akcja dzieje się zbyt krótko po upadku cywilizacji, abyśmy mogli mówić o społeczeństwach. To na razie małe i większe grupy ludzi, którzy próbują wspólnie przetrwać. Nomadowie, Pokutnicy, Strażnicy, Maski. Ta niepokojąca wizja ma może coś z amerykańskiej fascynacji zombi, ale chyba z racji tego, że nie próbuje dawać trywialnych odpowiedzi na większość pytań, jest zdecydowanie bardziej wiarygodna.
Ja po lekturze kupiłem puszki z mielonką i szukam chleba o przedłużonej trwałości. A wy?
Informacja tramwajowa
Najlepiej ją czytać w Krakowie, na bulwarach wiślanych, w tramwajach Krakowiakach, które u Majki stały się piekielną pułapką. Zwiedzając Wawel, gdzie schroniły się dzieci i idąc przez Rynek Podgórski gdzie płonęły stosy. To naprawdę znakomita fantastyka z nurtu postapokaliptycznego, ze znakomicie wykreowanym światem i ciekawymi pozstaciami. Liczę na kontynuację
Podsumowanie:
Tytuł: Berserk
Autor: Paweł Majka
Wydawca: Wydawnictwo Filia
Do tramwaju: tak
Ocena czytadłowa: 5/6
Ocena bezludnowyspowa: 4/6
Przed paroma chwilami przeczytałem na Powiało Chłodem pozytywną recenzję „Wojen przestrzeni” Pawła Majki. Blogowe sprzężenia sprawiają, że nabieram coraz większą ochotę na jego prozę.
Andrzej Kruk też poleca, wiec to już trzy osoby :D
[…] O książce możecie również przeczytać na blogach: Fabrycznie zaczytany; Tramwaj nr 4; […]