Trela, czyli kolejny wpis gościnny
Zapraszam na kolejną notkę autorstwa przemiłej Beaty :)
TRELA, czyli „w teatrze jestem, w filmie bywam”
Jerzy Trela zapewne przez większość z Was jest kojarzony z krakowskim Teatrem Starym, ale nie tylko tam stawał na deskach scenicznych. To postać tajemnicza, niewiele wiadomo o jego życiu prywatnym, i w tej książce żadnych sensacji na ten temat także nie znajdziecie, więc jeśli ktoś liczy na jakieś szczegóły z życia prywatnego aktora, to uprzedzam – szkoda czasu.
Książka Beaty Guczalskiej to wnikliwa i drobiazgowa, ale nie nudna, analiza scenicznego życiorysu aktora o posępnej i mrocznej twarzy, który współpracował z wybitnymi w dziejach teatru reżyserami (Swinarski, Jarocki, Lupa, Kutz, Wajda), ale którego aktorstwo w głównej mierze związane jest z deskami teatru, w mniejszym zaś stopniu z występami w filmie, czy telewizji. To pasjonująco opowiedziana historia o aktorze, jego dorobku, rolach, zaangażowaniu w pracę, ale także o niezwykle uczciwym człowieku.
Jerzy Trela to aktor, którego z powodu swojej charakterystycznej twarzy obsadzany jest często w rolach mrocznych, tajemniczych zbirów, chłopów-pijaków, milicjantów o ponurym obliczu, czy facetów „po przejściach”. To wielki aktor, który nie jest gwiazdą, a do każdej roli przygotowuje się drobiazgowo analizując postać którą ma zagrać, jest w środowisku aktorskim znany jako solidny facet, nie tylko w kwestiach zawodowych, ale i prywatnie.
Autorka podjęła się niezwykle trudnego zadania: analizy dorobku aktorskiego Jerzego Treli, i trzeba przyznać, że sprostała wyzwaniu, książka nie jest lekka, ale czyta się ją z przyjemnością z uwagi na barwny i niezwykle poprawny język. Najlepiej czytać tę biografię w zacisznym fotelu z dobrą kawą lub herbatą w ręku, bez pośpiechu.
Podsumowanie:
Tytuł: Trela
Autor: Beata Guczalska
Wydawca: Wydawnictwo Marginesy
Do tramwaju: zdecydowanie nie, bo tę książkę należy czytać (a raczej delektować się nią) w wygodnym fotelu
Ocena czytadłowa: 5/6
Ocena bezludnowyspowa: 5/6
To raczej cegiełka.
I do tego (prawie) świeżynka. Jestem ciekawa jak takie biografie (których na rynku multum) się będą sprzedawały/ albo lepiej, jak będą czytane za rok, trzy, dziesięć.
Trochę przeraża mnie liczba wywiadów-rzek.
Spokojnie, na pewno będą jacyś celebryci ;)