Osiedle marzeń, czyli prezent kryminalny
Po prezencie dla wszystkich i prezencie karcianym nadeszła pora na coś z jednego z najpopularniejszych gatunków literatury. Pora na kryminał!
Ten rok pod względem książek spod znaku szeroko pojętej zbrodni był dla mnie wyjątkowo udany, aż cztery zupełnie nowe, naprawdę świetne nazwiska, zagościły na moich półkach. Zaskakujące jest przede wszystkim to, skąd pochodzą autorzy moich tegorocznych objawień kryminalnych. Nie zgadniecie, to nie Skandynawowie!
Mamy Niemkę, Nele Neuhaus, której kryminały są pierwszymi pochodzącymi zza naszej zachodniej granicy, które przeczytałem z niekłamaną przyjemnością. Mamy Czeszkę Ivę Procházkovą, której Mężczyzna na dnie to NAJLEPSZY kryminał jaki w tym roku przeczytałem, poważnie i bez ściemy. Trzeci świetny autor to Dominik Dan, Słowak tylko odrobinkę słabszy od Procházkovej, facet który umiejętność łączenia poważnego kryminału z humorem i szczyptą farsy opanował do perfekcji.
Ostatni z tych, o których chcę wspomnieć to Polak, a wymieniam go na końcu wyłącznie dlatego, bo to odkrycie z ostatniego miesiąca. Chodzi mi o Wojciecha Chmielarza, który tak ujął mnie swoim opowiadaniem z wydanego przez Czwartą Stronę zbioru Rewers, ze musiałem sięgnąć po którąś z jego książek. Wiem, trochę późno, wiem, że to autor bardzo popularny, ale musiałem przeczytać coś jego autorstwa, żeby docenić w końcu ten talent. Babcia Wiśniewska mnie uwiodła, a komisarz Mortka kupił na całego.
Na strzeżonym osiedlu ginie młoda dziewczyna, dość szybko udaje się wpaść na trop podejrzanej, jako winna zostaje wytypowana pracująca na czarno Ukrainka, którą policja zaskakująco łatwo namierza. Wszystko wygląda znakomicie ale… No właśnie to ale, te drobne nieścisłości w zeznaniach, pewne zaskakujące tropy powodują, że Mortka decyduje się drążyć dalej. W wyniku tego jego tropienia wypływa jeszcze całkiem sporo ciemnych interesów, które swój początek mają na Osiedlu marzeń, a kiedy do sprawy zaczyna się mieszać szef warszawskiego podziemia, komisarz już wie, że nie może odpuścić.
Ostatnia książka Chmielarza jest znakomita, pomysł na tę historię i finałowy zwrot fabuły to coś, co naprawdę miło mnie zaskoczyło, prawdziwy majstersztyk. Solidna historia kryminalna, z sensowym śledztwem, bez niepotrzebnych ozdobników, pełna otaczającej nas rzeczywistości. Ogromny plus za wprowadzenie drugiego wątku, ze sprawami sprzed lat, wszystkie one to małe perełki. Dzięki temu prostemu zabiegowi, dzięki przeplataniu się tych elementów książka ani przez moment nie nudzi, wciąga błyskawicznie, a kolesi w typie byłego senatora, czy ochroniarzy powiązanych ze światem przestępczym dane mi było wielokrotnie spotkać w windzie, czy na zakupach.
Wiarygodność, trzymanie się realiów to bardzo częsty problem rodzimych kryminalnych twórców i tutaj tego na szczęście nie ma. Chmielarz dokłada do tego ciekawą zagadkę, bardzo dobry język i serwuje coś bardzo udanego, coś, co można spokojnie czytać bez znajomości wcześniejszych części. Na dodatek dzięki uprzejmości pewnej przemiłej blogerki pozostałe części już czekają na półce. :)
Informacja tramwajowa
Ja bym nie brał, ale nie upieram się. Powody takiej, a nie innej rekomendacji są dwa. Po pierwsze wciąga i można pojechać za daleko. Po drugie to historia zbyt bliska naszej rzeczywistości, łysy koleś w koszulce z napisem JP może nie najlepiej się skojarzyć ;)
Podsumowanie:
Tytuł: Osiedle marzeń
Autor: Wojciech Chmielarz
Wydawca: Czarne
Do tramwaju: też, ale niekoniecznie
Ocena czytadłowa: 5+/6
Ocena bezludnowyspowa: 4/6
Kusi mnie Chmielarz od dawna. Chyba w końcu muszę przeczytać coś tego autora…
Zdecydowanie warto!
Mieszkam na strzeżonym osiedlu. Dopisuję do listy :)
Zaczynam się bać, że nadejdzie dzień, w którym Twoja lista pęknie przeze mnie :)
Niby ok, ale mnie bardzo irytuje nadużywanie przekleństw.
Chmielarzowi kibicuję od dawna i wcale nie dlatego, że przed kilku laty pracowałem z jego ówczesną dziewczyną ;) A poważnie – bardzo dobre rzeczy, z tych wydawanych w Czarnym, bo te inne jednak słabsze. No i zdecydowanie należy pochwalić za dziennikarską skrupulatność, choć też trzeba zauważyć, że jest bardzo lokalny, o wiele lepiej wychodzą mu książki dziejące się tu i teraz niż łączenie obserwacji życia z południowoamerykańskimi kartelami.
Dla mnie kryminały Wojciecha Chmielarza to absolutna czołówka polskiego kryminału. Muszę jeszcze nadrobić jeden zaległy tytuł i czekam niecierpliwie na kolejne książki. :)