Zgnilizna, czyli brak syndromu tomu środkowego
Zgnilizna to drugi tom trylogii Krucze Pierścienie, norweskiej autorki Siri Pettersen, w którym główna bohaterka, Hirka po przejściu przez tytułowy pierścień trafia do… Nieee, nie mogę wam nic więcej napisać i ostrzegam, że wszyscy mający ochotę na ten tytuł powinni zdecydowanie wystrzegać się zawierających spoilery wpisów. Ja obiecuję z niczym się nie wygadać.
W książce jest tak dużo zaskoczeń, począwszy do miejsca gdzie trafia bohaterka, poprzez tych, którzy są jej wrogami aż po przyjaciół, zarówno spotkanych w nowym świecie jak i pozostawionych w Ym, Uwierzcie, że zdradzenie choćby jednej z tych rzeczy będzie oznaczało sporą stratę przy lekturze.
Zostawmy więc fabułę i idźmy dalej. Autorka w drugim tomie wciąż zaskakuje jakością i świeżością swoich pomysłów. Choć na pozór wykorzystuje naprawdę mocno już ograne schematy, to jednak podchodzi do nich zdecydowanie nieszablonowo. Naprawdę trudno z takich klasycznych postaci czy artefaktów jak Cain czy Graal wykrzesać coś nowego i stworzyć ciekawy świat oraz interesującą opowieść, to jej jednak się to udaje. Znakomicie też wykorzystuje potencja tkwiący w postaci Hirki, łączy nieporadność w nowym otoczeniu z coraz mocniejszą u niej świadomością swoich możliwości, kiedy przychodzi czas próby dziewczyna nie waha się już pójść droga swojego dziedzictwa. Owszem, nowi bohaterowie próbują ją wykorzystać w swoich planach, zarówno tych najbliższych jak i długofalowych, ale wszystko wskazuje na to, że w trzecim tomie uda się jej jakoś ich ograć, przynajmniej tak można sądzić po tym, co wyprawia w części drugiej.
Miłym zaskoczeniem jest także brak syndromu „środkowej części”, na który często cierpią trylogie. Czasem zdarza się, że autor tworząc fabułę w tomie drugim, może czasem nieświadomie, tworzy nastrój oczekiwania na to, żeby coś się wydarzyło w kontynuacji, żeby przygotować grunt pod spektakularne zakończenie. Czytając Zgniliznę nie miałem takiego uczucia, dynamiczna akcja i wciągająca fabuła spowodowały, że nic takiego się nie pojawiło. Przyznać też trzeba, że autorka bardzo dobrze buduje postacie, zarówno pierwszoplanowe jak i te stanowiące tło tej historii, rozwija niezłe, te które już znamy, a nowe wypadają bardzo wiarygodne, mam wśród tych nowych jednego swojego faworyta.
Informacja tramwajowa
Nie, tym razem poza grubością książki za lekturą w domu przemawia skomplikowanie fabuły. Warto poświęcić jej więcej uwagi, niż to możliwe w tramwaju czy autobusie, bo coś może w podróży umknąć, a istotnych elementów jest całkiem sporo. No chyba, że mówimy tu o wycieczce statkiem do Australii albo podróży samolotem przez Atlantyk, wtedy jestem jak najbardziej za.
Podsumowanie:
Tytuł: Zgnilizna
Autor: Siri Pettersen
Tłumaczenie: Anna Krochmal, Robert Kędzierski
Wydawca: Dom Wydawniczy Rebis
Do tramwaju: nie
Ocena czytadłowa: 5/6
Ocena bezludnowyspowa: 4/6
Brzmi dobrze :) Może jednak skuszę się na te książki
I to jest słuszna koncepcja :)
No to chyba sięgnę po część pierwszą. :P
Dzięki Twojej recenzji nie miałam wątpliwości, czy przeczytać „Dziecko Odyna”. Przeczytałam i potwierdzam, że było warto. Widzę, że mogę spokojnie ( trochę to za dużo powiedziane, bo właśnie skończyłam część pierwszą i nie mogę w miejscu usiedzieć, tak chciałabym dowiedzieć się, dokąd poniosło Hirkę ) zainwestować czas w kolejne tomy :)
Zdecydowanie warto, pomysły na fabułę Siri ma naprawdę interesujące.