Zagubieni – Inwazja, czyli coś dobrego na początek
Dawno dawno temu w odległej… rzeczywistości, nie galaktyce, w czasach kiedy okładki nie były specjalnie kolorowe ani lakierowane zaczęła się moja przygoda z fantastyką. Takie hity ówczesnych czasów, jak Sobowtór profesora Rawy, czy Wielka, większa i największa niespecjalnie meni wzięły, ale Ci z Dziesiątego Tysiąca już tak, to była świetna lektura. Historia trójki dzieciaków ratujących swoich rodziców z opresji, robiła wielkie wrażenie i czytało się to wtedy znakomicie. Nie wiem, czy teraz odważyłbym się sięgnąć, ale wspomnienia z lektury są wciąż żywe i miłe. Tym, czym kiedyś dla mnie, okazała się książka Broszkiewicza, dla współczesnych dzieciaków ma szanse się stać książka, a właściwie trylogia Marcina Mortki Zagubieni, której pierwszy tom Inwazja dane mi było niedawno przeczytać. O tym, że autor jest człowiekiem wszechstronnym i utalentowanym, wiem o dawna. Jego książki o Tappim zagościły już dawno na półkach mojego młodszego syna, a sam z przyjemnością obserwuję jego poczynania na niwie fantasy. Zagubieni – Inwazja to natomiast klasyczne science fiction skierowane do młodego czytelnika, w którym trafiamy do roku 2313, w momencie, kiedy Ziemia staje się ofiarą inwazji Obcych współpracujących z grupą ludzkich renegatów. Prawdziwa militarna spece operą dla dzieciaków.
Tym razem odpowiedzialność za losy naszej planety, oraz pewnej rodziny, spoczywa na barkach trzynastoletniego Doriana Tomlinsona. To on wraz z robotem domowym Zicco, kumplem Tommym i mieszkańcem planety Tidoris, rogatym Stordem odwalają prawie całą robotę i umożliwiają ziemskim siłom skuteczną walkę z Obcymi. Dzieje się naprawdę wiele.
Mortka stworzył udaną, przygodową historię SF, która powinna z pewnością trafić w gusta dzieciaków, które niedawno zaczęły samodzielnie czytać, jest emocjonująco, ciekawie i wystarczająco dynamicznie, aby zainteresować współczesnych odbiorców przyzwyczajonych do YouTube, gier komputerowych i Internetu. Autor umiejętnie skorzystał z kilku elementów znanych w fantastyce od bardzo dawna, ale zrobił to naprawdę umiejętnie. Nie czarujmy się, robot skrywający tajemniczą wiadomość w swej pamięci, rozlatujący się statek kosmiczny, który jednak jest w stanie wykonać skok w nadprzestrzeń, czy obcy wyglądający z pozoru przerażająco, ale na którego pomoc zawsze można liczyć, kojarzą mi się jednoznacznie. Skądś to chyba znacie :) Bez obaw, te elementy jednak nie powodują, że książka jest wtórna, nawet dla ukształtowanego czytelnika, a co dopiero dla dzieciaków.
Mortka nie idzie też na łatwiznę w elemencie literatury dla dzieci, który często budzi u mnie niesmak, w najmniejszym stopniu nie przesadza z dydaktyką. Jej elementy zostały przez autora wplecione w opowiadaną historię i sprytnie ukryte. Przyjaźń, odwaga, rodzina, to tylko niektóre sprawy, o których pisze w umiejętny sposób.
Mnie się podobało, podsunę synowi, jak tylko zacznie sam czytać.
Informacja tramwajowa
Jeśli dacie dzieciakowi do tramwaju, to bądźcie pewni, że nie wysiądzie tam gdzie powinien, nie dojedzie na zajęcia dodatkowe, a wy będziecie nerwowo czekali na niego. Ale sami będziecie sobie winni ;)
Podsumowanie:
Tytuł: Zagubieni – Inwazja
Autor: Marcin Mortka
Wydawca: Zielona Sowa
Do tramwaju: też
Ocena czytadłowa: 5/6 ( w grupie docelowej)
Ocena bezludnowyspowa: 4/6 (w grupie docelowej)