Tomorrow Never Knows, czyli coś do czytania i coś do słuchania
Pierwszy raz spotkałem się z książkami wydawnictwa Edgard za sprawą obyczajowej opowieści Lost World, opowiadającej historię dziejącą się na podzielonym Cyprze. Było całkiem interesująco, choć to nie do końca moje klimaty. Tym razem sięgnąłem ponownie po książkę służącą do nauki angielskiego, ale zdecydowanie bardziej pasuje ona do tego, co czytam na co dzień, Tomorrow Never Knows to bowiem kryminał, trzeba przyznać, że całkiem udany.
Pewien starszy pan zostaje odnaleziony martwy w swojej kuchni, rana, a właściwie obrażenia głowy wskazują na to, ze został zamordowany. Policja podejrzewa kogoś spośród prześladujących go nastolatków, ale w skutek pewnych śladów odnalezionych przez zespół kryminalistyków, numer jeden na liście potencjalnych morderców otrzymuje pewien bezdomny. Żeby nie było za łatwo, to jest to ten człowiek, który jako pierwszy pojawił się na miejscu zbrodni i znalazł ciało. Policjanci zaczynają przypuszczać, że może to nie była jego pierwsza wizyta w domu starszego pana, na jego niekorzyść przemawia tez nie do końca czysta kartoteka. Tropy zaczynają się gmatwać, a sprawy z przeszłości wypływają na powierzchnię.
Tomorrow Never Knows czytało mi się bardzo dobrze, zdecydowanie lepiej niż Lost World. Wygląda na to, że zarówno moja znajomość słownictwa, jak i gramatyki uległa poprawie od pierwszej lektury. Mam też wrażenie, że dzięki temu, że lektura dostarczyła mi zdecydowanie większej przyjemności, to nastąpił pewien niewielki przełom. Udało mi się zapamiętać zdecydowanie więcej słów podczas lektury tej książki, rzadziej sięgałem do słowniczka na jej końcu, a te momenty, kiedy sprawdzałem frazy zapisane na marginesach rozdziałów też nie były zbyt częste.
Podobnie jak we wcześniejszej książce z Edgarda, tak i tutaj lekturę przerywają naprawdę różnorodna ćwiczenia, pytania w nich są często podchwytliwe i nie zawsze oczywiste, ale klucz na końcu pozwala sprawdzić, czy prawidłowo zrozumieliśmy tekst i dobrze wykorzystujemy poznaną gramatykę. Dzięki temu, że zadania są niejako przerywnikiem lektury, a do tego naprawdę są bardzo zróżnicowane, to ich wykonywa nie nuży.
Tym razem jest jeszcze trzeci element, który bardzo przypadł mi do gustu. Książkę uzupełnia nieźle przygotowany audiobook. Choć rozdziały w książce są krótkie, to i na płycie wydawca zdecydował się, aby każdy plik dźwiękowy dokładnie im odpowiadał. To dobra i często spotykana praktyka, nie ma problemu z przeskakiwaniem z książki na audio i późniejszym powrotem do lektury. Audiobook jest czytany przez native speakera i choć nie jest to może londyńska gwara, czy codzienny język podpitego Szkota, ale na szczęście nie brzmi to z pewnością jak klasyczna szkolna angielszczyzna. Język jest zrozumiały, ale nie „drewniany”, dobrze się słuchało.
Informacja tramwajowa
Ja zrobiłem tak, że czytałem w domu, a słuchałem w drodze, takie podejście spisuje się wyśmienicie. Można, przeplatać, można czytać, to co już się słuchało, można słuchać, a potem robić zadania, konfiguracji do wyboru jest całkiem sporo. Zdecydowanie to udana lektura.
Podsumowanie:
Tytuł: Tomorrow Never Knows
Autor: Kevin Hadley
Wydawca: Wydawnictwo Edgard
Do tramwaju: raczej w wersji audio
Ocena czytadłowa: 5/6
Ocena bezludnowyspowa: 4/6 (jeśli chcecie się czegoś nauczyć)
Ocena audio: 5/6