Gastobanda, czyli żarcie od kuchni
Latem, podczas wakacyjnych wyjazdów, częściej i chętniej korzystamy z usług szeroko pojętej gastronomii. Jadamy w budach na kółkach, barach mlecznych, a tym z zasobniejszymi portfelami z pewnością zdarza się zajrzeć do restauracji, czy to hotelowych, czy też karmiących gości samodzielnie.
Urlop to też często moment, kiedy sięgamy po odkładane na później lektury, te na które zawsze brakuje chwili podczas codziennego kołowrotu. Gastrobanda będzie zatem dla niektórych idealnym połączeniem urlopowego luzu z szansą na przetrwanie w gąszczu otaczających nas w kurortach miejsc z jedzeniem. Gdy trzeba ostrzeże przed niektórymi knajpami, kiedy się da, uchroni przed popełnieniem jakiegoś gastronomicznego błędu, wszak to opowieść o ludziach, którzy najpewniej będą kilkoro z nas karmili podczas wypoczynku.
Gastrobanda to także odpowiedź na wiele kulinarnych pytań, to historie wzięte z życia, to garść wspomnień i anegdot, dla których punktem wspólnym jest biznes gastronomiczny i różne tematy z nim związane. Jak dotąd na naszym rynku księgarskim wśród publikacji związanych z jedzeniem królowały książki kucharskie, owszem było trochę tytułów takich jak Kill Grill, ale to raczej historie biograficzne, natomiast Gastrobanda to tytuł zdecydowanie bardziej przekrojowy. Dwóch panów, z których jeden odpowiada bardziej za zawartość merytoryczna, a drugi za umiejętności pisarskie, zlało się w niej niejako w jedną osobę i dosadnym, przyjemnym w odbiorze językiem opowiadają o kulinarnej branży nomen omen „od kuchni”.
Czyta się te opowieści o kelnerach, dostawcach, kuchennej hierarchii i gościach bardzo dobrze, owszem, zdarzyć się może, że potencjalnego klienta restauracji nieco zmrozi, kiedy czyta o metodach zemsty na upierdliwcach, ale to raczej marginalne sytuacje. Właściwie każdy kto planuje korzystać z jedzenia poza domen, albo pracować w gastronomii, znajdzie coś interesującego dla siebie, trochę się uśmiechnie, dowie się czegoś nowego, czymś zostanie zaskoczony.
W moim przypadku nieco znużenia pojawiło się w tej części, w której panowie opowiadają o dostawcach. Znam ten temat trochę i to o czym piszą autorzy przez parę chwil było moją codziennością, stąd odrobinę nudy. Reszta książki wypada interesująco, a wulgaryzmy, o których autorzy piszą we wstępie zupełnie nie raziły.
Informacja tramwajowa
Owszem, można wziąć ze sobą do tramwaju, tylko po co? Zdecydowanie lepiej poczytać ją sobie na urlopie, czy na delegacji, kiedy jedyną opcją jest skorzystanie z karmienia grupowego. Będzie dużo ciekawiej, kiedy siadając do stolika przypomnicie sobie o tym, co dzieje się za ścianą.
Podsumowanie:
Tytuł: Gastrobanda
Autor: Jakub Milszewski, Kamil Sadkowski
Wydawca: Smak Słowa, Wydawnictwo Agora
Do tramwaju: jeśli jedziecie do restauracji
Ocena czytadłowa: 4/6
Ocena bezludnowyspowa: 3/6
Pracuję w gastronomii dopiero 2 lata czyli „raczkuje” w tym świecie. Czytając tę książkę miałam wrażenie że opisane w niej sytuacje i forma w jaki sposób zostały opisane przeżyłam na żywo. Przeczytałam jednym tchem i duuuużo się dowiedziałam o rzeczach o których nawet nie miałam pojęcia. Polecilam o konieczne przeczytanie „Gastrobandy” kolegom kucharzom a nawet „prawdziwym kelnerom” pracującym na tym stanowisku nawet od 20lat. Polecam również a przede wszystkim naszym gościom restauracyjnej aby po przeczytaniu docenili choć trochę nasze starania i uświadomić im jaką ciężką,odpowiedzialną branżą jest gastronomia.