Tru, czyli świetna prosta historia
Przyznam się wam szczerze, że powód który stał się przyczyną zainteresowania Tru można określić dwoma słowami. Brzmią one Emilia Dziubak, taka jest prawda. Kiedy zobaczyłem jej ilustracje, zwłaszcza plansze z autobusem wyposażonym w zajęcze uszy, wiedziałem, że choćby nie wiem co, muszę mieć książkę na półce.
No i mam, owszem ilustracje rzeczywiście są z gatunku tych, w które można wpatrywać się godzinami, ale i historie które zaserwowała czytelnikom Barbara Kosmowska też są niekiepskie. Rzec by można nawet spokojnie, że są bardzo dobre, treść nie ustępuje w niczym obrazowi. Po przeczytaniu zerknąłem na życiorys autorki i w sumie nie ma się co dziwić, to zdecydowanie znakomita profesjonalistka, teraz, po lekturze, poleciłbym Tru nawet bez jednej grafiki :)
Książka to kilka opowieści zająca o imieniu Truś Ryszard, szaraka pospolitego, dla znajomych Tru. W swoim pamiętniku opisuje on przygody jakie dane mu było przeżyć w Lesie Wysokim, miejscu gdzie mieszka wraz z mamą, bratem oraz młodszą siostrą. Bez taty, bo ów zając poszedł na polowanie i nie wrócił, w sumie nie wiadomo dlaczego. Tru jest Emigrantem, zwykłym ubogim zającem, który pragnie, aby otaczający go świat stał się nieco lepszy. Nie jest jednak przeciętnym zającem, jest szarakiem wynalazcą, a jego marzeniem jest stać się kiedyś NAPRAWIACZEM WYSOKIEGO LASU. Jak na razie idzie mu to znakomicie. Owszem ma trochę kłopotów z Kolorowymi, bogatymi zającami z którymi chodzi do szkoły, nie przepada za Hopsem Juniorem, który jest jego konkurentem do serca Słodkiej Dzidzi, ale co tam. Chęć zmiany świata wygrywa ze wszystkimi przeciwstawność, przynajmniej na razie. Co będzie potem okaże się może kiedyś, jeśli pani Barbara zdecyduje się zabrać nas jeszcze raz w zajęczy świat.
Czyta się to naprawdę dobrze, opowieść Tru jest pełna uroku i pozytywnej energii, a ilustracje Emilii Dziubak są naprawdę z najwyższej półki. Owszem to nie jest skomplikowana historia na poziomie Wodnikowego wzgórza, ale wydaje mi się, że może być świetnym wstępem do książki Richarda Adamsa. A jak nie, to i tak dostarczy frajdy małemu czytelnikowi albo dużemu czytaczowi.
Jedna z moich znajomych zarzuciła Tru, że jest w nim wszystko nieco zbyt „łopatologiczne”, a ja się pytam czy zawsze pozytywne przesłanie musi być jakoś wysublimowane? Po pierwsze to książka dla dzieci, wiec proste, ale zdecydowanie nie prostackie historie są idealne w odbiorze. Po drugie brutalność i problemy pojawiają się w naszym życiu bez nawet odrobiny zawoalowania, może więc najlepiej dać im odpór właśnie taką interesującą, pozytywną, prostą, pełną optymizmu i nadziei historią. Ja jestem zwykły kolo, mnie się podobało, polecam zdecydowanie.
Podsumowanie:
Tytuł: Tru
Autorzy: tekst: Barbara Kosmowska, ilustracje: Emilia Dziubak
Wydawca: Media Rodzina
Ocena : 5+/6
Dla kogo: dla wszystkich
Przeczytałam całkiem niedawno temu i byłam pod wrażeniem tej opowieści (ilustracji też, ale to inna bajka). Ona jest taka aniowa (Ania z Zielonego Wzgórza), gdzie nikt nie komplikuje niepotrzebnie świata, białe jest białe, a czarne czarne. Też będę polecać. I też „Wodnikowe wzgórze” przyszło mi na myśl.
Tylko smutno trochę, jak czytam gdzieś tam: „Nasz główny bohater to króliczek który wychowuje się z 2 młodszego rodzeństwa i mamą.
Tru jest kochanym króliczkiem, który bardzo opiekuje się mamą i młodszym rodzeństwem. Jest grzeczny i moi drodzy troszkę zakochany :).” – bo szkoda mi Tru, którego ktoś tam spłycił i zamienił w królika. Króliczka.
Ale to przecież zając, zając szarak!
Dziki zwierz, który kiedy trzeba zwieje pędem ! :)