Black Science tom 3, czyli kolorowa jazda bez trzymanki
Kolejny bloger włazi w dupę wydawcy, no jak nic! Będzie zachwalał jak nienormalny, zapłacili mu pewnikiem, żeby reckę napisał miodzio.
Zatem na początek chciałem wydać oświadczenie! Nie znam nikogo związanego z Taurus Media, ani tym bardziej z Image Comics. Rick Remender i Matteo Scalera to nie moja rodzina, znajomi czy kumple
To po prostu ludzie, którzy zrobili komiks do którego najbardziej pasuje określenie zajebisty.
Black Science to seria, którą koniecznie trzeba czytać po kolei, nie da się sięgnąć po dowolny tom, kolejne zeszyty to kontynuacja wcześniejszych wydarzeń. Trójki nie da się także czytać byle jak, zdecydowanie lepiej sięgnąć po numer jeden i dwa bezpośrednio przed lekturą, wtedy frajda jest największa. Tym razem alternauci trafiają na świat zniszczony przez koszmarną zarazę, do rzeczywistości której zagładę sprowadzili oni sami, co prawda w wersji alternatywnej, ale pragnącym ich zabić Rzymianom w latających zbrojach nie robi to większej różnicy. Światy się rozsypują, kolejne uniwersa giną za sprawą wynalazku Granta, a grupa, której losy śledzimy od początku serii staje się coraz mniejsza, głównie za sprawą wewnętrznych konfliktów.
Komiks zarówno od strony fabularnej jak i graficznej strasznie mi się podoba. W tym tomie pojawiają się retrospekcje, które rzucają nieco więcej światła na wydarzenia które miały miejsce przed pierwszym skokiem, pokazują skomplikowane zależności pomiędzy alternautami. Są ważne, ale najważniejsza jest piekielnie dynamiczna i wciągająca historia w realiach kolejnego zaskakującego świata. Walka, kłótnie, śmierć i ocalone życie. Szczypta nadziei i może nieco szaleństwa. Rodzina i namiętność. Szaman i rzymscy centurioni w nowoczesnej odsłonie. No i zakończenie, które zaskakuje i przyznam szczerze, pozostawia czytelnika wręcz osłupiałego.
To wszystko opakowane jest kreską, która zachwyca, pasuje idealnie do tego, co przygotował scenarzysta. Drapieżna, w nowoczesny sposób przetwarzająca istniejące już sposoby rysowania i pokazywania różnych nacji, widać to choćby znakomicie na szkicach centurionów które znajdziemy na końcu. Przy pierwszym tomie pisałem, że to opowieść kojarząca mi się z tak zwanymi magazynami pulpowymi, ludzie ryby, cywilizacja żab, małpoludy telepaci, te klimaty. Tym razem są Rzymianie w kombinezonach bojowych i wciąż jest obecny techno-szaman, ależ on się prezentuje.
Mimo tego, że zakończenie może nieco poirytować, żeby nie było niedomówień, wyłącznie z powodu chwilowego braku dalszego ciągu, to polecam zdecydowanie. Ja jestem zachwycony!
Scenariusz: Rick Remender
Rysunki: Matteo Scalera
Tłumaczenie: Krzysztof Janicz
Wydawca: Taurus Media
Do tramwaju: komiksów nie czytamy w tramwaju :)
Ocena czytadłowa: 5/6
Ocena rysunkowa: 6/6
Taurus Media do tej pory w ogóle nie zwracały mojej uwagi. No i musisz takie rzeczy pisać, musisz?
Ano muszę :)
Dobre to i tyle :)
Jednak nie dla mnie. Zaczęłam ten tom pierwszy i kompletnie nie wchodzi. Bohaterowie mi się mylą i w ogóle nie wiem, o co im chodzi. Dlaczego uciekają, przed kim i takie tam.
A ja się zakochałem :)
Dla odmiany Mooncop absolutnie mnie nie przekonał ;)