„Panna Nikt” – Dziewczyny to demony!
Przeprowadzki zmieniają młodych ludzi. Ulega rozmyciu lubiany świat i na jego miejsce wchodzą obce labirynty: nieznane szkolne korytarze, ponure, nieprzyjazne osiedla i ludzie, dla których „nowi” są albo niewidzialni, albo nad wyraz widoczni, przez co aż chcieliby zniknąć. Marysia Kawczak (15 lat) przeniosła się z rodziną z małego Jawiszowa do Wałbrzycha na trzy miesiące przed wakacjami – na ostatnie trzy miesiące ósmej klasy. Biedaczka pewnie nie domyślała się, co ją tam spotka. Taka grzeczna i ułożona była, a tu grzech, szaleństwo, zbrodnia i demony. W tym mieście złym i kąsającym, z czarnymi chmurami nad głową, w mieście zapomnianym przez ludzi i Boga.
Ale choć chciałbym ten Wałbrzych wepchnąć na piedestał, to tego nie zrobię, ważniejsze są w Pannie Nikt skutki, a z nimi istotna droga – aklimatyzacja w nowym środowisku przypada na okres dojrzewania dziewczyny, najbardziej burzliwy i niebezpieczny. W nowej klasie się z niej śmieją, więc kłamie. Chcąc zjednać sobie jakąś kumpelę, trafia na Kasię Bogdańską. Kasia jest nonkonformistką, artystką i buntowniczką, otworzy przed Marysią świat do tej pory nieznany, świat fantazji i emocjonalnych rajdów pod wiatr. W połowie książki bohaterka zaprzyjaźni się z drugą koleżanką z klasy – Ewą Bogdaj, która jako dziewczynka z bogatego domu da Marysi wszystko, czego zapragnie, wraz z pierwszymi seksualnymi uciechami. Takie niedobre panny sprowadzające na złą drogę swoją koleżankę nie mogą działać same: jedna ma Pimpusia, druga Dżigiego. Pimpuś i Dżigi to demony, może więc i Marysia wyhoduje swojego?
Pewnie zastanawiacie się, po co do tego wszystkiego jeszcze demony? A czyż nie odnosicie czasami wrażenia, że w żmudnym procesie dojrzewania muszą brać udział jakieś nieczyste moce, że to samo tak nie może przebiegać? Tryzna chyba tak myślał, podsuwając w narracji mocno mistyczne obrazy. Cała książka niewiele ma z racjonalizmu (ale w podtytule jest wyeksponowana „tajemnica”, więc nie może mieć. Tajemnice są nieodgadnione, są magią), oniryczne fantazje bohaterek wylewają się akapitami w najmniej spodziewanych momentach, nagle lektura przybiera symbolicznego wymiaru, nagle autor opowiada historię oderwaną od fabuły, za to przywiązaną do ukrytego, zamazanego znaczenia. Taką rolę odgrywają sny dziewczyn – bywa, że na jawie – gdy do głosu dochodzą demony, fragmenty związane z burzeniem światopoglądu Marysi, np. ze sferą sacrum, oraz momenty kulminacyjne w fabule, gdzie Tryzna najwyraźniej konstruuje formę współczesnego moralitetu, najsilniej zaznaczonego w zakończeniu. Nagłe przejścia z realnego świata do ciemnej, mrocznej fantazji dodają powieści tajemniczej powagi. To jednak niecodzienne ujęcie tego motywu, bo książka zmierza w takim kierunku, że możliwości wyboru między dobrem a złem nie ma… można wybierać zaledwie między złem a złem, nawet nie mniejszym czy większym.
Tomek Tryzna używa krótkich, urywanych zdań, stylizuje na mowę młodzieżową i faszeruje narrację neologizmami, ale robi to tak, że od razu podchwytujemy kicz i jakąś niedojrzałość, z którymi toczymy grę. Czyta się trochę jak pierwsze próby bardzo młodych pisarzy, takich kilkuletnich, albo jakby się ich słuchało, jak mówią i opowiadają. Gdy Marysia zauważa, że jej koleżanka kradnie, od razu myśli: a co będzie, jeśli ona powie, że ja jej pomogłam? Pozostaje samobójstwo, choć to grzech śmiertelny! Rodzice będą smutni na pogrzebie. Gdy Tryzna chce wprowadzić monolog wewnętrzny, to przecież są to myśli dorastającej 15-letniej dziewczyny, która w dodatku mówi jak 12-letnia dziewczynka. Ale to nie przeszkadza, a nawet ciekawi ze względu na fakt, że te przemyślenia są psychologicznie niewiarygodne – zapewne celowo. W tej powłoce naiwności kryje się jednak proza dla dorosłych, mądra i przemyślana. I czyta się ją zabójczo szybko!
Szkolne konflikty, smakowanie życiowych nowości, poszukiwanie miłości i wsparcia po omacku – Panna Nikt mówi o tych sprawach tak oryginalnie, że choć początkowo sprawia wrażenie literatury dla młodzieży, nie powinna być umieszczana na półkach dla tej grupy wiekowej (w latach 90. była to bardzo częsta pomyłka), a jeśli już miałaby być czytana przez młodych – to takich, którzy do niej dojrzeli. Tomek Tryzna napisał inicjacyjny moralitet o powolnej drodze do zła. Przeczytasz go w jeden długi wieczór i albo będziesz pod wrażeniem, albo rzucisz w kąt, bo większego dziwactwa nikt Ci wcześniej nie zaserwował. Czego by nie mówić, Panna Nikt to dobra polska powieść psychologiczna, która rozwija się w głowie po lekturze. Tak to jest z tajemnicami!
Podsumowanie:
Tytuł: Panna Nikt
Autor: Tomek Tryzna
Wydawca: B&C 1995
Moja ocena: 7/10
Niedawno obejrzałam film, bo jakoś nie mogę znikąd wypożyczyć tej książki, a czaję się na nią od lat. W każdym razie jestem bardzo ciekawa pisarstwa Tryzny. No i na pewno w książce odkryć można więcej smaczków niż w ekranizacji.
Książkę kupiłem na Allegro bodajże za… 2/3 złote? Jakoś tak ;) Tryzna pisze bardzo specyficznie, trzeba się do jego prozy przyzwyczaić,ale przy tym jest bardzo przystępna dla każdego, bo pisana prosto. I fakt, że ponoć Wajda bardzo spłycił warstwę znaczeniową książki, choć po jej przeczytaniu stwierdzam, że trudno było tego nie zrobić. Adaptację sprawdzę niedługo, raczej w ramach ciekawostki, licząc może na fajny klimat i temat, który lubię też w wydaniu filmowym.
[…] Tramwaj Nr4 o „Pannie Nikt” Tomka Tryzny: TUTAJ […]