Gramy w… karty
Dziś będzie o czymś innym, czasem odrobinę relaksu daje nam coś innego niż książka. Tak, czasem gramy sobie w gry, dzisiaj będzie o kartach.
Księgarnia Bonito, z która współpracuję, ma w swojej ofercie nie tylko książki, ale również gry, nie każdy o tym wie, a czasem warto skorzystać. My kupiliśmy u nich Ticket to Ride czyli Pociągi i Carcassonne, a teraz gramy w karty w wersji Wiedźmin 2.
Najprościej byłoby im zrobić fotki i napisać co jest ok , a co nie i finito, ale jakoś nie mam serca do takich uproszczonych wpisów. Pozwolicie zatem, że napiszę co nieco o tradycjach karcianych w mojej rodzinie.
Ponad ćwierć wieku temu moi rodzice wspólnie z sąsiadami namiętnie grywali w kanastę, raz w tygodniu dwie rodziny spotykały się na kilkugodzinną grę zakończoną wrzuceniem niewielkich kwot do skarbonki, najczęściej świnki. Ilość wrzuconego bilonu była skrzętnie notowana, a kiedy świnka była nim napełniona aż po ryjek, wychodziliśmy wspólnie do zaprzyjaźnionej restauracji. Po posiłku płaciliśmy skarbonką, a obsługa nie zawsze była zadowolona, nawet jeśli bilonu było zdecydowanie więcej niż do zapłaty na rachunku.
Nadal mamy karty z tego okresu, choć mocno wymęczone wciąż nadają się do gry.
Potem nadeszło nastoletnie zainteresowanie brydżem. Przez kilkanaście miesięcy, co tydzień w piątek, czasem w czwórkę, czasem w piątkę, jechaliśmy po szkole do domu kolejnego z kolegów i graliśmy do późnego wieczora. Pamiętam , że nakarmienie przybyłych na raz czterech nastolatków stanowiło nie lada wyzwanie dla każdego z rodziców, większość z mam stawiała na fasolkę po bretońsku lub bigos.
Kart z tego okresu niestety nie mam, zgrały się do cna.
Trzecie talia zagościła u nas parę lat temu, kiedy zaczęliśmy z żoną okazjonalnie grywać w remika, z czasem dołączył do nas starszy syn, a młodszy kiedy może, to próbuje wymusić wykorzystanie jej do gry w wojnę. Na szczęście z reguły jednak udaje się go odwieść od tego pomysłu, bo wojna to chyba najnudniejsza z gier karcianych. Przyznam szczerze, że ta talia Piatnika jest moją ulubioną, zarówno jeśli chodzi o postacie jak i o wzór z tyłu.
Teraz w moje ręce wpadła też talia zdobiona motywami z Wiedźmina, na pierwszy rzut oka to znakomita gratka dla miłośników zarówno książek jak i gry komputerowej. Postacie są naprawdę prześliczne, zwłaszcza Triss Merigold i Zlatan przypadli mi do gustu, prezentują się naprawdę ślicznie. Jokerem jest Jaskier, a jako figury użyto pozostałych postaci z gry, chyba mówi się o tym , że to concept arty z gry. Karty są trochę mniejsze od standardowych, mnie to odrobinę przeszkadzało na początku, ale w damskich rękach spisują się znakomicie.
Naprawdę piękna talia, ale.
No właśnie jest niestety jedno, nie wiem kto wpadł na taki pomysł, czy Piatnik, czy może CD -Projekt chciał zbyt dużo za udostępnienie wizerunku, ale na kartach z Wiedźmina nie ma … Wiedźmina! Tak, jest tylko na opakowaniu!
Myślałem, że będzie jako joker, albo jako as, ale go nie ma, nie ma go też z tyłu kart, jest tylko na pudełku. Przyznam szczerze, że było to trochę niemiłe zaskoczenie. Gdybym miał kupować kolejną talię na pewno kupię Piatnika, jak widać na pierwszym zdjęciu potrafią przetrwać naprawdę długo, ale te wiedźmińskie, mimo tego, że prześliczne, to jednak trochę mnie zawiodły.