Czytanie za granicą – Wietnam
W poniedziałek zapraszam was na kolejny świetny tekst, tym razem Wietnam przybliży nam Emilia.
Czytanie za granicą – Wietnam
Emilia
Księgarniany raj
Uwielbiam wietnamskie księgarnie. Myślę, że też byście je polubili. Kilkupiętrowe, podzielone na działy, pełne książek z najróżniejszych dziedzin. Obok literatury pięknej: miejscowej i zagranicznej, wietnamsko- i obcojęzycznej, znajdziemy tutaj także liczne poradniki – zarówno lokalne, jak i tłumaczone zachodnie bestsellery (np. „Potęga podświadomości”, „7 nawyków skutecznego działania”). Ciekawostką jest, że istnieje tendencja, by na okładce zachowywać tytuł w języku angielskim. Najwyraźniej to, co zagraniczne, wciąż jest uznawane za bardziej atrakcyjne i lepiej się sprzedaje. Mnie nieodmiennie zachwyca wybor książek kucharskich (nigdy nie widziałam tylu w żadnej polskiej księgarni!). Do tego zaskakuje mnie ogromna liczba opracowań z dziedziny geomancji i astrologii. Wyobrażacie sobie całe działy poświęcone tym zagadnieniom?
Poza dużymi księgarniami w Wietnamie funkcjonują też niewielkie sklepiki wypchane książkami. Mają niepowtarzalny klimat i często nieco niższe ceny. Ich wadą może być jednak konieczność dogadywania się po wietnamsku i dość nieuporządkowany charakter… Jeśli jednak to Was nie odstrasza, możecie ich poszukać na przykład w okolicy ulicy Trang Tiền w Hanoi (ścisłe centrum, obok Jeziora Zwróconego Miecza).
„Wietnamczycy nie mają jeszcze kultury czytania”
Jak widzicie – mnie książki w Wietnamie kojarzyły się do tej pory tylko z księgarniami. W tych zaś nie raz widziałam tłumy. Co więcej, widziałam także specjalnie wydzielone miejsca do czytania oraz egzemplarze, których nie kupiłabym już ze względu na stan ich zużycia. Przed napisaniem tego tekstu, zaczęłam jednak szukać więcej informacji. Wydawałoby się, że odpowiedź na pytanie, jak wygląda czytelnictwo w danym kraju jest prostą sprawą. Okazało się jednak, że niekoniecznie, zwłaszcza, jeśli nie istnieją oficjalne statystyki dotyczące tego tematu. Swoje minibadania zaczęłam od rozmowy z kolegą, który planuje otworzyć w czterystu tysięcznym Nha Trang kawiarnię czytelnię.
Od Đứca usłyszałam, że Wietnamczycy czytają za mało. Taką samą opinię znalazłam w wywiadzie z Chu Hảo, znanym profesorem, byłym ministrem Nauki i Techniki, który orzekł:
„Wietnamczycy nie mają jeszcze kultury czytania”. Obaj panowie tłumaczyli, że ludzie tutaj przyzwyczajeni są do tego, by swoją wiedzę czerpać, raczej pytając znajomych, niż udając się do źródeł pisanych.
Nobliści vs. blogerzy i kilka liczb
Dalsze poszukiwania w sieci potwierdziły, że do jakości czytelnictwa wątpliwości mają także niektórzy wydawcy. Podobno dobra literatura nie sprzedaje się najlepiej. Wydanie „Rozmowa w Katedrze” noblisty Maria Vargasa Llosa zdecydowanie przegrało w rankingach sprzedaży z „Xin lỗi, em chỉ la con đĩ” (dosł. „Przepraszam, jestem tylko dziwką”), książkową publikacją poczytnego blogu. Literatura obyczajowa, niejednokrotnie o tematyce seksualnej cieszy się większą popularnością niż klasyka. Powszechnie dostępnych statystyk sprzedaży brak, a ja mimo wszystko chciałam dotrzeć do jakichś danych liczbowych…
Niestety jedyne, co udało mi się wyszukać, to, dostępne na stronie internetowej Ministerstwa Kultury, Sportu i Turystyki, sprawozdanie z publicznych bibliotek z 2013 roku. Według niego w roku tym 19792367 użytkowników bibliotek, czyli ok. 21% wszystkich Wietnamczyków, wypożyczyło łącznie 48534776 egzemplarzy książek i czasopism. Wynika z tego, że osoby teprzeczytało średnio po dwie i poł książki książki. Niedużo. Z drugiej strony, choć publicznych bibliotek jest ponad 17000, to według opowieści moich znajomych większość z nich nie zachęca do wizyty.
Może Wietnamczycy czatują na nowości wydawnicze i nie wypożyczają, tylko kupują? Inna informacja, z raportu z tegorocznych kwietniowych targow książki w Hanoi głosi, że w ciągu 5 dni sprzedało się ponad 3 miliony egzemplarzy książek. Do tego księgarnie pełne są przekładow – obok „Gry o tron” i tego typu bestsellerow, są tu też polskie książki (m.in. Ryszarda Kapuścińskiego, Doroty Terakowskiej, Olgi Tokarczuk, Magdaleny Witkiewicz…) ktorych tłumaczy się po kilka co roku. Czy to by się opłacało, gdyby Wietnamczycy faktycznie nie czytali?
Próba podsumowania
Dodajmy jeszcze kilka faktów. W domach z reguły nie widać książek, poza podręcznikami akademickimi. Popularne są punkty wymiany książek w hotelach, restauracjach, a czasami po prostu na ulicy. Rozwijają się księgarnie internetowe, sprzedające zarówno książki papierowe, jak i e-wydania. Kwitną pirackie serwisy internetowe z e-bookami.
Jest taki wietnamski żart: Cały świat boi się Amerykanów, bo mówią, że coś zrobią. Amerykanie boją się Japończyków, bo ci zaledwie skończą mówić, już coś robią. A kogo boją się Japończycy? Chińczyków – nic nie mówią, ale robią. Czy Chińczycy kogoś się boją? Wietnamczyków – mówią, że zrobią jedno, zrobią drugie i nikt nie wie, jak i kiedy. Podobnie jest z wietnamskim czytelnictwem. Mówią, że nie czytają, a jednak czytają, tylko w zasadzie nie wiadomo jak, ile i czy na pewno.
PS Ostatniego dnia pobytu w Wietnamie moja ciocia powiedziała: – chodź, pokażę ci, jak się urządziły dziewczyny, które wynajmują ode mnie mieszkanie. Na polskie standardy to raczej kawalerka, w dodatku na drugim piętrze bloku, do którego wejście wcale nie łatwo znaleźć. Co tam zastałam? „BOA Bookstore” – maleńką, przytulną księgarnię, oferującą spory asortyment książek wietnamskich oraz anglojęzycznych, wśród tych drugich były, na przykład, biografia Steve’a Jobsa i trylogia Allie Condie „Matched”. Właścicielki tego małego biznesu zapełniły pokój półkami, przygarnęły do tego kota książkoluba i działają tak już od ponad dwóch lat. Czy tak by się dało w kraju, gdzie ludzie nie czytają? Wietnamczycy chyba nie doceniają sami siebie.
[slideshow_deploy id=’7183′]
Opis zdjęcia pojawi się po najechaniu na nie.
O autorce
Emilia Krywko – Wietnamko-Polka zakochana w obu krajach, autorka bloga wietnam.info. Przeżyła filologię wietnamsko-tajską i cztery wycieczki do Wietnamu, łącznie dwudziestomiesięczne.
Kurczę, to jest mój ulubiony wpis o czytelnictwie :) Jest niesamowicie ciepły i aż zachciało mi się więcej tego. A żart pierwsza klasa!
Nie no, cudownie isę to czytało :)
Dziękuję za tak miły komentarz! Bardzo się cieszę, że tekst Ci się spodobał, bo dość ciężko było mi się do niego zmobilizować. :)
Ooo dawno nie byłam na „Tramwaju”. Trafiłam ponownie dzięki Emilii, której bloga obserwuję. Emila świetny tekst a „czytanie za granicą” to bardzo interesujący cykl. Gratulacje obojgu!
Świetny ten żart o różnych narodowościach – muszę sobie zakonotować
Dowiedziałam się, co to jest geomancja :) Dzięki!
poza tym – statystyki statystykami, a na zdjęciach wyraźnie widać, że tam się czyta.
Jak myślicie czym rożni się te czytanie zagranicznych książek w Wietnamie moim zdaniem niczym z Preply http://www.subiektywnieoksiazkach.pl/2015/09/nauka-jezykow-obcych-czytanie.html