Czytanie za granicą – Norwegia
Wracamy do Skandynawii! Tym razem wraz z właścicielką bloga Zapiski spod poduszki zabieramy was do Norwegii, zapraszam.
Norwegia
Edyta
Zostałam poproszona o napisanie kilku słów na temat czytelnictwa, bibliotek i księgarń w Norwegii. Oto efekt moich obserwacji i garść informacji, jakie udało mi się na ten temat zebrać.
Zacznę od tematu, który jeszcze niedawno rozgrzewał atmosferę w blogosferze książkowej i w mediach, czyli od raportu o stanie czytelnictwa. W Norwegii, podobnie jak w Polsce, co roku pojawiają się takowe sprawozdania. Niestety raport dotyczący 2014 roku nie został jeszcze opublikowany, dlatego przedstawiam trochę informacji pochodzących z zestawienia, tyczącego się 2013 roku. Pokazuje ono, że Norwegowie czytają z roku na rok coraz więcej książek. Co ciekawe, podczas gdy spada zainteresowanie innymi nośnikami druku – gazetami, komiksami, czasopismami – wzrasta popyt na książki drukowane. 9 grudnia 2014 r. Centralne Biuro Statystyczne (Statistisk sentralbyrå) opublikowało raport o zmianach, jakie zaszły w sposobie korzystania przez Norwegów z mass mediów od 1991 roku do dnia dzisiejszego oraz o nawykach spędzania wolnego czasu. Okazuje się, że jedynie książki papierowe odnotowały w tym okresie wzrost popularności. Jak można przeczytać w w/w raporcie: książki tradycyjne stanowią obecnie 83% rynku czytelniczego, audiobooki – 10 %, a e-książki – tylko 7 % (sprzedaż i udział tych ostatnich co roku rośnie). Według badania przeprowadzonego przez Stowarzyszenia Księgarzy i Wydawców Norweskich (Den norske Forleggerforening og Bokhandlerforeningen) 93% ludności Norwegii przeczytało w 2013 roku przynajmiej jedną książkę. Przeciętny czytelnik norweski przeczytał w tymże roku 17 książek. Ponad 40% Norwegów przeczytało w tym samym czasie przynajmniej 10 książek. Typowa norweska kobieta przeczytała 21 książek, mężczyzna – 13. Najbardziej aktywna czytelniczo grupa wiekowa to ludzie powyżej 60 roku życia (23 książki). Pozostałe grupy wiekowe prezentują się następująco: 15-24 rok życia (10 książek), 25-39 rok życia (15 książek), 40-59 rok życia (17 książek). Jak pokazują badania prowadzone przez Stowarzyszenia Księgarzy i Wydawców Norweskich jest to tendencja zrostowa.
Według badania czytelnictwa z 2014 r. ponad 40% czytelników to tzw. czytelnicy hybrydowi – sięgają po książki zarówno drukowane, jak i elektroniczne. (według Stowarzyszenia Księgarzy i Wydawców Norweskich) 2% czytelników czyta wyłącznie e-booki. 12% e-czytelników czyta średnio 10 książek rocznie, a więc o kilka publikacji mniej niż ci, którzy czytają książki papierowe.
Co ciekawe, ponad połowa Norwegów (52%) uważa, że książki nie są zbyt drogie, a tylko prawie 1/3 (32%) twierdzi, że są one zbyt drogie. 40% Norwegów wypożyczało książki w bibliotece w 2013 r. (średnio 5 książek) , 85% kupowało książki (średnio 11 książek).
W ciągu tygodnia księgarnię odwiedziło 1.150.000, w ciągu jednego miesiąca – 2,6 mln osób, w ciągu roku – połowa Norwegów. (Zestawienie to dotyczy osób powyżej 15 roku życia)
Jak wynika z powyższego Norwegowie lubią czytać i czytają sporo. Przyznam się, że wcale im się nie dziwię! Dlaczego?
Po pierwsze: norweskie biblioteki.
Przybytki te znajdują się w bardzo wielu norweskich miejscowościach, nawet niewielkich i są nietylko miejscem, w którym wypożycza się książki, ale także centrum kulturalnym, miejscem spotkań oraz wypożyczalnią filmów. Bardzo wiele z bibliotek organizuje spotkania skierowane do imigrantów, na których mogą oni ćwiczyć się w posługiwaniu językiem norweskim oraz nawiązywać nowe znajomości. Wszystkie biblioteki to w zasadzie jedna wielka biblioteka. A wszystko za sprawą Norgeslån. Jest to usługa, która pozwala czytelnikowi zamówić za pośrednictwem swojej biblioteki (lub poprzez stronę internetową) książkę z innej biblioteki i oddanie jej w jeszcze innej bibliotece. Jeśli więc w mojej bibliotece brakuje jakiejś pozycji, mogę śmiało wypożyczyć ją z biblioteki w innej miejscowości. O tym, że interesująca mnie pozycja czeka na mnie już w wybranej bibliotece zostanę poinformowana sms-em lub mailem. W Norwegii istnieje możliwość wypożyczania książek, filmów i muzyki w języku polskim albo w innym dowolnie wybranym języku. A to dzięki Deichmanske Bibliotek w Oslo i jej bibliotece multijęzykowej (Det flerspråklige bibliotek; http://dfb.deichman.no/). (https://www.deichman.no/) Wystarczy mieć karę biblioteczną, a tym samym znajdować się w narodowym rejestrze czytelników! Każda biblioteka posiada system biblioteczny, do którego osoba posiadająca rzeczoną kartę może się zalogować i sprawdzić m.in. jakie książki ma wypożyczone i do kiedy powinna je zwrócić, przedłużyć okres, na jaki je wypożyczyła, sprawdzić dostępność interesującego ją tytułu, zamówić książkę/dokumenty z innej biblioteki. Można także w tym celu skontaktować się ze swoją biblioteką telefonicznie bądź mailowo. Każda norweska biblioteka ma specjalne okienko (wrzutnię) przez które można zwrócić wypożyczone materiały po zamknięciu biblioteki. W 2014 roku został wprowadzony system eBokBib, pozwalający na wypożyczanie i czytanie e-książek na urządzeniach mobilnych. W tym celu należy ściągnąć aplikację eBokBib na swój telefon bądź tablet i poszukać interesującej nas książki. Korzystanie z bibliotek jest darmowe i bardzo przyjemne :)
Po drugie: księgarnie.
Księgarnie stacjonarne (są mniejsze i większe) mają duży wybór książek. Większość z nich oferuje również książki przez internet z tanią bądź darmową i szybką dostawą do domu, a niektóre dają możliwość odbioru zamówionych produktów w wybranej przez kupującego księgarni. Oczywiście księgarnie internetowe mają większą ofertę niż te stacjonarne z wiadomych względów (wielkość powierzchni sklepowej). W Norwegii spotkałam się z sytuacjami, gdzie pracownik księgarni zamawiał dla klienta książkę w systemie, bo brakowało jej fizycznie w sklepie. Klient otrzymywał sms, e-mail bądź telefon z księgarni w momencie, gdy zamówiona książka trafiała do księgarni. Niczym niezwykłym nie jest także zwracania zakupionych produktów, szczególnie, gdy udało się nam w innej księgarni kupić te same pozycje po niższej cenie. Żaden księgarz nie narzeka, nie kręci nosem, tylko z uśmiechem przyjmuje książki i pyta się, w jaki sposób chcemy odzyskać nasze pieniądze: zwrot na kartę, bon do księgarni, czy gotówka. Obsługa, z jaką spotkałam się, w księgarniach w Norwegii jest uprzejma i pomocna, ale nie narzuca się. W wielu księgarniach norweskich oprócz książek można kupić także trochę dupereli typu art. szkolne, kalendarze, czasami jakieś kubki, czy kartki okolicznościowe. Jednak zawsze jest to niewielki dodatek do literatury oferowanej w sklepie, a nie odwrotnie. Większość księgarń oferuje książki norweskojęzyczne, a także anglojęzyczne. Księgarnie internetowe mają dość duży wybór publikacji w wielu językach. Zapewne ciekawią Was ceny książek w Norwegii. Nie przeliczajcie tego na złotówki, bo osiwiejecie! :) Przeciętnie książka kosztuje 200-300 koron. Sporo jest jednak pozycji, które kupicie już za 90 koron, a i książki za 500 i więcej koron nie są rzadkością. Wszystko zależy od rodzaju książki. Najtańsze są książki dla dzieci oraz wydania kieszonkowe. Warto śledzić akcje promocyjne na stronach księgarń, ponieważ często można kupić ciekawe wydawnictwa po bardzo atrakcyjnych cenach. Do najbardziej znanej i ukochanej przeze mnie tego typu wyprzedaży należy tzw. Mammutsalg (Mamucia Wyprzedaż), kiedy to wszystkie księgarnie przeceniają wszystkie książki. Są to obniżki rzędu 50%-80%. Mammutsalget ma miejsce zazwyczaj w lutym i trwa zaledwie tydzień, a jej korzenie sięgają roku 1885, kiedy to miała miejsce pierwsza szalona wyprzedaż książek w Norwegii. Co roku przed Wielkanocą zaczyna się w Norwegii inna, znana akcja pormocyjna. Skupia się ona głównie na kryminałach, ponieważ w krainie trolli jedną z wielkanocnych tradycji jest påskekrim (czytanie kryminałów na Wielkanoc). W okresie tym we wszystkich księgarniach można kupić w niższych cenach wszystkie kryminały, a także zaopatrzyć się w pakiety kryminałów w wydaniu kieszonkowych po bardzo atrakcyjnych cench. (Np. pakiet 3 książek za 99 koron.) Dzięki różnorakim promocjom nie jest trudno upolować książkę w przystępnej cenie.
Po trzecie: kiermasze książek używanych.
Jeśli jednak nie macie ochoty kupować nowości w księgarniach, warto poszukać w Norwegii kiermaszy książek – organizują je często biblioteki, jak również księgarnie. Np. w wakacje 2014 roku moja biblioteka wyprzedawała za grosze, a w sumie to za øre, lekko już zużyte książki albo też publikacje mające wznowienia/nowsze wydania. Żadna z kisążek nie była mocno zniszczona i idealnie nadawała się do zasilenie domowej biblioteczki. Świetnym miejscemy, żeby kupić książki bardzo tanio jest sieć sklepów Fretex, specjalizujących się w sprzedaży używanych rzeczy (od ubrań i porcelany, poprzez książki i filmy, po meble i sprzęt sportowy). Ja regularnie przeczesuję półki we Fretexie i zawsze znajdę tam jakąs perełkę. Warto też odwiedzać pchle targi (bruktmarkeder), które urządzane są co trochę jak Norwegia długa i szeroka. Informacji na ich temat należy szukać w lokalnych gazetach i przyglądać się ogłoszeniom wywieszanym na tablicach z lokalnymi ogłoszeniami. Z roku na rok rośnie w Norwegii zainteresowanie wyprzedażami garażowymi (garasjesalg). W moim regionie trzy największe gminy raz w roku (zazwyczaj w kwietniu) organizują akcję Otwarte Garaże (http://apengarasje.no/). Na stronie akcji można znaleźć wszelkie niezbędne informacje, także w języku polskim :)
Po czwarte: promowanie czytelnictwa i rodzimych pisarzy.
W Norwegii sprzedaż książek jest zwolniona z podatku VAT, dzięki czemu ich cena jest stosunkowo niska jak na rynek norweski. Państwo norweskie zawsze kupuje część nakładu wychodzącej książki, który następnie jest rozprowadzany do większych bibliotek (1000 sztuk w przypadku zwykłych tytułów i 1550 książek dla dzieci). Pisarze norwescy mogą liczyć na różnego rodzaju stypedia, które mają wesprzeć ich pracę oraz promować twórczość. Z kolei organizacja NORLA, zajmuje się popularyzacją norweskiej literatury poza granicami krainy fjordów. W ramach tej pomocy m.in. opłacane są tłumaczenia norweskich książek, czy wyjazdy i spotkania autorskie za granicą. Przyznawane każdego roku różnego rodzaju literackie nagrody są szeroko opisywane i komentowane we wszystkich norweskich mediach. Do najważniejszych nagród literackich należy Brageprisen, która przyznawana jest za najlepszą książkę roku w różnych kategoriach od 1992 roku. Równie ważne, choć nieco mniejsze, są również Doblougprisen, Gyldendalprisen (tidl. Gyldendals legat), Cappelenprisen, Aschehougprisen, Norsk litteraturkritikerlags pris, Tarjei Vesaas’ debutantpris, Bokhandlerprisen. Bardzo dużą popularnością cieszą się w Norwegii festiwale literackie, których corocznie odbywa się ponad 50. Do najważniejszych należy zaliczyć: Vinterfestuka w Narviku (marzec; www.vinterfestuka.no), Barnebokfestivalen wi Grimstad (kwiecień; www.barnebokfestivalen.no), Norsk litteraturfestival Sigrid Undset-dagene w Lillehammer (maj; www.litteraturfestival.no), największy nieformalny festiwal literacki Oslo litteraturfestival (czerwiec; www.oslolitteraturfestival.no), Hamsundagene w Hamarøy (lipiec/sierpień; www.knuthamsun.no), Bjørnsonfestivalen w Molde (sierpień; www.bjornsonfestivalen.no), Oslo bokfestival (wrzesień; www.oslobokfestival.no), Forfattersleppet i Bergen (październik; www.forfattersentrum.no), Litteraturuka w Vestfold (listopad; www.litteraturuka.no). To właśnie na tych festiwalach mają miejsce największe wydarzenia literackie, spotkania autorskie, wykłady, odczyty i dyskusje. Festiwale odbywają się przez cały rok, a jednocześnie są rozmieszczone geograficznie w niemal wszystkich częściach kraju.
[slideshow_deploy id=’6087′]
O autorce
Mieszka od jakiegoś czasu w Norwegii, prowadzi blog Zapiski spod poduszki, pilnie strzeże swojej prywatności, ale sądząc po zdjęciach z Instagrama poza czytaniem lubi piesze wędrówki i Kvikk Lunsj ;)
No proszę, piękne statystyki. Nasz kraj powinien brać przykład z Norwegii, jeśli chodzi o czytelnictwo. :)
Chyba nie ma na to szans :/
Ale jest ich 8x mniej niż Polaków, są bogatsi i aż tak dużo osób jak u nas nie pisze.
Norwegia to bardzo fajny kraj! Gdybym musiała się wyprowadzić poza granice Polski to wybrałabym to miejsce. A Edyta to świetna babka, nie mówić o tym, że jej blog jest bardzo zróżnicowany i ciekawy. Pozdrawiam
Marta wiemy, polecaliśmy :)
I na Instagramie też ją obserwuję, zdjęcia plenerów wrzuca cudne.
Brawo! Brawo! Brawo! Ukłony dla Edyty – i Jej Przyjaciół-Norwegów:)
Imponujące dane czytelnictwa. Pozostaje nam tylko płakać
Szczęka mi opadła. Chyba przestanę zaglądać do tego cyklu, bo mnie zaczyna dołować… Będzie o kraju, gdzie czyta się mniej? Jest w ogóle taki kraj?
Jak najbardziej. Indonezja. Mieszkałam tam przez rok, trochę się naoglądałam „nieczytania”. ;)
Kamo to może napiszesz coś o tej Indonezji? :)
Kiedyś w końcu tak… ;) Ale najpierw muszę o Norwegii i swoich zakupach (obiecałam). :P Otwartych drzwi nie będę wyważać, ale mam trochę zdjęć. ;)
Możemy tylko pomarzyć o norweskich realiach czytelniczych..
Znajomi Hiszpanie, którzy przez 2 lata mieszkali w Norwegii, opowiadali cuda o tamtejszych bibliotekach, które specjalnie dla nich sprowadzaly nowosci z Hiszpanii. Mozna tylko pomarzyc…