Yans, nie jesteś bez szans
Bolało jak cholera, no po prostu masakrycznie, ale się spiąłem i kupiłem. Pierwszy tom zbiorczego wydania Yansa, który zaserwował nam Egmont, prezentuje się cudnie. Oczywiście nie chodzi mi tylko o to, że wygląda dobrze na półce.
W skład tego pierwszego integrala wchodzą cztery pełne tomy Ostatnia wyspa, Więzień wieczności, Mutanci z Xanai, Gladiatorzy oraz całkiem sporo dodatków. Obaj autorzy dzielą się wiedzą na temat tego, jak doszło do rozpoczęcia przez nich współpracy i skąd w ogóle wziął się Yans. Komiks pojawił się na naszym rynku bodajże dzięki wydaniu w przez twór zwany Fantastyka komiks, ale nie upieram się. Pierwszy wydawca zdecydował się zmienić tytuł, bo od bardzo dawna imię Hans w Polsce nie kojarzy się dobrze. Zapamiętałem Yansa jako drugie, obok Throgala, odkrycie komiksowe, równie interesujące, ale mimo tego samego rysownika zupełnie inne. Kiedy jednak musiałem ze względów finansowych wybierać miedzy jednym, a drugim zdecydowałem się na kontynuowanie przygody z wikingiem.
Teraz po latach pojawiła się możliwość powrotu i jestem zachwycony. Kupiłem tylko i wyłącznie z sentymentu wychodząc z założenia, że odsprzedam za jakiś czas jakiemuś napalonemu fanowi jeśli mi się nie spodoba. Przepadłem, moje, moje, mój skarb wylądował na półce i nikt go nie waży się tknąć palcem :) Jak dla mnie historie z Yansem, choć oczywiście pełne akcji i dynamiczne niosą ze sobą zdecydowanie cięższe gatunkowo przesłanie niż Thorgal i większość popularnych komiksów z rynku frankofońskiego jakie czytałem. O ile pierwszy tom to przede wszystkim przygodowa opowieść o agencie podróżującym w czasie, to kolejne tomy są już bardziej wielowymiarowe. W nich mamy już treść, która prawdopodobnie uniemożliwiłaby ich publikację w komunizmie. Jest manipulacja tłumem, ograniczanie wolności jednostki, wygrywanie różnych grup społecznych przeciwko sobie, podłość, chciwość i zdrada. Bohater ma całkiem sporo do roboty i jest to robota jak dla mnie dużo trudniejsza do wykonania, niż to co przyszło robić Thorgalowi. Bo nie oszukujemy się, Yans nie uniknie porównywania z Thorgalem, a to przecież zupełnie odmienna historia i nie chodzi tylko o „okoliczności przyrody”. Owszem mamy tutaj jednego szlachetnego, ale ten choć próbuje swój cel osiągnąć pokojowymi metodami nie waha się użyć siły, a jego partnerce, Orchidei, to jednak chyba momentami bliżej do Kriss de Valnor niż do Aaricii
Dodatkowym bonusem jest także to, że dzięki temu, że w wydaniu zbiorczym znajdują się aż cztery albumy, to poza wczytywaniem się akcję i delektowaniem się rysunkami można zobaczyć jak zmieniała się kreska Rosińskiego. Widać jak ewoluuje i staje się mistrzowska, o wiele dojrzalsza na przestrzeni tych lat kiedy powstawała ta historia. Bardzo jestem ciekaw jak wypadnie to w drugim integralu, gdzie spotykają się Rosiński z Kasprzakiem.
Tytuł: Yans tom 1
Autor: Scenariusz: Andre-Paul Duchâteau Rysunki: Grzegorz Rosiński
Do tramwaju: ja nie czytam komiksów w tramwaju
Ocena czytadłowa: 5/6
Już nudne są twoje narzekania, jak bardzo cię zakup bolał, bo ci złe wydawnictwo nie dało do recenzji.
Jak nudne to nie czytaj :)
I albo mam sklerozę lub niedowidzę, ale chyba nigdy nie pisałem o złych wydawnictwach co nie dają do recenzji.
Pozdrawiam
Mam problem z komiksami. Po kilku stronach łapię się na tym, że zapominam czytać labo oglądać:D Miałam kilka podejść i za każdym razem tak samo: albo przeczytałam i nie obejrzałam, albo obejrzałam (bardzo wnikliwie) i za cholerę nie wiem o co chodziło. Tak, owszem, mogę najpierw przeczytać później obejrzeć, bądź na odwrót, ale to już nie to samo. O dziwo nie miałam problemów z tym jak byłam dzieciakiem. Wilk i Zając, Koziołek Matołek… czytałam i oglądałam jednocześnie. Odkąd do ręki wpadł mi Tytus Romek i Atomek (około 3 klasy podstawówki) nie radzę sobie z tą formą przekazu :/
Nie trafiłaś na odpowiedni komiks :)
Laro. Po prostu potrzebny Ci komiks niemy, czyli bez dymków. Są takie. :)
„Przepadłem, moje, moje, mój skarb wylądował na półce i nikt go nie waży się tknąć palcem” – o cholerka, a już szykowałam się, żeby poprosić o pożyczkę…
W sensie, że nie sprzedam, ale pożyczyć mogę :)
Będziesz na Targach?
Będę! Takie są plany. Ale zgubiłam Twój nr telefonu (twardy reset telefonu bez kopii zapasowej), więc pewnie będziemy się szukać między blogerami, co?
Ile?
?