Przeczytane 2014 

Tuf Wędrowiec – kupiec który został bogiem

tuf_wedrowiecGeorge R. R. Martin pisze już od naprawdę bardzo dawna, do naprawdę szerokiej publiczności przebił się jednak dopiero kiedy pojawił się serial HBO na podstawie Gry o tron. Przy czym pisząc o szerszej publiczności mam na myśli ludzi, którzy nie czytają fantastyki. bo przecież fani tego gatunku znają go znakomicie. Za chwilę zostanę pewnie ukamienowany, ale opowieść o Starkach i Lannisterach od pewnego momentu zaczęła nudzić mnie potwornie, a jak zobaczyłem, że kolejny tom zaczął się wprowadzeniem następnego wątku (Brienne) to rzuciłem całość w kąt i wykorzystałem w konkursie posiadane tomy. Zanim George zaczął pisać takie długaśne tomiszcza często sięgał po opowiadania, jest autorem najlepszego moim zdaniem opowiadania w historii SF, wiecie o które chodzi? No pewnie że tak, Piaseczniki, absolutny majstersztyk.

Tym razem miałem okazję sięgnąć po zbiór opowiadań Tuf Wędrowiec, napisany i wydany jeszcze na długo przed tym zanim Martin stał się tym gościem, który zabija swoich bohaterów. Wydawnictwo Zysk korzystając modę na tego autora wydaje chyba wszystko co można, czasem są to pozycje słabsze, czasem lepsze, ta na szczęście to jedna z tych lepszych. Bohaterem książki jest Tuf Haviland, drobny kupiec, miłośnik kotów,  który w wyniku pewnego zbiegu wydarzeń wchodzi w posiadanie Arki, statku na poły mitycznego Korpusu Ekologicznego. Statek ten daje mu możliwości wpływania na całe planety, a sam Tuf staje się potężny niczym bóg. Na szczęście nie jest to bóg szalony. W skład książki wchodzą następujące opowiadania:

  • Prolog
  • Gwiazda śmierci
  • Chleb i ryby
  • Strażnicy
  • Repeta
  • Bestia dla Norna
  • Dziesiąta plaga
  • Manna z nieba

Te, które najbardziej przypadły mi do gustu to pierwsze, kiedy nasz kupiec staje się właścicielem Arki oraz trzy stanowiące w sumie jedną opowieść czyli Chleb i ryby, Repeta oraz Manna z nieba . W jednej z  recenzji Tufa przeczytałem, że w niektórych opowiadaniach jest wręcz zbyt oczywiste co zrobi Tuf. Trochę racji w tym jest, jednak za każdym razem zaskakiwało mnie to jaką drogę zdecydował się wybrać, aby osiągnąć swój cel i właśnie ta trójka świetnie to pokazuje. Co trzeba zrobić wiadomo już  w pierwszym, ale pokazanie jak to można zrobić jest już prawdziwym majstersztykiem. Nie czarujmy się, na większość twórczości Martina patrzymy już przez pryzmat PLiO, ale to dla mnie bardzo krzywdzące. Owszem to jego sztandarowy i najbardziej znany produkt, ale ja chyba miałem większą frajdę czytając Tufa. Porównanie zgryźliwych uwag kupca do ripost Tyriona są według mnie zupełnie nietrafione, czekam jeszcze, aż kiedyś jakiś mądrala wpadnie na pomysł, że bohater Piaseczników jest męską wersją Cersei.

Rozwiązania fabularne użyte w tej książce chyba najbardziej są podobne do niektórych pomysłów z którymi się spotkałem w Szpitalu kosmicznym James’a White’a. W obu przypadkach mamy do czynienia z bardzo optymistyczną wersją przyszłości, ta pewność, że nauka pozwoli rozwiązać wszelkie problemy jest przepiękna w swojej naiwności. Tuf Wędrowiec dostarczył mi sporo przyjemności przy czytaniu, polecam zdecydowanie.  Poniżej mała, smaczna próbka:

… Jesteśmy najbardziej romantyczną parą kochanków od … cholera, od tych wszystkich zakochanych idiotów ze starożytności. Wiesz, Romeo i Julia, Samson i Dalila, Sodoma i Gomora, Marks i Lenin…

A mądralom zapatrzonym w sagę polecam tekst Segritty, choć ona z pewnością mojej reklamy nie potrzebuje ;)

Informacja tramwajowa
Czytałem na czytniku, do jakości wydania elektronicznego nie mam zastrzeżeń. Czytanie w tramwaju nie nastręcza żadnych problemów, Tuf to świetna opowieść rozrywkowa, a forma opowiadań ułatwia przerwanie w dowolnym momencie. Niezależnie od tego, czy to będzie wasz przystanek, czy kontrola biletów.
Podsumowanie:
Tytuł: Tuf Wędrowiec
Autor:  George R. R. Martin
Wydawca: Wydawnictwo Zysk i s-ka
Do tramwaju:  jak najbardziej
Ocena czytadłowa: 5/6
Ocena bezludnowyspowa: 4/6
 
Za książkę serdecznie dziękuję księgarni:
erido-logo
Tufa kupisz TUTAJ

Powiązane posty

4 Thoughts to “Tuf Wędrowiec – kupiec który został bogiem”

  1. Dziękuję!!! :-D Podwójnie. Za to, że pożyczyłeś mi Tufa, ale przede wszystkim za to, że o nim napisałeś.
    Podobnie jak Ty mam dziwne wrażenie, że coś złego stało się z Martinem. Facet, który pisał takie perełki jak „Piaseczniki” czy „Pieśń dla Lyanny” tłucze, trochę bez ładu i składu, sagę fantasy i to na „zamówienie publiczne”. Dla mnie rozmienił się na drobne :-(

    PS Skoro wróciłeś do pisania o fantastyce, to czas na mnie ;-) Mój dzisiejszy wpis jest co prawda z gatunku dziwadeł ;-) ale wyszedłem z hibernacji!

    1. Janek

      Andrzeju staram się, ale nie zawsze wychodzi. W szkicach są jeszcze trzy tytuły z fantastyki, może znajdziesz coś dla siebie :)

      1. Pisz, pisz… u kogoś muszę nowości szukać ;-)
        Mam teraz problem, bo wypadałoby coś o „Księżycu” napisać normalnego ;-)
        O szkicach nie wspominam, niedługo połowa postów będzie miała napis „wersja robocza” obok :-(

  2. „od pewnego momentu zaczęła nudzić mnie potwornie” – U mnie natomiast odwrotnie: początek mnie nie zachwycał (no, może poza Catelyn, którą bardzo lubię), a późniejsze tomy coraz bardziej mnie wciągały: przede wszystkim pojawiły się rozdziały Cersei (jedna z moich ulubienic!), Arianne, nawet wątek Jona momentami bywał interesujący. Choć wciąż za dużo Tyriona, w ostatnim tomie nieustannie modliłam się, żeby umarł i oszczędził mi swoich przemyśleń. ;)
    A powyższą pozycję muszę kiedyś przeczytać i sama ocenić.

Leave a Comment