10 powodów, dla których … suplement
Wrzuciłem link do posta 10 powodów, dla których blogowanie o książkach jest do kitu na forum pewnego dużego blogera. Qrkoko z bloga http://qrkoko.pl/ była uprzejma interesująco odpowiedzieć. Macie ochotę zerknąć na to co miała do powiedzenia?
Generalnie ciężko jest się odnieść do postu, który jest prowokacją, a jeżeli jest odbierany na serio to wynika to tylko z nieumiejętności prowadzenia bloga. No ale ok:
1. Kwestia tego czy nadajesz się do pisania o czymś więcej i od jakiego czasu wrzucasz takie notki. Jeżeli Ci to wychodzi, ale decydujesz się na wrzucanie notek ogólnotematycznych po pół roku blogowania wyłącznie o książkach to nie ma co się dziwić, że ludzie się oburzają. Tylko, że nawet w takich przypadkach jeżeli chcesz to robić to w końcu czytelnicy się przyzwyczają, a Ci którym to nie będzie pasować zwyczajnie odejdą.
2. Zwłaszcza jeżeli na Twoim blogu nie ma CIEBIE, bo klepiesz te same schematyczne recenzje i nie masz pomysłu jak przemycić do nich choć nutkę swojej osobowości.
3. Zwłaszcza jeżeli prowadzisz blog na blogspocie jak 90% blogerów książkowych, gdzie ciężko o ładny szablon.
4. I wielu przypadkach ma rację.
5. I kto jest temu winny? Statystyki nie przekładają się na jakość bloga czy zaangażowanie czytelników, but still – czyja to wina?
6. To nie najlepiej świadczy o poziomie tekstów recenzenckich.
7. Bo nie macie pomysłu na inną formę promocji książki niż wyklepanie jej recenzji sztywnej jak tekst z Wikipedii.
8. Więc nie godzisz się na barter książka za pozytywną recenzję, tylko kupujesz własny egzemplarz i możesz zrobić wpis po swojemu?
9. Według czytelników czy autora bloga?
10. Na kulinarnego też nie wyrwiesz.Ciężko do tych punktów odnieść się poważnie, bo wyraźnie były napisane bardziej dla heheszków i komentarzy „ej wcale tak nie jest!” niż merytorycznej dyskusji, ale i tak przeleję swoje 3 grosze odnośnie blogosfery książkowej okiem blogera „z zewnątrz”. Problem Waszej niszy blogowej wynika z tego, że znaczna część blogerów nie potrafi blogować o książkach inaczej niż:
– powitanie
– streszczenie książki
– podziękowanie wydawnictwu za egzemplarza część jest nastawiona na darmowe książki, więc nawet najgorsze grafomaństwo dostaje dyszki. O każdej, nawet najbardziej niszowej dziedzinie da się blogować ciekawie, wystarczy mieć do tego talent i pomysł. Damn, na swoim blogu zrecenzowałam zaledwie dwie książki, a i tak poziom tych recenzji przewyższa wiele blogów recenzenckich, więc to najlepiej świadczy o tym, że duża część Waszego światka jest skostniała i poszła w kierunku szafiar, które zrobią wszystko za barter. Jak się sami za siebie nie weźmiecie to ludzie dalej będą postrzegać całą blogosferę książkową jako niewartą czytania i uważać ją za siedlisko barterowych zachwalaczy słabych czytadeł. I mimo, że taka opinia jest krzywdząca, bo z pewnością jest sporo blogerów książkowych, którzy wiedzą jak to robić porządnie, to jednak cała masa blogerów, którzy poszli na łatwiznę załatwiła Wam czarny PR.
Dla mnie ma trochę racji, a dla was?
O tym chciałam napisać na fejsie pod udostępnieniem posta. Jednak się zamknęłam, bo się przestraszyłam, że znowu zaczęłam marudzić :D Także zgadzam się z tą wypowiedzią, wszystkie recenzje wyglądają wizualnie tak samo.
„Jak dla mnie, nawet optymistyczne opinie są smutne. Brak w nich kolorów, życia. Każda jest wizualnie podobna do siebie… dobra, nie wiem co jest ze mną. Znowu zaczynam narzekać! Czy ja biadolę?”
Oooo, tak na potwierdzenie, że nie ściemniam :D
Na pewno NIE WSZYSTKIE recenzje wyglądają wizualnie tak samo.
Nie napisałam, że są takie same.
Nie napisałaś :)
Nie są :)
Przyjedźcie do Katowic na Targi, to sobie o tym solidnie pogadamy ;P
A te TK to w ogóle są? Bo to jakiś urban legend, tylko od blogerów o tym słyszę, a jeszcze nigdzie mi się ta informacja o oczy nie obiła. Ani na Fejsie, ani w żadnym mailingu, ani nigdzie indziej.
Ja nie przyjadę, ale pewnie zobaczymy się w Krakowie.
Kobitka z zewnątrz ma sporo racji :>
Aga, ale na pewno nie we wszystkim!
Ja mam tylko małą wątpliwość, czy cała blogosfera powinna wyglądać tak samo… czy wszyscy musimy być profesjonalni, na własnej domenie, z szablonem robionym na zamówienie. Przyznam, że większość profesjonalnych blogów irytuje mnie swoim wyglądem, nie cierpię kafelków ani wyglądu a la serwis informacyjny.
That being said, zgadzam się jeśli chodzi o recenzje, często są pisane bez pomysłu, albo bez refleksji. A te naprawdę dobre napisane są tak, że wymagają od czytelnika pewnej erudycji (albo przynajmniej małej sesji z google), więc ludziom się nie chce.
A tak w ogóle, jakie znacie najciekawsze sposoby promocji książki na blogu? :)
U mnie najwięcej odsłon ma „kaszana czelendż” :D Czyli książki tak beznadziejne, że się płakać chce :D
Kiedyś świetnie o tym napisała Viv, zdecydowanie POLECAM! Oczywiście najważniejsza jest treść, ale ja tam osobiście lubię też jak jest przy tym niezły wygląd :)
Sporo racji, ale odpowiedź na punkt nr 6 wzięta z dupy do tego stopnia, że aż się wewnętrznie uniosłem. Niech ta pani, najświetniejszy recenzent w dziejach bądź ktokolwiek inny zrecenzuje którąkolwiek książkę, a potem porówna statystyki wpisu z kiepskim postem rankingowym, stosowym albo „bólodupowym” o chwytliwym tytule i sprawdzi rezultaty (o dobrych nawet nie mówię – my w Tramwaju mamy te dobre ;p). Taka kolej rzeczy, wpis ogólnotematyczny może przeczytać każdy, a notkę o konkretnej lekturze odpali ten, kogo ta lektura choćby w minimalnym stopniu obchodzi – i też raczej nie ma co oczekiwać w takim poście skandalu, sensacji i radykalnych poglądów, chyba że to recenzja gniota już z samego tytułu.
Secrusie w punkt ! :)
Częściowo się zgadzam, ale nie spodobał mi się ton odpowiedzi. Może jestem przewrażliwiona, ale odniosłam wrażenie, że owa wspaniała blogerka patrzy na pozostałych z góry i lekceważąco, jedynie samą siebie uważając za super-eksperta od pisania.
Kasia zerknij na ostatni komentarz :)
Statystyki na naszych blogach zależą od częstotliwości komentowania innych blogów, a nie od poziomu tekstów – sprawdzone doświadczalnie. U mnie i tak największą oglądalność mają opowiadania. Co do samych odpowiedzi, to zgadzam się z Kasią, ale widzę to nieco inaczej – blogerka, jakby nie patrzeć, uznała, że odpowiada na prowokację.
Zaczynam komentować :)
Zgadzam się z przedmówczynią, ton tej wypowiedzi jest zbyt agresywny, irytujący, w duchu „wszechwiedzy”. Jak również poważne podejście do postu – prowokacji i stwierdzanie, że „jak ktoś prowokacji nie zrozumiał, to jest to wina autora prowokacji, który nie umie pisać”. O ile twój post mnie rozbawił, to ta pani mnie wkurzyła generalizowaniem – ciekawe ile blogów książkowych ona zna i na jakiej podstawie się wypowiada. Btw. pierwsze słyszę o tej blogerce.
Podsumuję za chwilę, żeby nie piętrzyć notek
A ja się cieszę, że mam stałych czytelników, którzy przeszli za mną na nowy adres:) Robię to, co lubię, jakieś tam wejścia mam, a że nie trzepię na tym kasy, to mnie jakoś nie gnębi. Mam coś do powiedzenia, staram się zarażać ludzi ciekawymi książkami, a kiedy ktoś mi (w świecie realnym;) powie, „pani tak ładnie pisze o książkach” to to jest dla mnie jak prezent pod choinkę :)
I ja mam swoich, strasznie ich lubię :D
Moi mili!
Pierwsza notka była oczywistą prowokacją. A ten tekst wrzuciłem po to, żeby pokazać jak najczęściej jesteśmy postrzegani. Niestety trochę racji w tym jest, a nowe pomysły jak ożywić środowisko nie są przyjmowane specjalnie radośnie. No i traktowanie się jako konkurencji odbija się nam czkawką.
A co do tonu wypowiedzi, czemu się dziwicie? Przecież taki styl chyba propaguje Kominek, dobry bloger to pewny siebie bloger, a nie jakaś popierdułka.
A Qrkoko dziękuję za zgodę na udostępnienie.
Ale Kominek to nie jest Karl Lagerfeld blogosfery ;).
Gdzie można poczytać o tych nowych pomysłach? Bo ja sie z chęcią czegoś dowiem :).
Nie upieram się, ale z części jego tekstów bije taka maniera jak dla mnie.
Stylu Kominka nie lubię, więc może i dlatego ton powyższej odpowiedzi mi nie podpasował. Tak już chyba mam… Ale chętnie zapoznam się z tymi nowymi sposobami :)
Bije, dopóki robił to jeden Kominek było to oryginalne i ciekawe, ale w którymś momencie stało się obowiązującym stylem na blogach lajfstajlowych. Pewnie dlatego czytam ich tak mało ;).
Zostawmy styl, skupmy się na nowych sposobach :).
Ze sposobów promocji bloga to ja stosuje konkursy i podstępne tytuły :)
No to ja podsumowuję u siebie…