Wakacje trochę obszerniej
Obiecałem troszkę obszerniejszy wpis na temat wakacji, zapraszam zatem.
Pierwsze skojarzenie z Czechami to śmieszny język, knedliki i piwo. Pojechaliśmy sprawdzić i wyszło nam, że z języka nie rozumiemy nic, mimo tego, że ponoć podobny, piwo jest dobre, a knedliki zupełnie inne niż nasz knedle. Byliśmy w małej wiosce koło miasteczka Hodonin, nic to Polakowi nie mówi, ale dla Czechów Hodonin to dość istotne miejsce, bo urodził się tam ojciec ich państwowości, taki czeski Piłsudski, czyli Tomáš Masaryk. Miejscowość niewielka, spokój zakłócany tylko w soboty, bo na weekend otwierały się knajpy, ale świetna jako baza wypadowa. Odwiedziliśmy kilkanaście interesujących miejsc, zapraszam do zerknięcia na zdjęcia:
Rynek w Hodoninie
Wizyta w księgarni, ładnie wyglądające Wybory Ruty Sepetys, potem mały polski akcent, a na koniec brzydka okładka Muminków
Cała okolica jest pełna ścieżek rowerowych, ilość Czechów jeżdżących na rowerach bardzo nas zaskoczyła. Morawy południowe poza zabytkami pełne są winnic, są takie miejsca gdzie na każdym rogu znaleźć można sklep z winami, albo z akcesoriami do ich produkcji. Jest kilkanaście rodzajów lokalnych odmian winogron, z produkowanych tam win do gustu przypadło nam najbardziej Veltlinske zelene, ale nasz gust plebejski jest i ono po prostu było najmniej kwaśne.
Jedna z winnic
Miejscowość Strażnica
Mały podróżnik
Zamiast pól rzepaku w Czechach mamy pola słoneczników
Ogród pałacu w Lednicach
Pałac w Lednicach
Panorama Brna
Pałac w Valdicach
Zamek Mikulov
Z racji położenia zaglądnęliśmy także do Wiednia i na Słowację. W Wiedniu było świetnie, na Słowacji zdecydowanie mniej.
Jedna z wiedeńskich atrakcji czyli Risenrad
Zamek na Słowacji, jak widać totalna ruina
Na koniec udało nam się zajrzeć do jednej z jaskiń Morawskiego Krasu, prawie kilometr do przejścia pod ziemią robi ogromne wrażenie.
Jaskinia Balcarka
Cały wyjazd okazał się być nad podziw udany, ciepło było prawie cały czas, a jedyny deszczowy dzień wypadł podczas naszego pobytu w Wiedniu. Jednak przyznam szczerze, że jeśli o mnie chodzi to nawet lepiej, bo dzięki temu wydaliśmy mniej pieniędzy w parku rozrywki Prater.
Polecam zdecydowanie dla tych którzy zamiast leżenia planują zwiedznie!
No! Wakacje świetne. Pięknie, pięknie :-)
Zdjęcia świetne (prawie wszystkie ;-)), ta jaskinia – cudowne :-)
Ale zdjęcia książek… Wiem nieładnie się wyśmiewać… ale ta pani Janssonova z tym Tatinkiem co może (morze, przepraszam)… uff ;-), a okładka faktycznie rozwala mózg :-(
Właśnie Muminki bardzo kiepskie, bo tak, to raczej dobre wrażenie robi ten ich książkowy biznes :)
Zameczek 10/10.
Czechy znam właściwie tylko z tranzytów… chyba szkoda, bo przecież i blisko mamy, i kraj ciekawy. Cieszy Makłowicz po czesku:-)
Zaskakująco ciekawy, a ludzie bardzo odmienni od Polaków. Zdecydowanie mniej „napięci”, bardziej zdystansowani od nas.
Makłowicz mnie też zaskoczył, ale zaopatrzenie księgarni jeszcze bardziej.
Zaopatrzenie księgarni takie dobre, czy takie słabe?…
Dobre, różnorodne i księgarniowe. U mnie na osiedlu księgarnia to teraz przede wszystkim sklep z bibelotami i artykułami papierniczymi. Niby pisze księgarnia, ale to najmniejsza część biznesu :/
Piękne zdjęcia, piękne miejsca… ale te ceny książek?! :)
Jakie?
Ruta Sepetys 3 zł droższa, Makłowicz 4 zł tańszy. A to księgarnia w małym miasteczku :)
A Ty od razu przeliczasz :D
Piękne zdjęcia. Podobają mi się zwłaszcza zamki i pałace :)
To okolica bogata w takie zabytki, jakby nie protesty Starszego to pewnie byśmy jeszcze ze trzy zwiedzili :)
Trochę na marginesie tematu głównego.
Nieżyjący już przyjaciel moich rodziców, pan Mirek z Ostrawy, pytany jakiej właściwie jest narodowości (miał polskich przodków), zwykł odpowiadać: jsem Ślązak z Moraw ;)
Żeś, chopie, nie poradził pochytać, co tam godajo, boś gorol.
Szwagier w Gliwicach szybko mi to uświadomił, że nie kumam ;)
Ach! Fajne zdjęcia.
Nie ma, panie, nic lepszego, jak czytanie czeskiej literatury w czeskim słońcu i z czeskimi ciemnymi Krusovicami pod ręką.
Wiem, sprawdziłam, już za tym tęsknię…
Chyba znów porwę męża i zrobię szybki wypad do sąsiadów.
ps. W Czechach jak widać straszą dzieci Muminkami, a nie Buką (;
Będzie się działo jak Ci się uda porwanie :)