[Czytam synkowi] René Goscinny to geniusz
Gdyby nie zdobycze techniki, to prawdopodobnie nie byłoby notek w tym tygodniu. Okazało się jednak, że z bolącymi plecami da się dyktować tekst komórce, która całkiem przyzwoicie zamieni go na tekst.
Młodego Młodszego chwilowo nie ma, a w moje łapy wpadła książka Mikołajek ma kłopoty. Nie mogłem się oprzeć, sięgnąłem i jestem całkowicie pewien, że będziemy czytać Mikołajka jak tylko Młody pojawi się w domu. Powrót do lektur dzieciństwa często okazuje się być ogromną pomyłką. Książki które zapamiętaliśmy jaką świetne tytuły po latach zdecydowanie tracą mnóstwo uroku i okazują się być dużo słabsze niż je pamiętamy. Na szczęście z Mikołajkiem duetu Goscinny-Sampe jest zupełnie inaczej.
Wszystkie książki o Mikołajku które czytałem to zbiory krótkich opowiadań, nie inaczej jest i tym razem. W odróżnieniu od książek wydanych przez Znak Mikołajek ma kłopoty to historie znane już od wielu lat wydane tylko pod zmienionym tytułem, wcześniej ta część nazywała się Joachim ma kłopoty. Zmiana pewnie ma podtekst marketingowy, ale w sumie nie wiem co ją spowodowało. Kiedy czytałem serię o Mikołajku po raz pierwszy, naprawdę wiele lat temu miałem ogromną frajdę, historyjki dotyczyły dzieciaków niewiele młodszych ode mnie, może z ciut innego świata, bo przecież był to okres, kiedy w Polsce królował socjalizm, ale tak naprawdę sporo nas łączyło.
Kiedy teraz czytam ją już jako osoba dorosła to odbieram ją zdecydowanie inaczej. Poza wieloma zabawnymi momentami, z których na pewno pośmiejemy się z Młodym wspólnie zacząłem znajdować dodatkowe smaczki i doceniać świetny zmysł obserwacji Goscinnego. Opowiadania które dzieją się przynajmniej częściowo w domu Mikołajka dostarczają naprawdę sporo dodatkowej zabawy dla dorosłego czytelnika. Kiedyś Bunia to była tylko babcia głównego bohatera, teraz to dodatkowo teściowa, kiedyś sąsiad był tylko sąsiadem, teraz jest typem podobnym do tego upierdliwca za płotem. No i nie czarujmy się, nas też teraz czasem żona wyśle po zakupy, lub też wy szanowne Panie wysyłacie swoich wymądrzających się facetów, żeby spróbowali wam udowodnić, że robią zakupy lepiej i oszczędniej niż wy :).
Zdecydowanie polecam i dla małych i dla dużych, pośmiejcie się wspólnie, niekoniecznie z tego samego.
I kiedy tak czytałem kolejne historyjki o chłopakach, to zdałem sobie sprawę, że Rene Goscinny to prawdziwy geniusz. Tworząc trzy postacie, które na stałe weszły do popkultury wpisał się na stałe w światowe dziedzictwo intelektualne. Któż nie zna bowiem Mikołajka Asteriksa i Lucky Luke’a? Przyznawać mi się tu zaraz!
Haha :D Mikołajek :D Z Mikołajkiem to u mnie jest trochę tak jak z Muminkami – co jakiś czas wracam do lektury (chociaż rzadziej niż do Muminków) i wciąż płaczę ze śmiechu :D Wielbię Ananiasza (to imię i automatyczny epitet: „najlepszy uczeń w klasie i pupilek pani”!!!), a z pełnych opowiadań to to, gdzie przychodzi do niego Ludeczka w odwiedziny :D :D :D I jeszcze to, gdzie był Dżodżo :D Zdecydowanie Mikołajek rządzi!
Nie zapominaj o Alceście! On ma najlepsze podejście do życia :)
Te pączki! I kiełbaski :D Chociaż mi się on zawsze z umaślonymi łapkami kojarzył :D
O popatrz, coś nowego – nie wiedziałam, że Lacky Luck to też pomysł pana G.
Mikołajek cudny jest :) Piotrek jeszcze go nie czytał (tzn. mama mu nie czytała) ale to ze strachu, że będzie chciał Mikołaja i jego kolegów naśladować… Ale pewnie jak skończymy Muminki (zostało nam 3 i pół tomu) to weźmiemy się za Mikołajka.
A na razie Młody nie może się doczekać filmu…
Kowboja też wymyślił. I jeszcze Iznoguda, ale on jest mało popularny w Polsce. A przy Mikołajku będzie sporo śmiechu, nie tylko młodego :)
No ja myślę, że śmiech ędzie, chociaż dla mnie to już któraś z rzędu powtórka się zapowiada :)
Uwielbiam jak wezyr chce zostać kalifem w miejsce kalifa. Idę szukać Iznogudów :D Palibebech rulez!!!
Ale Iznogud jakoś w Polsce się nie przyjął, choć świetny jest :/
Iii tam! U mnie się przyjął :)
U mnie też, ale we dwóch raczej nie wyrobimy norm sprzedaży dla Egmontu :)
A oni to jeszcze wydają??
Już nie :(
[…] notkę o Mikołajku zatytułowałem René Goscinny to geniusz i trudno teraz wymyślić coś lepszego. Nad tą ślęczę już chyba drugi dzień i cały czas […]