Czechy
Jedziemy w tym roku na wakacje do Czech, macie jakieś rady?
Jak pisałem przy okazji wpisu o Znakach szczególnych nie czuję się specjalnie obywatelem świata, wyjazdy zagraniczne budzą moje spore obawy. Oczywiście racjonalna część mnie mówi, że to nie ma sensu, ale podświadomość rozsnuwa od razu wizję otaczających mnie ludzi z którymi zupełnie nie mogę się dogadać w jakiejś kryzysowej sytuacji. Zatem prosiłbym bywalców o jakieś rady dotyczące Czech. Na co uważać, czego się wystrzegać, co kupić, co spróbować. Może znacie jakieś ciekawe miejsca w południowych Czechach, wiecie jakie morawskie wina są najlepsze, albo które potrawy wywołują gigantyczne wzdęcia. Jeśli ktoś był w Brnie to prosiłbym o informację jak tam parkować, gdyby ktoś wyskoczył do Bratysławy ( tak wiem że to Słowacja ) to niech napisze, czy warto tam jechać, czy jest co zobaczyć. Podzielcie się tą wiedzą :)
I na koniec, tak wiem, że te wszystkie obawy są bez sensu, ale nic na to nie poradzę, więc proszę się nie śmiać :)
Jedyne co zwiedzałam w Czechach to Praga :D Byłam tam 3 razy i w sumie mogłabym raz jeszcze. Zasmażany ser… nie wiem, może jest ten sam co u nas, ale tam wydaje się być lepszy. Może to język czeski, może sam fakt, że to za granicą, sprawia, ze to danie jest wyborne :D Nic specjalnego: frytki, zasmażany ser i piwo…
Ale sobie narobiłam ochoty. Zabierzcie mnie ze sobą, zostawicie mnie gdziekolwiek, gdzie dają tę potrawę i pojedziecie dalej :D
Będziem szukać smażonego syra, choć do Pragi raczej nie pojedziemy :)
Ja to się boję wyjeżdżać nawet za granicę gminy. A w Czechach to tylko po wódkę bywałem, więc nie pomogę :P
Ładnie się tak nabijać z kolegi blogera? A poza tym ty duży jesteś, więc takiemu dużemu chętniej pomogą niż małemu grubaskowi ;)
Ja akurat często do Czech w góry. Osobiście radzę uważać na lokale gastronomiczne oferujące szybkie jedzenie typu frytki, zapiekanki i nawet ich ser. Często tragedia. Przynajmniej tak zawsze to wygląda na stokach narciarskich
Nie planowaliśmy korzystać, ale dzięki za uprzedzenie, tym bardziej będziemy uważać.
Ale piwo chyba sobie „zaaplikujesz” ;) Polecam ciemnego Litovela oraz Kozła (Kozel). :D
Na pewno dużo wina, bo Morawy to region winiarski :)
To ja rzucę porady lingwistyczne, część może oczywistych, ale może nie wszystkie. Nie używaj słów szczotka i szukać. A i nie próbuj kupować czy prosić o środki na odporność – nie zrozumieją tego. Natomiast, jak ktoś powie Ci, że jesteś frajer to się uśmiechnij i się ciesz :)
Wspomniany przez Kamila Kozel jest ponoć dobry (bo tata kiedyś go często kupował).
Uważaj z zamówieniami w piwnicznych knajpach – u nich porcja obiadowa jest trzykrotnie większa niż możesz sobie wyobrazić. Najpierw się upewnij, jak to wygląda, nim zechcesz zamówić do drugiego dania zupę. ;) Natomiast w fast foodach wcale nie otrzymasz szybciej dania, zdarza się, że i zapomną o Tobie.
Warto się zaopatrzyć w makaron, bo tam jeszcze produkują jajeczny.
I polecam odwiedzić Czeskie Budziejowice. ;)
Będziemy zaglądać w talerze zanim zamówimy :)
Niewiele Ci mogę pomóc, bo jak ja byłem w tamtych okolicach to to było jakieś inne państwo, Czechosłowacja, czy jakoś tak ;-)
Dwie uwagi natury ogólnej. Wiesz w tych innych stronach to jest zupełnie podobnie jak u nas tylko mówią jakimiś dziwnymi językami bo się ciapciakom nie chce polskiego uczyć, ale to się powoli zmienia :-D Poza tym jaki to wyjazd zagraniczny, do Azji się nie wybierasz ;-) Chyba, że przemawia przez Ciebie coś takiego, że poza Krakowem to już są inne kraje? Nieładnie ;-)))))
Teraz poważnie. Do książek Mariusza Szczygła zajrzałeś?
Wszystko dalej niż 300 km od Krakowa to zagranica, ty w sumie też mieszkasz za granicą ;)
A Szczygła nie miałem okazji obadać :/
Coś jest na rzeczy z tymi kilometrami!
Patrząc na połączenia komunikacyjne między naszymi miastami to faktycznie jakbyśmy w innych krajach mieszkali :-( Szukałem połączeń (pociąg, autobus) to wiem… Od ośmiu do dziesięciu godzin!
Chyba, że samolot z przesiadką (o cenie się nie wypowiem bo nieładnie mówić bardzo brzydkie wyrazy;-)) ale to też nie jest dużo krócej ;-)
Jak jechałem to najszybciej było przez Warszawę i teraz jest tak samo.Jedyne siedem godzin i dwadzieścia minut :/
Czechy to piękny kraj, bez trudu się dogadasz. Byłam na zachodzie, na wschodzie, na północy i w Pradze, ale na południu jeszcze nie. Ludzie normalni, jedzenie dobre, mam same miłe wspomnienia i gdyby nie syn, który krzyczy ” tylko nie do Czech”! w tym roku tez bym się wybrała. Ale przede wszystkim mnóstwo do zwiedzania, te piękne miasteczka, pełno zamków. Życzę udanego wypoczynku.
Właśnie między innymi ze względu na możliwości zwiedzaniowe tam jedziemy :) . Dzięki za uspokojenie.