Małe podsumowanie szczucia cycem

Przysłowiowe szczucie cycem od dawna było sposobem promocji różnych produktów, przykłady pokazują, że najczęściej niestety kiesko to wygląda. Wielu twórców pseudoreklam jednak się upiera i trwa przy idiotycznych zestawieniach prężącej się półnagiej pani z nakrętkami, czy męskiego torsu ze smarem do kosiarek. Moim osobistym numerem jeden w tej kategorii są gołe panie reklamujące trumny.

Kiedy pojawiły się rankingi najseksowniejszych pisarzy i najładniejszych pisarek od razu w Internecie pojawiła się fala krytyki oraz sugestie, że to kolejne szczucie cycem i tak w ogóle to wciskanie seksistowskiej retoryki w promocję książek. Szczerze przyznam, że oba oglądnąłem, zachwyciłem się Paniami, pozazdrościwszy Panom ale nie wiedziałem, że sytuacja w tle gdzieś się dalej rozwija. Rozwijać się musiała skoro jedna z ujętych na liście Pań postanowiła się odnieść do tej całej sprawy na Portalu kryminalnym, cały jej artykuł tutaj, a poniżej fragment którym chciałem się podzielić:

„…Na sam koniec zachowałam sobie kwestię, która mnie w tej całej sprawie uderzyła najmocniej. A mianowicie całkowity brak dystansu. Ktoś ułożył ranking ewidentnie niepoważny, którego celem, podobnie jak pozostałych zestawień w rodzaju „najdziwaczniejsze zdjęcia pisarzy”, miała być jedynie pozbawiona podtekstów rozrywka. Wbrew temu, co chcieli widzieć oburzeni, autor nawet nie próbował w jakikolwiek sposób oceniać wartości dorobku pisarek, a już na pewno nie przez pryzmat ich urody. Ten rodzaj zabawy nie musi oczywiście odpowiadać każdemu ani każdego interesować, ale dobrze, gdyby chociaż żart został rozpoznany jako żart. Czy naprawdę potrzebne jest wielokrotne puszczanie oczka, szturchanie i kopanie pod stołem, aby stało się jasne, że danej treści nie należy traktować zupełnie serio?

Zdemaskowanie treści jako niepoważnej nadal nie rozwiązuje problemu, tylko generuje kolejny: rubaszny dowcip to nadal przejaw prostactwa! Gdybym przeczytała jedynie komentarze do rankingu, to bym chyba uznała, że jakiś napalony prymityw utworzył listę „najlepszych dup i cycków polskiej literatury”. A to przecież tylko sztucznie nadmuchana i niepotrzebnie rozkręcona aferka. Do której sama właśnie dołożyłam trzy grosze.

Podsumowując. Po pierwsze, nie czuję się obrażona tym rankingiem, ani jako pisarka, ani jako kobieta. Przeciwnie. Jest mi całkiem miło. Po drugie, czarny powyciągany sweter nie uczyni z nikogo Marcina Świetlickiego, podobnie jak różowy podkoszulek nie przemieni nikogo w blondynkę z kawału. Po trzecie, wysiłek fizyczny nie zabija szarych komórek, lecz pomaga je odbudowywać. Po czwarte pisarz, powinien mieć prawo do urody, modnej garderoby i imponującej muskulatury. Po piąte, pisarz to też człowiek.
 

Gaja Grzegorzewska
Według mnie, nie ma najmniejszego znaczenia jak Pan Autor lub Pani Autorka wygląda, a takie rankingi traktowałbym raczej w kategorii fajnie wiedzieć jak wygląda ten, kto napisał książkę, którą właśnie czytam.
Wydaje mi się, że najważniejsze jest, aby pisarz pisał ciekawie i zdobywał nowych czytelników, a nie czy wygląda dobrze czy źle, to jego prywatna sprawa, a czytelnika raczej nie powinno obchodzić czy ma zielone włosy, w końcu to Pisarza sprawa. Co prawda fajnie by było gdyby w bezpośrednim kontakcie z czytelnikami taki Pisarz był zdecydowanie bliższy Marcie Kisiel, Agnieszce Hałas czy Anecie Jadowskiej aniżeli Andrzejowi Sapkowskiemu, no ale nie można mieć wszystkiego :)

To tyle w temacie pisarzy.

_____________________________________________________

Traf chciał, że zaraz po rankingach pojawił się spot reklamowy z dziedziny, która mnie interesuje, czyli fantastyki. Czytam jej sporo, ale na konwenty nie jeżdżę.

Nie do końca rozumiem taki, a nie inny pomysł na promocję Pyrkonu, nie do końca mi się to też podoba, bo bliżej mi do klimatu prezentowanego przez spot Falconowy, ale w przypadku tego drugiego budżet na pewno swoje zrobił.

Wydaje mi się jednak, że rozpętywanie jakiejś kostkowo-cycowej krucjaty jest tutaj bezsensowne i świetnie na ten temat pisze Agnieszka Hałas:

„Co pokazuje ten jakże bulwersujący filmik? Przy akompaniamencie zmysłowej muzyczki ładna dziewczyna wchodzi do przedpokoju, zrzuca po kolei ciuszki, a potem kamera pokazuje ją w łazience, siedzącą w wannie pełnej kostek. Mnie osobiście ten spot skojarzył się z reklamami płynów do kąpieli albo perfum. Nagości jest tutaj tyle co kot napłakał, na ekranie nie pyszni się żaden silikonowy biust ani gołe pośladki. Podejrzewam, że autorzy filmiku uznali, że zabawnie będzie zareklamować niszowy produkt, jakim są kostki do rpg, za pomocą stylistyki, która bardziej by pasowała do jakiegoś pachnącego kosmetyku z drogerii. Jeśli o mnie chodzi – doceniłam element zaskoczenia i kontrastu, uśmiechnęłam się i tyle. (Do zbrzydzonych i wołających „fe, niehigieniczne!”: przypuszczam, że Marta nie siedziała w tej wannie nago, bo niby czemu miałaby, skoro pokazuje tylko dekolt, ramiona i jedną nogę…)”

Cały tekst znajdziecie na jej blogu

Tak wiec szanowni Państwo proponuję więcej dystansu i proszę nie wsadzajmy seksu gdzie się do, bo skończymy tak jak pewien Markrętingowiec od Grzegorza, więcej na ten temat jego pomysłów po kliknięciu na obrazek :