Dziwne płazy z końca lata.
Lato się kończy. Adam Tyszka, policjant ze Śląska, jedzie sobie odpocząć na Hel. Kurort nie jest tak zapchany turystami jak w szczycie sezonu i choć jeszcze sporo ludzi się kręci po okolicy, to wrzesień już jednak powolutku zaczyna dawać o sobie znać. Po kilku dniach zaczyna mu się jednak nudzić i kiedy na plaży zostaje znaleziony trup nie jest do końca przekonany, że to utonięcie. Zaczyna prywatne śledztwo, z nudów łazi za pewna tajemniczą kobietą, aż w końcu kończy swój urlop w celi. Jego szef, nadkomisarz Edmund Polański, pędzi aby uratować dobre imię śląskiego wydziału i uratować tyłek podwładnego. W tle mamy zamierający kurort, przekręty z działkami budowlanymi, problemy ekologiczne i padłe ryby.Sierpniowe kumaki mają spory potencjał. Czyta się to całkiem dobrze, autorzy świetnie odmalowują klimat małego miasteczka które zaczyna przechodzić w stan hibernacji. Wszystko niby jest ok, ale jednak zgrzyta. Nie od razu bylem przekonany co mi nie pasuje, aż w końcu do mnie dotarło. Książka wygląda na taką, w której każde z pary autorów uparło się stworzyć swoje wątki i swoje postacie. Później to świetnie posklejali, ale za mało obcięli, w tym cieście zostało za dużo farszu. W skutek tego dzieje się odrobinę za dużo i bohaterów mamy odrobinę za dużo. Dwie pary złych facetów w dwóch ciemnych samochodach, porwania i flądry odrobinę zaciemniają fabułę.
Mamy zatem przyzwoity kryminał, w którym wszystkiego jest ciut za dużo. A jak chcecie bardziej szczegółową recenzję to zapraszam do Viv.
Podsumowanie:
Tytuł: Sierpniowe kumaki
Autor: Violetta Sajkiewicz, Robert Ostaszewski
Tytuł: Sierpniowe kumaki
Autor: Violetta Sajkiewicz, Robert Ostaszewski
Wydawca: W.A.B.
Do tramwaju: można wszędzie
Ocena czytadłowa: 4/6
Ocena bezludnowyspowa: 1/6
Czyli to nie tylko moje wrażenie było, że jest w tej książce za dużo bohaterów.
Zwłaszcza dwie pary bandziorów w dwóch czarnych samochodach mnie rozwaliły :)