Cisi bohaterowie
W ubiegłym roku pewne dwie przemiłe Panie zaprosiły mnie do współpracy przy projekcie Macierzyństwo bez lukru 3. Akcja o której można przeczytać tutaj, pierwotnie była wyłącznie dziełem mam, w części trzeciej antologii pojawili się jednak tatusiowie. Jak zaprosiły, to trzeba było coś napisać, i to takie coś, co było dla mnie czymś zupełnie nowym, bo poza notkami na blogu od blisko 20 lat pisywałem co najwyżej listę zakupów i usprawiedliwienia do szkoły.
Mimo tego, że tekst nie był przesadnie długi to jednak miałem okazję zerknąć na temat pisania książki od drugiej strony, niejako od kuchni :) I powiem wam tak, dobry redaktor to skarb! Wiadomo, że ojcem/matką każdej książki jest pisarz, to on wypieścił to dziecko i wyrzucił z siebie, ale dobry redaktor to trochę tak jak dobra babcia czy ukochany stryjek ( czy ktoś jeszcze używa słowa stryj? ). Podpowie, podrzuci jakiś pomysł jak się człowiek zatnie, błędy wyszuka i poprawi. Słyszałem takie opinie, że autorzy czasem reagują na redaktorów alergicznie, nazywają ich wręcz mordercami książek. Nie wiem czy ja miałem szczęście, czy może zadziałał tu totalny brak doświadczenia, ale dla mnie współpraca z redaktorem była czymś naprawdę świetnym.
Ech, żeby mnie ktoś te teksty blogowe redagował, to byście je chętniej czytali.
Tak więc, kiedy sięgacie po książkę, pamiętajcie o cichych bohaterach, redaktorach tekstu, jeśli jest super, to oni troszkę w tym pomogli, jeśli jest do bani to również jest odrobinę ich zasługą :)
Uzupełniając jeszcze te wynurzenia, to nie wiem na ile zjawisko to jest powszechne, ale znam przypadki, kiedy redaktorzy zostają potem pisarzami, ciekawe, czy sami redagują wtedy swoje książki ;)
A bloga mojej Wielce Szanownej Pani Redaktor znajdziecie TU. Dzięki Asia :)
We własnym tekście redaktor błędów nie widzi. To tak z własnego doświadczenia. Chociaż, rzecz jasna, i robi i dużo mniej niż nieredaktor. Ale coś poprawić zawsze można :)
„i robi ich dużo mniej” – to tak w ramach przykładu niewidzenia błędów :P
„i robi ich dużo mniej” – to tak w ramach przykładu niewidzenia błędów :P
No właśnie! I co ma rzec biedny tramwajowy twórca ?
Uprasza się o delikatne czepianie :)
Jak mi nie płacą, to się nie czepiam :P
Wszystko staje się oczywiste, gdy człowiek w pełni zrozumie słowo „redaktor”.
Otóż.
RE – tzw. feedback, zwrotka, odpowiedź,
DA – da ten fidbek (a potem wystawi stosowną fakturę),
K – skrót od sformułowania k’tobie,
TOR – pokaże drogę ku świetlanej przyszłości, prostą, jak tor.
Analogicznie mamy ze słowem predator. Tylko tu już nie występuje czynnik kierowania informacji ku konkretnej osobie, za to otrzymuje się ją nim człowiek zapyta.
(Podlizujesz się – ciekawe, co tam chcesz mi podrzucić).
(To było baaardzo miłe, dziękuję :D ).
PS Ja używam słowa „stryj”. Myślę, że jego trwałość może być odkrakowska.
Wszystko staje się oczywiste, gdy człowiek w pełni zrozumie słowo „redaktor”.
Otóż.
RE – tzw. feedback, zwrotka, odpowiedź,
DA – da ten fidbek (a potem wystawi stosowną fakturę),
K – skrót od sformułowania k’tobie,
TOR – pokaże drogę ku świetlanej przyszłości, prostą, jak tor.
Analogicznie mamy ze słowem predator. Tylko tu już nie występuje czynnik kierowania informacji ku konkretnej osobie, za to otrzymuje się ją nim człowiek zapyta.
(Podlizujesz się – ciekawe, co tam chcesz mi podrzucić).
(To było baaardzo miłe, dziękuję :D ).
PS Ja używam słowa „stryj”. Myślę, że jego trwałość może być odkrakowska.
Zaskoczyłem sam siebie!
Pozlizuję się najnormalniej w świecie ot tak, bez powodu :)
Jestem fanką macierzyństwa bez lukru, zdecydowanie od dawna ;) A notka, ciekawa, rzeczywiście przeciętny czytelnik chyba nigdy nie myśli o tych ukrytych pomocnikach :)
Ja recenzowałem dwójkę i tak się zaczęło.
Ja recenzowałem dwójkę i tak się zaczęło.
Zachowałeś się jak prawdziwy Autor, to znaczy podziękowałeś Pani Redaktor. To miłe :-)
Wyłapuję takie niuanse w książkach. Nie wszyscy to robią, ale kilku „moich” (w sensie ulubionych) to robi.
Pewne, blogerowi też by się przydała redakcja, tylko wiesz Janek, myślę, że walor naturalności też się liczy… na szczęście:-)
Tak z ciekawości Czemu „cicha ” bohaterka? Rozumiem, że Pani Redaktor nie nakrzyczała na Ciebie? ;-)
Pewno że walor naturalności się liczy, spontaniczność w blogach też jest ważna. Ale czasem jak mi na czymś zależy to strasznie się męczę i przydałoby się, żeby mnie ktoś kopnął w kuper :)
A tytuł to chłyt matertingowy, przecież nie napiszę że głośni, a Pani Redaktor nie nakrzyczała to profesjonalistka przez duże PE ;)
Pewno że walor naturalności się liczy, spontaniczność w blogach też jest ważna. Ale czasem jak mi na czymś zależy to strasznie się męczę i przydałoby się, żeby mnie ktoś kopnął w kuper :)
A tytuł to chłyt matertingowy, przecież nie napiszę że głośni, a Pani Redaktor nie nakrzyczała to profesjonalistka przez duże PE ;)
Ja się męczę przy każdym wpisie:-)
…a potem i tak mam wrażenie, że i tak nikt nie rozumie mojej pisaniny;-)
A dobry redaktor to jednak feedback od ręki, chociaż u nas ścisłowców to się ładniej tłumaczy – „sprzężenie zwrotne”:-D
Ja się męczę przy każdym wpisie:-)
…a potem i tak mam wrażenie, że i tak nikt nie rozumie mojej pisaniny;-)
A dobry redaktor to jednak feedback od ręki, chociaż u nas ścisłowców to się ładniej tłumaczy – „sprzężenie zwrotne”:-D
Te znane blogery to w sumie najczęściej humanisty som, nie to co my techniczne ludzie ;)
Cfaniaczki ! :)
A redaktorom mówię stanowcze tak.
Oisaju, jam humanista, jam purysta językowy, za Twym placetem i za redaktora mogę służyć :D
Oisaju, jam humanista, jam purysta językowy, za Twym placetem i za redaktora mogę służyć :D
To byłoby nadużywanie twej uprzejmości :)
Pani Redaktor Rządzi :-) Bez niej antologia nie byłaby ani w połowie tak świetna jak jest, z całym szacunkiem dla Autorów, naturalnie.
Bez was obu by nie było!
Ale jakby nie patrzeć Joanna świetnie zagania do roboty :)