Największy kryminalny zawód tego roku
Komisarza Salvo Montalbano kocham miłością czystą i nieodwzajemnioną, przynajmniej z tego co mi wiadomo. Odważyłem się nawet napisać prośbę do wydawnictwa z prośbą o kolejny tom, wychodząc z założenia, że najwyżej nie odpiszą. Odpisali przysłali i chwała im za to, gdybym kupił Ślad na piasku, to chyba bym się pociął kawałkiem kartonu. Ta książka to dla mnie najgorszy kryminalny zawód roku, oczekiwania związane z nią zostały zmiażdżone, podeptane i wywalone do kosza.
Zaczyna się świetnie, ze sporym potencjałem. Montalbano znajduje na plaży koło swojego domu ciało bestialsko skatowanego konia. Jest tym faktem bardzo poruszony, decyduje się na wezwanie swoich ludzi i próbę poszukiwania sprawców. W pewnym momencie jednak koń znika w zagadkowych okolicznościach, a jak nie ma trupa to i nie ma sprawy. Komisarz próbuje jednak wyjaśnić zagadkę. I tu kończy się przyjemność czytania, potem jest tylko gorzej.
Przygody włoskiego policjanta cenię za trzy rzeczy, za zagadkę, za to jak Montalbano manipuluje ludźmi i za sposób w jaki Andrea Camilleri pisze o jedzeniu. W tej odsłonie zabrakło wszystkiego. Zagadka jest miałka i głupawa, zupełnie nie przemawiają do mnie powiązania arystokratów z mafią i nielegalnymi wyścigami koni. Niektóre śledztwa bywały już może w książkach z tej serii mocno wydumane, ale zawsze trzymały się kupy, nie uwłaczały inteligencji czytającego. To jest wydumane na potęgę, a intryga jest tak zamotana, że aż bezsensowna i budząca irytację.
Umiejętność manipulowanie ludźmi, którą Salvo opanował do perfekcji, wypada także wyjątkowo blado. W poprzednich tomach potrafił przekonać przełożonych, aby zrobili to co chce, kombinował, łgał i kierował śledztwo na wygodne dla siebie tory, ale zawsze mu się udawało, a czytanie o tym sprawiało wiele frajdy. Tutaj kombinuje wyjątkowo nieudolnie i głupawo kiedy próbuje śmierć jednego z podejrzanych przypisać pewnemu mafioso. Niby według treści książki udaje się mu to zrobić, ale ja tego nie kupuję, to zbyt mocne przegięcie jest.
I trzeci element budzący moją sympatię w przygodach komisarza czyli jedzenie. Tym razem je praktycznie tylko cefale, przygotowane różnie, ale tylko te ryby zapadają w pamięć, nawet Adelina, jego gosposia, nie za bardzo się spisuje.
Na koniec chciałem wspomnieć o jeszcze jednej rzeczy, która mnie zabolała. Dotychczas jeden z ludzi Montalbano, Catarella, mimo tego, że był przedstawiany jako przygłup, budził moją sympatię. W tej części jest jednak zwyczajnym, patentowanym idiotą. Podejrzewam jednak, że zmiana mojego nastawienia jest spowodowana przede wszystkim innym tłumaczeniem. Ślad na piasku to moja pierwsza książka z cyklu w której tłumaczem jest pani Monikę Woźniak, jej wcześniejszych tłumaczeń książek o Salvo jeszcze nie czytałem. Catarella mówi pewnym przedziwnym sycylijskim dialektem i tłumaczka chyba nie do końca dobrze sobie z tym poradziła. Wcześniej budził sympatię, teraz jest antypatyczny, a ja wolałem go jako nieszkodliwego przygłupa.
Napiszę to po raz PIERWSZY, na tego Salvo szkoda czasu, kupcie inne tytuły z tej serii :( . Pewnie już więcej nic z Noir sur blanc do mnie nie trafi, ale cóż, od tego tomu trzeba trzymać się z daleka
Podsumowanie:
Tytuł: Ślad na piasku
Wydawca: Noir sur blanc
Do tramwaju: może lepiej nigdzie?
Ocena czytadłowa: 2/6
Ocena bezludnowyspowa: 1/6
Niezbyt pocieszająca recenzja:/ Nie lubię tracić czasu, na książki, które nie są tego warte. Pozdrawiam i zapraszam do udziału w moim konkursie :)
Seria jest świetna, a tu taka wpadka :(
Znam trochę ten ból, po ostatniej Grimes miałam podobne uczucie, ale na szczęście nie aż tak negatywne jak Twoje – bądź co bądź moja lektura była więcej niż przyzwoita, tylko brakowało jej tego czegoś. A tu widzę, że brakuje wszystkiego. Jednak trudno się dziwić – w każdej serii czy cyklu znajdzie się słabszy tom, czasem wymagania wydawnictwa nie idą w parze z natchnieniem autora, i potem to niestety widać. A o różnicach w tłumaczeniu to nawet nie wspominam…
Ach, och, napisałaś tak o Grimes i aż zabolało! A Camilleri – e tam, w ogóle mnie nie rusza, jedną książkę przeczytałam i w ogóle jej nie pamiętam.
@Viv
Pierwszy raz się aż tak rozminęło mi to co dostałem z oczekiwaniami. I nie próbuję się „mścić” na wydawnictwie, za to, że byli odrobinę nieuprzejmi. To po prostu wyjątkowo kiepskie było.
@Agnes
Wybrałaś zły tytuł :)
kryminały to w ogóle nie moja bajka, a po takiej recenzji to już na pewno nie sięgnę ;p
Ale po inne jak najbardziej warto. Miesiąc z komisarzem Montalbano spisuje się na przykład świetnie jako książka na wakacje :)
Tłumaczenie ma ogromne znaczenie, to po prostu oczywista oczywistość. W seriach to naprawdę daje się wyczuć i denerwuje – ja tak miałam przy kryminałkach z Agathą Raisin, w pewnym momencie odniosłam wrażenie, że czytam o zupełnie innej postaci. Sprawdziłam tłumacza i okazało się, że to ktoś inny niż w poprzednich częściach… :(
Czasem nie czuć tej różnicy, ale nieczęsto się to zdarza. Jeśli się jednak udaje to tylko świadczy o klasie tłumacza.
nie ma to jak ogromnie skaszaniona książka serii…
Podobnie było na przykład z pierwszym wydaniem Ursuli Le Guin z Phantom Press
Zapewne po tej recenzji wydawnictwo będzie nieco mniej chętne do współpracy ;)
A z samą serią nie miałem jeszcze do czynienia, ale skoro chwalisz pozostałe części, to na pewno warto się zaznajomić.
Wcześniej też nie było, ale cóż, na tyle mało współpracuję, że mogę sobie pozwolić na pełną swobodę wypowiedzi :)
Zgadzam się z recenzją, akurat opisy jedzenia mnie nie ruszają, ale pozostałe już tak. Szkoda, ze zmienili tłumacza, poprzednio można było pęknąć ze śmiechu przy wypowiedziach Catarelli.
Czyli to nie tylko ja mam takie odczucie :) Sierpniowy żar miałem okazję słuchać, tam Catarella wymiatał na maksa :)
Nigdy nie słyszałam o tym autorze:/
A warto :)
E tam :)