Czy ja się czepiam?
Nie wyrobiłem się z opinią o Samym ostrzu, ale w międzyczasie pytanie mam lub też przyczynek do polemiki jeśli pójdzie dobrze :). Opiszę sytuację, która mi się przydarzyła i prosiłbym o jakiś komentarz, czy to ja jestem jakimś upierdliwym kolesiem, czy też może ktoś tu jest niepoważny.
W styczniu na jednym z największych portali popkulturowych wziąłem udział w kilku plebiscytach dotyczących mijającego roku. Najlepsza książka, najlepszy komiks, najseksowniejszy aktor i jeszcze kilka temu podobnych. Ucieszyłem się bo w kategorii najlepszy komiks roku udało mi się zostać wylosowanym do otrzymania upominku.
Przy głosowaniu nie zauważyłem nic o terminie wysyłki ewentualnego upominku, więc po odczekaniu dziesięciu dni od ogłoszenia wyników wysłałem do redakcji działu komiksowego maila z pytaniem, czy mogą uchylić rąbka tajemnicy co to będzie i kiedy mogę oczekiwać listonosza. Odpowiedzi nie dostałem. Po kolejnych kilku dniach napisałem do sekretarza redakcji. Odpowiedzi nie dostałem. Po trzech tygodniach napisałem do szefa redakcji. Odpowiedzi nie dostałem.
Po czwartym mailu, tym razem wysłanym imiennie do pewnego człowieka z działu komiksów odpowiedź dostałem, że wyślą, ale jeszcze nie teraz. Tak więc w końcu dziś, czyli sześć tygodni od ogłoszenia wyników dotarł do mnie upominek. Miękko-okładkowy komiks wrzucony do koperty bąbelkowej. I może wszystko byłoby w porządku, bo cudem dotarł pomięty tylko lekko, gdyby nie małe ale. Nie czepiam się, że go już mam, bo skąd redakcja miała wiedzieć. Rozumiem, że plebiscyt był za 2012, więc komiks wydany prawie rok temu, bo w kwietniu 2012, jest jak najbardziej na miejscu. Ale do jasnej cholery wysyłanie drugiego tomu to już lekkie jaja są.
Po przeczytaniu mojej historii powiedzcie mi, czy ja jestem upierdliwą mendą, czy ktoś sobie ze mnie lekkie jaja robi?
Nie jesteś upierdliwy, tylko ktoś sobie jaja robi.
Poważnie – drugi tom? Ja rozumiem, że upominek to generalnie coś, co się daje, bo się chce, a nie musi (z chwili wymyślania konkursu, potem to już trzeba), powinien wyrażać dobrą wolę, a drugi czy każdy kolejny tom raczej dobrej woli nie wyraża…
A ignorowania maili to już zupełnie nie rozumiem, i uważam, że mógłbyś generalnie zamieścić nazwę tego portalu, bo może negatywna reklama zmusi jednak pewne osoby do odpowiedzi na maile w przyszłości. Naiwna jestem…
Dajmy mu w końcu coś i niech się odwali :). Mnie nie chodzi o to żeby robić komuś negatywną reklamę, bo i tak nie przyniesie to żadnego skutku. Zależy mi tylko na weryfikacji, czy aby mi andropauza nie odwala i czepiam się niepotrzebnie .
Mam wrażenie, że ktoś w redakcji zapomniał, że miał rozlosować upominki (ciekawe, czy dotyczyło to tylko komiksów, czy innych działów też). A potem im ktoś jeszcze głowę zawracał, to wrzucili, co zbywało i wysłali.
Nie wiem, co im napisałeś w mailach, ale naprawdę mogliby kilka zdań skrobnąć – raz mógł im mail zginąć w tłoku, ale trzy razy? To trochę niepoważne. Co do tomu drugiego, to się nie wypowiem, bo nie znam specyfiki światka komiksowego.
Specyfiki nie ma, tak jak w książkach są serie w których można czytać każdy tom osobno, tak jest na przykład z Asteriksem, jak i takie w którym kolejne tomy opowiadają dalszy ciąg historii, tak jak ma to miejsce z otrzymanym przeze mnie. Żeby było milej to drugi tom w tej serii nie jest ostatnim :)
W zasadzie nic dodać, nic ująć… Przykład dobrze ilustruje ogólne zjawisko olewania czytelnika przez wydawnictwa, okazuje się, że i portale tak zwane kulturowe też się nie uchroniły przed traktowaniem klienta (tak, KLIENTA) jako zła koniecznego. Mogłabym powiedzieć coś więcej o nieodpowiadaniu na maile (Wielcy Redaktorzy niemal nigdy nie zniżają się do czegoś tak przyziemnego), mogłabym też zacząć chrzanić o różnicach między traktowaniem partnerów w komunikacji w Niemczech i w Polsce, ale tego nie zrobię, bo wyjdzie na to, że chwalę nie tych co trzeba. Ale swoje myślę.
A ja bym chętnie poczytała na temat tych różnic, nawet nie w kontekście tej dyskusji, tylko w celach poznawczych. Może kiedyś zrobisz notkę?;)
A to już kolejny raz. Widać w Polsce musisz być kimś ważniejszym niż zwykły koleś, żaby potraktować cię poważnie. Może blogerem przez duże B :)?
Brzydko. A właściwie nie brzydko, tylko wyszło jakoś „na odczep się”. Czyli właściwie jednak brzydko.
Życie :(
Jakoś w tym całym szaleństwie, które było moim udziałem w ubiegłym tygodniu, umknął mi ten wpis.
Niestety nie do końca rozumiem ideę robienia konkursu i obiecywania nagród, których się zwyczajnie nie ma – bo tylko tak można wyjaśnić zaistniałą sytuację. Tym bardziej, że organizatorem nie był anonimowy Jaś Fasola z bloga „Różowy jednorożec joł” tylko portal, jak sam piszesz, jeden z największych, więc pewnie o jakiejś ugruntowanej renomie.
A taka nagroda na odczep się, to już całkowita porażka jest:(
Raczej Cię nie zachęcili do udziału w kolejnych swoich akcjach – mam rację?
Dzięki. Strasznie byłem ciekaw opinii osoby która dłużej siedzi w „tym biznesie”. Jako ciekawostkę dodam, że link do tego posta wysłałem do osoby która jako jedyna odezwała się do mnie z TEGO portalu. Nie skomentowała tego w żaden sposób.