Cyferkowa magia pokonana
Ufff. Skończyło się, w końcu mi przeszło :) Kryzys czytelniczy związany był przed wszystkim z blogiem. Po przenosinach dałem się porwać magii statystyk i patrząc w wykresiki blogera przez moment moim czytaniem rządziły cyferki. Co rano zaczynałem dzień od sprawdzenia ile osób mnie odwiedziło. Żeby karmić te wykresiki potrzebne były nowe wpisy więc starałem się czytać jak najszybciej i czytanie przestało sprawiać przyjemność. Na szczęście przerwa dobrze mi zrobiła i frajda wróciła. Rakietowe szlaki 4 już się kończą, opinia o Samym ostrzu układa się w głowie. Szykują się też dwa teksty z serii Cała Polska pisze o komiksach, więc powinno się zrobić znów ciekawiej.
Do zakładki statystyka już nie zaglądam :)
No i dobrze:-) Nie po to człowiek czyta, żeby stać się niewolnikiem odwiedzaczy.
:) dlatego się tak cieszę, że mi przeszło
:) dlatego się tak cieszę, że mi przeszło
No i dobrze:-) Nie po to człowiek czyta, żeby stać się niewolnikiem odwiedzaczy.
Te cyferki potrafią rządzić człowiekiem, też to kiedyś przeszłam. Ale czytanie przemysłowych ilości książek tylko po to, żeby co drugi dzień zamieścić recenzję, zabija całą frajdę. Nie idź tą drogą ;)
PS na przykład dzisiaj zajrzałam do statystyk, i po wielu dniach oglądania tam trzycyfrowych numerów, zobaczyłam „9”. Można się załamać, albo to olać i pisać pracę magisterską. Ja wybrałam – załamać się :D
U mnie pierwsze trzycyfrowki pojawiły się właśnie w lutym, dlatego trzeba było przerwać tą spiralę wzrostów :)
P.S. Wielki kiedyś „przypadkiem” pochwalił się czterocyfrowym dziennym, mniej więcej takim jak u mnie w trzy miesiące, wtedy to załamka była :)
No wiesz, jakbyśmy czytali takie hity jak on – „Igrzyska śmierci”, „Zmierzch” to też byśmy wyrabiali 4 cyferki dziennie ;) Ale my się szanujemy i czytamy pozycje z wyższej półki :D
No wiesz, jakbyśmy czytali takie hity jak on – „Igrzyska śmierci”, „Zmierzch” to też byśmy wyrabiali 4 cyferki dziennie ;) Ale my się szanujemy i czytamy pozycje z wyższej półki :D
Te cyferki potrafią rządzić człowiekiem, też to kiedyś przeszłam. Ale czytanie przemysłowych ilości książek tylko po to, żeby co drugi dzień zamieścić recenzję, zabija całą frajdę. Nie idź tą drogą ;)
PS na przykład dzisiaj zajrzałam do statystyk, i po wielu dniach oglądania tam trzycyfrowych numerów, zobaczyłam „9”. Można się załamać, albo to olać i pisać pracę magisterską. Ja wybrałam – załamać się :D
Dobrze, że mi jeszcze woda sodowa pod tym względem nie uderzyła ;)
I mam nadzieję, że to się nie stanie.
Z drugiej strony oisaj nie martw się. Chyba każdego dopada chwilowa niechęć do czytania. U mnie ona trwała…dwa lata. Ale teraz wracam z nowymi siłami. I przez trzy miesiące przeczytałam więcej książek niż przez ostatnie dwa lata :)
Dobrze, że mi jeszcze woda sodowa pod tym względem nie uderzyła ;)
I mam nadzieję, że to się nie stanie.
Z drugiej strony oisaj nie martw się. Chyba każdego dopada chwilowa niechęć do czytania. U mnie ona trwała…dwa lata. Ale teraz wracam z nowymi siłami. I przez trzy miesiące przeczytałam więcej książek niż przez ostatnie dwa lata :)
O, idę zajrzeć do statystyk. :)
O, idę zajrzeć do statystyk. :)
Też tak miałam, jak blogger wprowadził statystyki. A potem wyskoczył jakiś błąd serwera i przez dwa tygodnie statystyki mi się nie wyświetlały, co mnie z manii skutecznie wyleczyło.;)
A moja prywatna niechęć do czytania mi właśnie przeszła, więc i Twoja przejdzie. Gorzej z niechęcią do pisania…
Dobrze, że kryzys już Ci minął ;) Ja na statystyki raczej nie zwracam uwagi, za rzadko dodaję nowe posty, więc zawsze mam niewiele wyświetleń. Moje zniechęcenie czytelnicze jeszcze trwa, ale ostatnio odczuwam większą ochotę aby wrócić do moich dawniejszych pochłaniaczy czasu czyli gier cRPG…