Pytanie do zaglądających

Tak mnie to nurtuje od jakiegoś czasu. Dodatkowo w ostatni weekend rozmawiałem ze znajomymi  książkofilami trochę o cenach książek i księgarniach w innych krajach i w Polsce. Wyszło na to, że poza Polską generalnie jest książkowo taniej i księgarniowo lepiej. No a pomysły cenowe niektórych wydawnictw, na przykład Solarisu to jakiś żart. W związku z tym temat w mojej głowie powrócił taki temat.
Jeśli możecie to podzielcie się informacją, czy zdarza się wam kupować książki w cenie „okładkowej”. I jak inaczej zdobywacie książki w normalniejszych cenach :)

Powiązane posty

26 Thoughts to “Pytanie do zaglądających”

  1. Hm, jakoś mi się nie chce wierzyć w te tańsze książki w Polsce. Owszem, 40zł to ok. 10 euro, ale jeśli wziąć pod uwagę średnie zarobki, to książka w Polsce kosztuje ok. 5% pensji. Insza inszość, że w kilku zachodnich krajach opcja „taniej książki” jest niemożliwa…

    A do tematu: wyszło mi, że książkę w cenie okładkowej kupuję raz na 3-4 miesiące. Ale ja w ogóle rzadko kupuję więcej niż 1 książkę miesięcznie i trudno mi się na akt kupna zdecydować. Więc jak już zdecyduję, to nie czekam na promocję, tylko lecę do księgarni, zanim się rozmyślę.;)

    1. Nie wiem czy się dobrze rozumiemy. Chodziło mi o to, że w Polsce jest drożej niż na przykład w Czechach albo na zachodzie. Nawet abstrahując od siły nabywczej złotego.

    2. A to rzeczywiście troszkę się nie zrozumieliśmy.^^’ Się jakoś tym solarisowym żartem zasugerowałam, bo ja takie frazy podprogowo interpretuję cynicznie i ironicznie.*rumieni się ze wstydu*

  2. Moge napisac jak to wyglada w Wielkiej Brytanii. To wszystko zalezy gdzie sie kupuje, jezeli w outletach i antykwariatach, to oczywiscie tak, ale np nowa ksiazka Rowling czy Kate Morton miala cene okladkowa prawie 20 GBP, wiec imo to nie jest niska cena. Bardzo tanio mozna kupic ksiazki na angielskim Ebay.

    1. Mnie wkurza brak podziału na twardą, miękką i pocketa. Większość wydawnictw w których kupuję tego nie stosuje w Polsce.

  3. Rzeczywiście taniej jest kupując przez internet „przeczytane-używane” modele;] Czasem antykwariaty mają swoje aukcje.

    1. Zadziwia mnie zawsze w takich antykwariatach internetowych, że często nie zezwalają na odbiór osobisty :(

  4. Viv

    Faktycznie taniej jest w Czechach, osobiście liczyłam na komórce z aktualnym kursem korony, i wychodzi co najmniej 10 zł taniej. Z kolei w takiej Szwecji ceny były porównywalne, ale tak generalnie jest drogo, natomiast wszystkie nowości wyszły od razu w tańszych pocketach, a nie tak jak u nas – wersja de luxe w twardej oprawie, i albo bierzesz, albo się bujaj następne 10 miesięcy zanim wyjdzie cienka oprawa.

    Raczej nie zdarza mi się kupować książek w cenach okładkowych, a to dlatego, że zawsze kupuję książki w Matrasie albo na Bonito, w tym pierwszym mam kartę klienta ze stałym opustem (mały bo mały, ale jest), a w tym drugim z definicji jest taniej. Poza tym od niedawna mam możliwość czytania ebooków, a jak się dobrze pogrzebie po sieci, to można znaleźć nowości na 10 zł (np. na Publio).

    Natomiast nie wykluczam, że gdyby wyszedł nowy Arne Dahl i leżał tylko w Empiku bez rabatu, to bym capnęła w tej pełnej cenie. :D

    1. No ale jeśli książka z przesyłką z USA kosztuje tyle samo co w Polsce to lekkie jaja są. Fenrir się chwalił, że kupił kilka książek po angielsku w dobrym stanie ze 14 zł. Z tego 13 to przesyłka

    2. Viv

      Co do USA to się nie wypowiadam, bo ja dostaję stamtąd książki za tzw. przysługę, toteż nie płacę nic. Ale jak widzę, co te książki mają wydrukowane na okładkach (czyli cenę) to mnie tez ogarnia poczucie niesprawiedliwości. Poza tym trzeba jeszcze spojrzeć na zarobki, 40 zł dla przeciętnego Polaka i 10 dolarów dla Amerykanina to są jednak dwie diametralnie różne ceny.

    3. Viv

      Co do USA to się nie wypowiadam, bo ja dostaję stamtąd książki za tzw. przysługę, toteż nie płacę nic. Ale jak widzę, co te książki mają wydrukowane na okładkach (czyli cenę) to mnie tez ogarnia poczucie niesprawiedliwości. Poza tym trzeba jeszcze spojrzeć na zarobki, 40 zł dla przeciętnego Polaka i 10 dolarów dla Amerykanina to są jednak dwie diametralnie różne ceny.

  5. viv

    Nie wiem, jak jest na innych rynkach „pierwotnych”, bo jeśli kupowałam gdzieś poza Polską, to tylko w obrocie wtórnym w sumie. Ale i tak porównanie cen książek tu i tam wychodziło na znaczną niekorzyść cen tu. Tylko przesyłka stamtąd droga :)

    A książek niezawodowych w cenach okładkowych dla siebie nie kupuję już od kilkunastu lat. Czasem zdarza mi się kupić taką książkę w prezencie, o ile jest zapotrzebowanie na konkretny tytuł i za mało czasu, żeby wyszukać go w jakieś promocji. Dla siebie kupuję w promocjach i wyprzedażach (książki nowe) oraz na allegro i w antykwariatach (używane). Uzupełniająco: za promocję uważam też sytuację, gdy wykorzystuję bon rabatowy itp – liczy się to, że ja faktycznie płacę za książkę mniej niż wynosi jej cena okładkowa :)

    1. W Krakowie ostatnio coś nie mogę trafić na antykwariat stacjonarny z prawdziwego zdarzenia. Używaną to jednak czasem warto wziąć do ręki.

  6. Książki w cenie okładkowej nie kupiłem już dawno, będzie ze cztery lata chyba. Przeważnie poluję na promocję/e, a jeżeli 'muszę’ coś mieć, a akurat nie ma na to promocji, to w księgarni internetowej się zaopratruję – bardzo łatwo idzie znaleźć cenę o około 25% niższą, aniżeli okładkowa (oczywiście są to nowe pozycje).

  7. Fka

    Nie kupuję książek bezpośrednio w księgarniach, dlatego też nie kupuję ich w cenach okładkowych. Zamawiam książki przez internet, zwykle gdy jest jakaś promocja. Czasami zamawiam w księgarni internetowej, a odbieram w jej placówce. Książek używanych nie kupuję. Nie mam pojęcia jakie są ceny za granicą, ale nasze ceny wydają się czasami wysokie ze względu na niezbyt duże zarobki przeciętnego Polaka.

    1. Nie wiem gdzie kupujesz, mogę polecić bonito.pl i aros.pl, obie mają niezłe ceny.

  8. W Niemczech ceny za wydanie kieszonkowe kształtują się w granicach 10-12 euro, za książkę ze skrzydełkami do 15, a w twardej to już 20 i więcej. Niemcy jako chyba jedyny kraj na świecie mają ustawę, tzw. Buchpreisbindungsgesetz, która zobowiązuje wszystkie wydawnictwa i handel do stałej, tzn. okładkowej ceny. Cena ta ma obowiazywać 18 miesięcy od wydania książki. Stąd takie cuda wianki jak promocje na książki, tańsze książki w internecie itp. to sprawy nielegalne i tym samym nieobecne na rynku. Starsze wydania często stempluje się jako tzw. „Mangelexemplar” czyli egzemplarz wybrakowany; te można sprzedawać taniej, często już za 3-5 euro. Praktycznie więc nie ma konkurencji, a konsumentowi nie robi różnicy, czy kupi książkę w księgarence na rogu, w Amazonie, czy w supermarkecie – cenę będzie miał tę samą. Handel konkuruje ze sobą wyłącznie serwisem.

    1. Dzięki za opisanie, nie zdawałem sobie sprawy że coś takiego istnieje. Aż dziw bierze że ktoś wpadł na coś taki dziwnego. W Polsce często można konkurować wszystkim tylko nie serwisem :)

  9. Ja często czekam na promocje książkowe w księgarniach, a także na stronach wydawnictw. Czasami można trafić na naprawdę fajne i za kilkanaście złotych zdobyć fajne tytuły. selkar.pl, merlin, to jedne z wielu stron gdzie można za grosze trafić książki. No, chyba,że mam ciśnienie na jakieś konkretne tytuły to kupuję po cenie okładkowej ;)

    1. Zawsze w tych księgarniach jak doliczam przesyłkę to wychodzi mi drożej. Ale znalazłem ostatnio punkt odbioru Merlina i muszę obadać o co w tym chodzi :)

    2. Zawsze w tych księgarniach jak doliczam przesyłkę to wychodzi mi drożej. Ale znalazłem ostatnio punkt odbioru Merlina i muszę obadać o co w tym chodzi :)

  10. Moja mama przeczytała przez całe swoje życie mnóstwo książek, w większości kryminałów. Teraz tak się zastanawiam, że jakby zebrać wszystkie, które stoją na półkach na piętrze, to mogłoby się tego zebrać na całkiem przyzwoity używany samochód… No, ale zbiór mamy to nie miesiąc pracy tylko lata.

    Jeśli chodzi o mnie to rzadko kupuję książki w księgarniach, bo są drogie, ale jak już kupuję to sprawia mi to taką sama frajdę jak kupowanie ciuchów czy kosmetyków, jeśli nie większą. Generalnie bazuję na książkach z Rebisu, bo moja ciocia jest tam tłumaczem i może zwyczajnie wynosić pojedyncze egzemplarze tytułów z biura. Z różnych okazji (albo bez) dostaję różne powieści, głównie od mamy, na której gust mogę liczyć. Przede wszystkim jednak opieram się głównie na „starej” literaturze. Nowe wydania jakoś niespecjalnie mnie pociągają. Uważam, że dotychczas napisano tyle dobrych powieści, które można kupić za grosze chociażby na Allegro, że nie będę wyrzucała pieniędzy na nowości, które są znakiem zapytania. Bodajże rok temu kupiłam zestaw dziesięciu książek Jonathana Carrolla, z których najdroższa kosztowała 10 zł.

    1. Moi rodzice oddali chyba do biblioteki więcej tytułów niż ja dotychczas kupiłem, a 40 na karku :)

    2. Moi rodzice oddali chyba do biblioteki więcej tytułów niż ja dotychczas kupiłem, a 40 na karku :)

  11. W cenie okładkowej nie kupuję, jeśli już to zamawiam sobie u kogoś jako prezent, generalnie przy okazjach wszelakich na pytanie co chcę mówię książkę i daję listę. Ja kupuję na różnych wyprzedażach (teraz sporo w Weltbildzie – grzech nie skorzystać!), dużo na Allegro i to tylko z odbiorem osobistym, bo za przesyłkę też potrafią sobie liczyć słono! Nowości kupuję czasem w Prószyńskim – są ok 25% tańsze, no a ponieważ mogę odebrać osobiście to wychodzi przyzwoicie. Generalnie kupuję dużo, na ciuchy i kosmetyki mi szkoda, na książki nigdy!

  12. W cenie okładkowej nie kupuję, jeśli już to zamawiam sobie u kogoś jako prezent, generalnie przy okazjach wszelakich na pytanie co chcę mówię książkę i daję listę. Ja kupuję na różnych wyprzedażach (teraz sporo w Weltbildzie – grzech nie skorzystać!), dużo na Allegro i to tylko z odbiorem osobistym, bo za przesyłkę też potrafią sobie liczyć słono! Nowości kupuję czasem w Prószyńskim – są ok 25% tańsze, no a ponieważ mogę odebrać osobiście to wychodzi przyzwoicie. Generalnie kupuję dużo, na ciuchy i kosmetyki mi szkoda, na książki nigdy!

Leave a Comment