Baśniowo
Tytuł: Baśnie 9: Synowie imperium
Scenariusz: Bill Willingham
Scenariusz: Bill Willingham
Rysunki: Mark Buckingham, Shawn McManus i inni
Wydawca: Egmont
Do tramwaju: komiksów nie czytamy w tramwaju :)
Ocena ogólna: 8/10
Do tramwaju: komiksów nie czytamy w tramwaju :)
Ocena ogólna: 8/10
W odróżnieniu od wielu miłośników rysowanych opowieści przygodę z komiksem zacząłem nie od amerykańskich superbohaterów, a od albumów z rynku frankofońskiego (wcześniej był oczywiście Tytus, ale to trochę mniej poważnie :) ).
Po pewnym czasie sięgnąłem też po tytuły zza oceanu, ale nie przekonały mnie do siebie. Pierwszy naprawdę interesujący okazał się dopiero cykl Kaznodzieja, który mocno wstrząsnął moim pojęciem o komiksach, a aktualnie moja ulubiona seria komiksowa to Baśnie Bill Willingham. Ten tom to już dziewiąte spotkanie z opowieścią o baśniowcach zmuszonych przez wojnę w ich rodzinnym świecie do ucieczki. Większość z nich mieszka w „naszym” Nowym Jorku w enklawie nazywanej Baśniogrodem. Na razie jakoś udaje im się powstrzymywać zakusy Adwersarza, ale trudno powiedzieć jak długo jeszcze to potrwa. W tym tomie mamy bowiem wyraźny sygnał, że cesarz planuje na poważnie zająć się docześniackim światem. Prawdopodobnie nawet opór ze strony Pinokio niewiele tu zmieni, bo królowa Śniegu sprawia wrażenie mocno zdeterminowanej aby udowodnić swoją przydatność.
Poza głównym wątkiem opowieści dostajemy dodatkowych garść historyjek opowiadających o różnych „okołobaśniowych” sprawach. Z tych pobocznych na najwięcej uwagi zasługuje najdłuższa, rysowana przez Michaela Allreda historia o pierwszej wyprawie dzieciaków Bigbego do dziadka, czyli Wiatru Północnego. Pokazuje ona trudne relacje między rodzicami i dziećmi w bardzo interesujący sposób. Druga na którą powinniśmy zwrócić uwagę, to niewinna z pozoru historia o św.Mikołaju. To właśnie ona wskazuje w jakim kierunku najprawdopodobniej będzie rozwijała się historia opowiadana w Baśniach.
Osobna sprawa to rysunki. Mamy tutaj przede wszystkim znakomite rysunki Marka Buckinghama. Klasycznie komiksowe z niezłą kolorystyką. Krótsze historie rysowane są przez innych rysowników nie schodzą one jednak poniżej pewnego poziomu, no może opowieść o Roszpunce jest nie najlepsza graficznie. Nawet lepiej niż główny rysownik serii spisał się Michael Allred w opowieści „Ojciec i syn”, tej na którą zwracałem uwagę już wcześniej.
Ale prawdziwe mistrzostwo świata to okładki, to naprawdę wisienka na torcie. James Jean narysował wszystkie naprawdę wspaniale. Są klimatyczne, nastrojowe, mogłyby spokojnie istnieć jako samodzielne obrazy.
Ale prawdziwe mistrzostwo świata to okładki, to naprawdę wisienka na torcie. James Jean narysował wszystkie naprawdę wspaniale. Są klimatyczne, nastrojowe, mogłyby spokojnie istnieć jako samodzielne obrazy.
Z racji tego, że to już tom 9 serii raczej nie należy czytać go samodzielnie. Ktoś kto nie miał do czynienia z poprzednimi odsłonami serii nie będzie w stanie w pełni go docenić, zrozumieć wielu odniesień i nawiązań do wcześniej opowiedzianych historii. Willingham naprawdę pisze zajmujące historie i potrafi świetnie obudować główny wątek ciekawostkami ze stworzonego świata.
Polecam całą serię, nie zaczynajcie od dziewiątki :)
Komiks przeczytałem w ramach wyzwania Czytam fantastykę
dziękuję za podesłanie linka
recenzja została dodana do wyzwania :)
Dziękuję. Następne dwie to będą książki :)