W końcu się doczekałem!
Tytuł: Złodziej dusz
Autor: Aneta Jadowska
Wydawca: Fabryka Słów
Do tramwaju: zdecydowanie
Ocena ogólna: 7+/10
Bardzo lubię urban fantasy. Pod tym określeniem kryją się dla mnie bardzo różne książki, mogą nawet zahaczać lekko pod paranormale ( podkreślam LEKKO ). Jest tego naprawdę sporo, a sztandarowe przykłady to Akta Dresdena, cykl o Anicie Blake czy Felixie Castorze. Serie które podobają mi się najbardziej to o londyńska opowieść o Matthew Swifcie, Druid Atticus i jego zmagania z kolejnymi ciężkimi, najczęściej boskimi, przypadkami oraz Mercedes Thompson z całą zgrają wilkołaków i innych stworzeń magicznych ( tu akurat ostatnia z cyklu wydana w Polsce jest trochę słabsza ). Do tej pory w polskiej literaturze nie znalazłem jeszcze nic na tyle ciekawego z tego rodzaju literatury, żebym mógł rekomendować to z czystym sercem.
Teraz przeczytałem Jadowską i rekomenduję. :)
Siadałem do książki pełen obaw, z jednej strony recenzje które zbierała były entuzjastyczne, z drugiej zaś Maużonka przeczytała wcześniej i była lekko zniesmaczona. Twierdziła z przekonaniem, że trochę zbyt ckliwe, irytowały ją niektóre sceny i ją określenie diabełku używane regularnie przez główną bohaterkę. A mnie się podobało, nawet bardzo.Wszak to literatura lekka, łatwa i przyjemna pełną gębą :)
Centralną postacią książki jest Teodora Wilk, wiedźma o niezbyt dużych umiejętnościach której początkowo głównym atutem jest znajomość policyjnej roboty i upór. Mieszka w Toruniu, pracuje jako śledcza w jednej z komend, ale sporo czasu spędza w magicznej wersji miasta, w Thorne. Z racji swoich powiązań z organami śledczymi zostaje wynajęta starszyznę nieludzi do odnalezienia przyczyny coraz częstszych zaginięć w ich społeczności. Pomaga jej w tym pewien diabeł, który dodatkowo wciąga w cała sprawę pewnego znajomego. Znajomym jest anioł, więc w rezultacie dostajemy bardzo intrygujący, zaskakujący i skuteczny zespół. Wspólnie odnajdują i unieszkodliwiają sprawcę zaginięć, dają prztyczka w nos archaniołowi Gabrielowi, a Dora ( takiego skrótu imienia Teodory używa autorka ) zyskuje dozgonną opiekę ;) i nowe moce. Dzieje się całkiem sporo.
Stworzony świat nie rozłazi się w szwach, jest stworzony dość konsekwentnie i z pomysłem. Troszkę można się tylko przyczepić do tego, że skoro świat magicznych nieludzi jest oddzielony od wierzeń chrześcijańskich to jakim cudem oba tak skutecznie na siebie oddziałują. Jednak całość czyta się naprawdę dobrze, to co moja żona odczytała jako ckliwość ja odebrałem bardziej jako delikatną złośliwość, czy ironię. Może jakby jeszcze ze dwie sceny miłosno-rozterkowe by wyrzucić to książka trafiłaby na listę ulubionych cykli. Wkrótce będę miał okazję przeczytać drugą odsłonę przygód Dory i jej pomocników, może tam już tego nie będzie?
Polecam, ale podejdźcie do tego tylko i wyłącznie jako do czytadła.
Komiks przeczytany w ramach wyzwania Czytam fantastykę
A ja właśnie pięć razy wkładałam tę książkę do koszyka i wyjmowałam… Ckliwości i łzawych sentymentów nie znoszę, ale skoro mówisz, że niezła, to może znowu włożę?…
Dziwna sprawa, ale mnie podało się bardziej niż Maużonce :), gdyby jedną scenę wywalić, to nie miałbym w ogóle zastrzeżeń. W urban fantasy z damską bohaterką troszkę tego musi być :), a określenie diabełku było dla mnie bardziej złośliwe niż ckliwe. Fajnie wykorzystany wątek anioła, i wydaje mi się, że jest mniej „kobieca” niż ostatnia Kate Daniels Ilony Andrews
Czyli naprawdę warto w tę autorkę zainwestować. Czytałam kilka pozytywnych recenzji, ale nie mogłam uwierzyć, że w końcu jest dobre polskie UF. A teraz chyba w końcu uwierzyłam :) Jeszcze tylko poczekam na relację z drugiego tomu i jeśli będzie równie pozytywna, rozpocznę poszukiwania.
Btw a co ostatnio w Polsce wydano o Mercedes? Bo ja skończyłam czytać te serię na Silver Borne (czytałam po angielsku).
Drugą pozyskałem drogą wymiany, już do mnie jedzie :) Mercedes skończyła się właśnie na „Zrodzonym ze srebra”
Szczerze mówiąc, z urban fantasy nie miałam jeszcze do czynienia, ale właśnie po tym trochę ciężkim Kresie przydałoby się coś lżejszego :)
Patricia Briggs, Ilona Andrews, Kevin Hearne – tych mogę polecić jako przyzwoitych i łatwych w odbiorze
Hearne’a też polecam, fajne są też książki Simona R. Greene. Pozostałych autorów chętnie sprawdzę:D
Akurat Greene jakoś mi nie podszedł, za dziwny świat dla mnie :)
To już druga pochlebna recenzja tej książki. Generalnie nie przepadam za takimi klimatami, ale czuję się bardzo zachęcona. Także na pewno przy najbliższej okazji książkę nabędę, ale pewnie będzie musiała troszkę w kolejce jednak poczekać. :)
W kategorii rozrywka to naprawdę udana pozycja.