Tytuł: Kod nieśmiertelności
Reżyseria: Duncan Jones
Ocena ogólna: 7/10
Tym razem o dziwo miałem filmowe szczęście. Tytuł może idiotyczny w wersji polskiej ( oryginalnie to Source code, czyli Kod źródłowy ) i do tego nie mający do końca za wiele wspólnego z oryginałem, ale film naprawdę niezły.
Fabułę trudno jest przybliżyć uchylenia rąbka dość istotnej informacji, ale postaram się, aby nic nie zdradzić. Głównym bohaterem jest Colter Stevens, pilot śmigłowca, który po wypadku w Afganistanie został zaangażowany do wzięcia udziału w akcji odkrycia tożsamości pewnego terrorysty. Dzięki zaawansowanej technice ma on możliwość wzięcia udziału w ostatnich 8 minutach przed zamachem. I właśnie te 8 minut zdecydowana większość fabuły. Oczywiście nie są one jakoś sztucznie rozciągnięte, po prostu po ich zakończeniu istnieje możliwość „zrestartowania” i przeżycia ich jeszcze raz, często w zdecydowanie inny sposób. Wiadomo, że w przypadku opowieści ze światami równoległymi i „podróżami w czasie” mamy lekkie zamotanie i pewne nieścisłości fabularne, jednak film jest na tyle sprawnie i interesująco zrobiony, że naprawdę są one prawie niezauważalne. Każde pojawienie się bohatera w pociągu w którym podłożono bombę przebiega inaczej, za każdym razem próbuje on uniknąć błędów które zrobił wcześniej. Te momenty w których próbuje rozwikłać zagadkę terrorysty przeplatane są rozmowami z obsługą techniczną projektu. Właśnie dzięki nim dowiadujemy się coraz więcej o faktycznej sytuacji bohatera.
Całość to sprawnie nakręcone kino z całkiem sensowną historią. W dobie filmów opowiadających fabułę tylko przy pomocy pogoni i wybuchów Source Code okazuje się być miłym zaskoczeniem. Mimo powtarzania 8 minut tej samej sytuacji historia nie nudzi się i wkrótce zaczynamy kibicować Colterowi granemu przez Jake Gyllenhaala. Do tego reżyserowi udało się także znakomicie dobrać pozostałą obsadę. Michelle Monaghan bardzo wiarygodnie spisała się jako kobieta, w której można zakochać się w 8 minut, a Vera Farmiga jako pani oficer rozdarta pomiędzy tym co należy zrobić, a obowiązkiem służbowym spisała się świetnie.
Podchodziłem do filmu z tzw. „pewną nieśmiałością”, ale na szczęście zostałem miło zaskoczony. Niezła fabuła, dobre aktorstwo, znakomite wykonanie. Polecam, nawet w tramwaju :)