Kocham tego faceta
Tytuł: Złodziej Kanapek
Autor: Andrea Camilleri
Wydawca: Oficyna Literacka Noir sur Blanc
Do tramwaju: zdecydowanie
Ocena ogólna: 9+/10
W Polsce najpopularniejsze chyba aktualnie są kryminały skandynawskie. W księgarniach znajdziemy sporo tytułów ze Szwecji, Norwegii, a nawet Islandii. Nie jestem pewien, ale pewnie trochę Duńczyków i Finów też.
Jeśli o mnie chodzi to nie mam do nich jakiegoś specjalnego zamiłowania, ani mnie nie irytują, ani ekscytują. Za to wiem na pewno, że nie przepadam za kryminałami z Niemiec.
Zdecydowanie największa grupę lubianych przeze mnie autorów kryminałów stanowią dla mnie Rosjanie, a właściwie to Rosjanki. Książek ich autorstwa zleźć można na moich półkach najwięcej i najchętniej po nie sięgam.
Po pożyczce od Alouette jeśli chodzi o przyjemność czytania pojawił się jednak nowy lider. Andrea Camilleri i jego komisarz Montalbano to teraz moja ulubiona kryminalna lektura :) ! Właściwie nie dlatego, że książki opisują jakieś wyrafinowane, czy przesadnie interesujące historie, po prostu klimat snutej opowieści urzeka mnie na całego, a komisarz Montalbano to chyba aktualnie mój ulubiony policjant.
Tym razem historia jest odrobinę bardziej skomplikowana. Zaczyna się to wszystko mocnym uderzeniem, na wodach międzynarodowych w okolicy Vigaty zostaje zastrzelony rybak, a pewien szanowany obywatel ginie w windzie zabity nożem. Sprawy tak naprawdę nie mają związku, ale intryga snuta przez autora próbuje zasugerować czytelnikowi, że jednak tak jest. Później dzieje się jeszcze więcej. Mamy kolejne dwa trupy, tunezyjskiego terrorystę, zazdrosną żonę i uwikłanego w całą tę historię małego chłopca.
Wszystko to jest opisane świetnym, zabawnym, momentami ironicznym językiem. Nie wszystko jest takie jakie wydaje się z pozoru, przez to opisywana historia jest jeszcze ciekawsza.Scenerią kolejny raz jest leniwa włoska prowincja, która jest zdecydowanie ciekawsza i milsza niż francuska opisana w Merde! które właśnie czytam.
No i ten komisarz. Upierdliwy, marudny, nieprzewidywalny złośliwiec; manipulator i samolub; sybaryta i leń. Świetny glina, który zawsze stara znaleźć dobre rozwiązanie, może nie zawsze legalne, ale dobre. Uwielbiam go :) !
Zdecydowanie polecam.
Jak można nie lubić niemieckich kryminałów?!…:-) Przyznam zaś, że mam chwilowy przesyt skandynawskimi, zwłascza, że one takie wyszystkie „wyjątkowe”, jeśli wierzyć blurbom. Kiedyś się zabiorę za tego Camilleriego, jest ich trochę na kindla.
Jedyny któremu dałem radę z przyjemnością to Operacja Seegrund w twoim tłumaczeniu :). Ten co dostałem czeka na swoją kolejkę.
To jesteś usprawiedliwiony:-) I daj im jeszcze szansę…
Pewno że dam, ale chwilowo muszę odgrzebać się z pożyczajek przed spotkaniem i mam lekki głód fantastyki :)
Znam kryminały Camilleriego tylko z lektury po włosku i jakoś nie bardzo sobie wyobrażam, co tłumacz zrobił z językiem właśnie. Otóż Camilleri pisze w takiej szczególnej mieszance włoskiego z dialektem niby to sycylijskim – co lektury nie ułatwia, oj nie, ale bardzo mnie to bawiło :) Na wszelki wypadek wolę polskiej edycji nie próbować ;)
Nie wiem jak to wygląda w oryginale, ale Sierpniowy żar słuchałem. Tak mi „wszedł” w uszy, że jak czytałem to Catarella czytał mi się głosem lektora :)