„Dziewczynka, która wypiła księżyc” – Kelly Barnhill
Dziewczynka, która wypiła księżyc za mną, czytanie poszło błyskawicznie. Czy warto sięgać po tę książkę? Zdecydowanie!
Czy wszyscy będą zachwyceni?
Raczej nie.
Wiedźma z lasu
Wiedźmę z lasu znają chyba wszyscy na świecie, zadomowiła się w światowej kulturze na dobre. U nas jako Baba Jaga, w kulturze anglojęzycznej po prostu jako Wiedźma z Lasu, Podejrzewam jednak że chyba na każdym kontynencie znajdzie się jakiś jej odpowiednik. Jak nie rodzimy to napływowy, przecież od lat mężczyźni swoje niepowodzenia zrzucają na złe babeczki, podłe teściowe czy jakieź kobiety które maja „złe oko”.
W książce Kelly Barnhill zła Wiedźma żąda co roku ofiary, bez tego na pewno na Protektorat spadnie cały ciąg nieszczęść. A nawet jeśli nie, to kto odważy się zaryzykować?
Prawda
Jednak to nieprawda, już na okładce znajdziecie o tym obszerną informację. Ale spokojnie i blurb na szczęście nieco kłamie i nie odbiera ani krzty przyjemności z lektury, bo tak naprawdę sprawa wygląda tak…, że chodź większość blogerów piszących o książkach w swoich tekstach opisuje fabułę, to jednak nie robi tego każdy z nas. Owszem, to częsta przypadłość, ale na szczęście wyjątków jest wiele.
Magia
Ta książka jest magiczna. Bardzo często zdarza się słyszeć takie określenia. Magiczna opowieść o miłości, pełna magii historia Barcelony i tak dalej i tak dalej. Tutaj magia jest zarówno dosłownie, bo to książka fantasy, jak i w tym nieco metaforycznym znaczeniu. Ta książka pełna jest czarów, tych które robi Wiedźma, tych jakie stają się udziałem Luny, jest magia Moczarów i Glerka. Jest smok, a wszystkie one są magiczne nieco, jest czarodziej, na chwilę, ale jednak. Są nawet Siedmiomilowe Buty! I jest mnóstwo magii słowa, smutku, miłości i nieoczekiwanego. To wszystko tam jest i czyta się cudownie. Ale jest też zło i pewien rodzaj złych czarów, który powoduje, że nie każdy zakończy lekturę zachwycony
Za głupi jestem
Dziewczynka, która wypiła księżyc to rodzaj literatury, której nie da się zaszufladkować i choć fragmentami jest naprawdę mistrzowska, to jednak momentami lektura pozostawiła dla mego małego rozumku zbyt dużo pytań bez odpowiedzi. Jest całe mnóstwo elementów, nad którymi zastanawiam się i ich nie rozumiem. Ja kocham fantastykę wszelkiego rodzaju, ale jednocześnie mocno, z wiekiem chyba coraz mocniej, stąpam po ziemi i potrzebuję logicznych (choć czasem magicznych) ciągów przyczynowo skutkowych. Rozumiem skąd magia Luny i Xan, ale nie wiem czemu i kobieta w wieży posiadła pewne umiejętności. Czemu Fyrian jest taki a nie inny, czy znamię półksiężyca coś oznacza? I o czym do cholery ma pamiętać Xan?! Takich pytań miałem podczas lektury mnóstwo i chyba po prostu jestem za stary na ten rodzaj magii.
Choć przemówiła do mnie w tej książce magia słowa i magia rodziny, to na resztę jestem po prostu zbyt racjonalny :)
Podsumowanie
Chcecie mojej rady? Jeśli lubicie Gaimana, to sięgnijcie po Dziewczynkę, która wypiła księżyc, żeby sprawdzić samemu czy warto. Jeśli jednak już on nieco Was uwiera, jeśli pewna umowność jego rozwiązań fabularnych wydaje się Wam dziwna, to zdecydowanie nie jest to książka dla Was. Kelly Barnhill idzie krok dalej, wsiada na grzbiet papierowego ptaka i leci do krainy Protektoratu.
Dane techniczne:
Tytuł: Dziewczynka, która wypiła księżyc
Autor: Kelly Barnhill
Tłumaczenie: Marta Kisiel-Małecka
Wydawca: Wydawnictwo Literackie
Do tramwaju: też
Ocena czytadłowa: ?/6
Ocena bezludnowyspowa: ?/6
To coś dla mnie a Gaimana uwielbiam :)
Jeśli rzeczywiście go lubisz, to to będzie strzał w dziesiątkę.
Gaiman jest nierówny, nie lubię go całego, tylko miejscami. To jak będzie z „Dziewczynką…”? ;)
A które lubisz? Gwiezdny pył? Księga cmentarna?
Ewie podobało się bardziej niż mnie. :)
Nigdziebądź.
A rekomendacja Ewy cenna.