Wakacje przy Kominku i fanpage bloga
Mój urlop skończył się dłuższą chwilę temu, ale z tekstem czekałem chwilę mając nadzieję, że Tomek Tomczyk ( Kominek ) odpowie na moją wiadomość wysłaną przez Facebooka. Zapowiada, że odpowiada na wszystkie, ale po 4 tygodniach już mi się dłużej czekać nie chciało :)
Wracając do wakacji, jak to zwykle bywa trafiło się podczas urlopu kilka dni deszczowych i miast pędzić na spacer czy pławić się w basenie trzeba było zostać pod dachem. Zacząłem więc szperać po internecie, podglądać inne blogi i kombinować co by tu ulepszyć. Pokłosiem tego jest między innymi cykl „Czy wiesz że …” zauważony na blogu Polskiego geeka.
Po dłuższej przerwie odwiedziłem także blog Tomka Tomczyka zwanego Kominkiem i tam moje zainteresowanie wzbudziły przede wszystkim dwa teksty Dlaczego nikt cię nie chce czytać? i Najbardziej wpływowi blogerzy Polski w 2012 r.
Jeśli chodzi o ten pierwszy to został on wywołany co prawda tematem blogów parentingowych, a nie książkowych, ale wydaje mi się, że zdecydowanie warto się z tym tekstem zapoznać. Nie ze wszystkim przedstawionymi w nim informacjach jestem w stanie się zgodzić, ba, aby zrozumieć niektóre z nich jestem chyba zbyt mało obyty, może nawet za głupi, ale co tam. No i według opinii Kominka dupa ze mnie nie bloger. :) Zastosowałem ze dwa pomysły i słupki odrobinę wzrosły.
Większe emocje wywołał jednak u mnie drugi tekst. Niby jest to ranking Tomka, więc może nie jest do końca obiektywny, ale na pewno ma sporą siłę oddziaływania na ludzi. Ja rozumiem, że kultura nie jest trendy, a czytanie książek w niektórych kręgach bywa nawet passe. Zdaję sobie sprawę, że gadanie o książkach przy kawie jest niszowe i nieciekawe dla większości. Jestem w stanie przyjąć na klatę informacje o poziomie czytelnictwa w tym kraju i płakać rzewnymi łzami widząc czeskie księgarnie w małych mieścinach ( każda jaką widziałem wielkości sporego Empiku ). Ale jak w trzydziestce najbardziej wpływowych blogerów w Polsce jest JEDEN związany z kulturą ( już nie czepiam się, że stricte z książkami ) to mi się robi jakoś dziwnie.
Ma ktoś jakiś pomysł czemu tak jest i jak to zmienić? Przecież mnóstwo ludzi piszących o książkach robi to naprawdę dobrze, wielu blogerów książkowych nie tylko przeczytało tony książek, ale ma także spore doświadczenie prywatne i zawodowe jeśli chodzi o pisanie, robi to naprawdę świetnie! Czy Polska jest rzeczywiście krajem w którym poza modą i gotowaniem liczy się jeszcze tylko technologia i lifestyle?
A na zakończenie chciałem zaprosić na facebook’owy fanpage Tramwaju nr 4. Będziemy starali się tam dorzucać trochę ciekawostek które niekoniecznie pasują do bloga, a mogłyby zainteresować czytających książki :)
Z chęcią zajrzę na fanpejdż : )
Dopiero ogarniam temat :)
Artykuły na pewno przeczytam. Mam zamiar ogólnie sięgnąć po ksiązkę pana Tomczyka, bo podobno warto. No cóż, trzeba się jakoś rozwijać. No ale ten ranking… rzeczywiście trochę aż przykro się człowiekowi robi. A „kulturę” ludzi można oglądać na co dzień… Pociesza mnie to, że Fashionelce zdarza się od czasu do czasu na blogu coś o jakiejś książce napisać… ale to takie maleńkie pocieszenie.
Świetny jest jedzeniowo-książkowy http://bookmeacookie.pl/, ale tylko takie kulturalne czy książkowych to jednak nisza.
Muszę spojrzeć ;) A przez Kominka to zaczęłam poważnie się zastanawiać nad nazwą swojego bloga… ;)
Ten tekst Kominka zainspirował mnie :D Chyba coś zrobię ze swoim blogiem – znowu! – ale już nazwy nie zmienię :D To już mam za sobą ^^
Tekst jest fajny, tylko według ostatniego punktu jestem dupa nie bloger :)
Ja nie pasuję do punktu szóstego :P
Dada – powiem Ci szczerze, że masz najbardziej intrygującą nazwę, jaką widziałam i od pierwszego „zajrzenia” zapadłeś mi w pamięć :)
Dada jesteś po prostu niepowtarzalny :)
Tak sobie słuchałam pań z wydawnictw na tych ostatnich Targach, i wyszło na to, że książki się w Polsce sprzedaje szyte na miarę takiego samego klienta, dla jakiego produkuje Zara – taki klient, co to go trzeba przyciągnąć kolorem, piciem i jedzeniem przy kasie, głośną muzyką, i takiego, który sie nie zorientuje, że to cykl kryminałów sprzed 5 lat tylko w nowej okładce. Nie dostrzega się na polskim rynku klienta-czytelnika, takiego, co to wynosi w księgarni 10 książek miesięcznie, a wyniósł by nawet 20 ale to wydane tylko w twardej okładce, więc drogie, to wydali, ale od 6. tomu począwszy, to wydali, ale w 3 tomach zamiast w jednym… Tak jakby wydawcy i księgarnie uważali, że książkoholik wszystko przełknie, a marketing należy nastawiać na klientów sporadycznych. W związku z czym nie ma wokół czytelników takiej otoczki, jaka jest wokół lajfstajlowców, faszionistek i komputerowych geeków. Oni czują się w swoich sklepach jak u siebie, a my się w księgarniach coraz częściej czujemy jak dinozaury…
Generalnie sporo wydawnictw nie szanuje swoich czytelników, bo tak jak mówisz książkocholik łyknie wszystko. Przerobiłem to już przy paru cyklach i przy kilkunastu mailach.
A tak na marginesie, to chyba tez muszę popracować nad swoim blogiem, bo tyle pomysłów, kurczę, było, ale niestety tegoroczna szarpanina sprawiła, że blog z recenzyjnego zaczął przypominać śmietnik rzeczy różnych… Wstyd i hańba, za co mi ta Ebukę dadzą za rok, za co? ;)
Uwaga słuszna jak najbardziej :)
Tak sobie dumam, że pewnie czysta matematyka. Ile jest takich moli zapalonych, które kupują po 10 książek miesięcznie? 5000? 10 000? 20 000? Ilu jest takich, którzy kupują sporadycznie, powiedzmy 1 książkę miesięcznie? Milion? Dwa?
Nie ukrywajmy, większość rzeczy robi się pod masy, a nie pod jednostki. I to się raczej nie zmieni.
Niedawno miałem o tym wpis. Książka to powoli towar luksusowy :)
O, widzę, że nie tylko ja założyłam fanpejdża ostatnio. Nawet już Cię polubiłam.:) Jeszcze żebym tylko rozgryzła, jak dawać lajki i komentarze do statusów na innych stronach to byłoby super…
Twój blog mi się podoba ostatnio.;) Ja troszkę u siebie miesiąc temu pozmieniałam, jeszcze muszę sobie szablon „wybielić”. Ale to jak się wreszcie zbiorę i wyprodukuję nowy nagłówek.;)
Cieszę zę blog się podoba :),a co do tego jak fanpejdżowo lubić i komentować to trzeba nacisnąć znaczek ustawień ( trybik w prawym górnym rogu) i tam przełączyć się na korzystaj z Facebooka jako .. :)
Tyle że ja nie mam konta osobistego i tu się rodzi problem.:)
Niedawno miałem o tym wpis. Książka to powoli towar luksusowy :)
Fanpage polubiłam. A nieobecność blogów książkowych w rankingu… Wielka szkoda.
Trzymajmy się opcji, że ranking był tendencyjny :)
Był. ;)
Z chęcią zaobserwuję fanpega :D
Zgodzę się z Tobą, że czytanie książek, to dla niektórych obce zajęcie, wykonywane z konieczności, a nie przyjemności i takie blogi nie uzyskały miejsca w rankingu;/
Aż mi się serce kraja kiedy widzę na portalach społecznościowych, jak uczniowie piszą „po co czytać książki? Filmy lepsze” itp.
Dzięki. Mnie martwi też to, że sporo czytających przestaje to robić. Z różnych powodów ale jednak .
Fakt, wielu z nas pisze naprawdę dobrze, ale jednak kuleje promowanie. Nie ma nas w rankingach, bo mało osób o nas wie.
Ba. Nawet nie dobrze, a wręcz genialnie, ale mało popularne blogery my som i tyle
Oj, gdybym ja wiedziała, dlaczego nikt mnie nie chce czytać… to bym zrobiła coś, żeby zaczeli. A co mogę? Czytać. Pisać. Komentować. Robić swoje.
Tekst przeczytałam. Ciekawy fakt i wezmę sobie do serca niektóre rady:)
I ja też robię swoje, staram się żeby coraz lepiej :)
Jednym słowem w czołówce dominują blogi modowe, to trochę przykre zjawisko, gdzie kultura, gdzie książki? Czyli jednak ludzie nie chcą czytać o książkach, taka smutna myśl mnie się nasunęła, co do nazwy to pomyślę nad zmianą, bo akurat nie jestem z niej zadowolona :)
Chyba po prostu zrobić tak jak mnie naszło na Facebooku. Gotuj w tramwaju to mój nowy cel !
Na pewno pisząc o kulturze / literaturze ciężej jest się przebić do szerszej publiczności. I mnie to nie dziwi. Ciężej się przebić, bo mniej ludzi jest tym zainteresowanych. Ale próbować się przebić do tych zainteresowanych kulturą i literaturą warto. Myślę też, że większość z nas zaczęła pisać z „pewną taką nieśmiałością”, z potrzeby wyrażenia myśli czy opinii, że większość nie zakładała, że stanie się bardzo popularna. I ta nieśmiałość trochę nam została ;) Mało się wspieramy i mało linkujemy nawzajem, mało myślimy o pozycjonowaniu i innych takich sprawach marketingowo-promocyjnych. Tak mi się przynajmniej wydaje.
No i żeby się wyróżnić trzeba być charakterystycznym, nie tylko poprawnym. Najlepiej się czuję na tych blogach, na których z tekstów przebija osobowość blogera. I nie, niekoniecznie chodzi mi o dzielenie się intymnymi informacjami – raczej o własny wyróżniający się styl, poczucie humoru, lub głębię obserwacji. Różne są to rzeczy, bo i my jesteśmy różni. Ważna jest też oczywiście regularność pisania – i znowu, nie to, żeby pisać codziennie, bo to w przypadku blogów o książkach zwłaszcza trochę podejrzane ;), ale jeden post w tygodniu to rzecz pożądana. My akurat grzeszymy w tej kwestii, bo choć od jakiegoś czasu bardzo się staramy, zdarza nam się milknąć na dłużej… No i od dłuższego czasu, przymierzamy się do lekkiego przemeblowania wizualnego na blogu, tylko ciężko nam pod tym względem bloxa ogarnąć. Może się uda już wkrótce :)
A do Ciebie, szczerze mówiąc, trafiłam przez listę finalistów e-Buki ;) Spodobało mi się, więc zostanę. A pomysł na ciekawostki bardzo mi się podoba – to był strzał w 10!
Cieszę się że przyszłaś, mam nadzieję ze zostaniesz. Ciekawostki to akurat rzecz wymyślona przez Polskiego Geeka w odniesieniu do komiksów, ale spodobała mi się bardzo i widzę że sporo ludzi chwali bloga za tą serię, więc będzie na stałe :)
Już zostałam, czytam wpisy wstecz :) No i fajnie, że to przeniosłeś. Dobre pomysły warto adaptować :)
Tak sobie dumam, że nie sądzę, by kiedykolwiek blog stricte książkowy był w jakimkolwiek rankingu bazującym w jakiś sposób na popularności. No litości… :> Jak wpiszemy „kotlet schabowy”, albo nawet „sałatka z łososiem”, to ile nam wyskoczy stron? A jak „Tajemnica diabelskiego kręgu” to ile? Ile osób szuka przepisów, pomysłów na stylizację, a ile recenzji książek? Tu nawet nie ma czego porównywać. Blogi stricte książkow szans na megapopularność nie mają. Nawet z fajnym blogerem w tle. Mogą być popularne w swojej niszy, czasami w trochę szerszym gronie. I tyle.
Nie jestem pewna, jak bardzo zmieni to wideo. Ale raczej SA Wardęga, czy nawet Gonciarza nie dogonimy :)
Nawet Andrzej jest coraz bardziej i bardziej zróżnicowany pod względem tematów, No i dorzucił wideo.
Koniec dumania.
To oczywista sprawa jest. Co nie zmienia faktu, że może mi być smutno z tego powodu. Szczególnie kiedy porównuję na przykład księgarnię na moim osiedlu z księgarnią w zapadłym czeskim miasteczku
Czesi słyną z cudnych statystyk czytelniczych, więc ich wypasy mnie nie dziwią.
Pewnie, że smutno. Pytanie, czy w ogóle możemy akurat my coś z tym zrobić. I to mnie zastanawia…
[…] co? I nic. Zdaję sobie sprawę, że tak jak pisałem w tekście o Kominku bloger książkowy jest niezbyt interesującym partnerem, bo ma dość niewielką grupę […]