Był taki moment, że mój ojciec mnie nienawidził, no dobra, może nadal tak jest, ale wtedy tak było na pewno. Dziecięciem będąc należałem bowiem do grupy chorowitych latorośli i o ile moja mama zapewniała mi rozrywki czytelnicze, to ojciec dbał o te intelektualne. Tak chyba można nazwać labirynty, które uwielbiałem namiętnie, dziko i nieustająco przez lat kilka. On rysował, ja rozwiązywałem i tak w kółko. Podejrzewam, że gdybym był na jego miejscu to najpewniej bym dość szybko zwariował. Chyba nawet moment, w którym to ja zacząłem rysować, a on rozwiązywać…
Read More