Immunitet, czyli czas na odwilż
Kiedy Czwarta Strona zmieniła nieco swoją politykę wydawniczą i nie udało mi się napisać rekomendacji na czwarty tom historii o Zordonie i Chyłce, to zrobiło mi się przykro. Byłem na trzech pierwszych, a na czwartej nie, jak to tak. Za mną połowa Immunitetu i jestem osobą szczęśliwą, gdybym miał napisać coś sensownego na okładkę, to miałbym ogromny problem ze skleceniem czegoś sensownego.
Podchodziłem do tego tomu trzy razy, pierwszy raz z niecierpliwością i dziką chęcią, drugi raz po krótkiej przerwie z niechęcią i poczuciem przymusu, trzeci raz po dwóch tygodniach z nadzieją, że coś w końcu zaskoczy. Nie zaskoczyło, a ja nie podejmuję się oceniać książki, której nie przeczytałem, napiszę tylko o sytuacji, która spowodowała, że nie czytam dalej.
Byłem dzisiaj u lekarza, po czterdziestce jak nie boli, znaczy że umarłeś, ale ostatnio bolało za bardzo. W poczekalni czyta mi się zawsze świetnie, niezależnie od tego, czy czekam sam czy z którymś z synów, jakoś tak mam, że klimat tych miejsc sprzyja u mnie lekturze. Zostałem jednak zagadnięty o coś i wsadziłem zakładkę w przypadkowe miejsce. W takich momentach z reguły odszukanie właściwego fragmentu nie jest najmniejszym problemem, ale z Immunitetem było inaczej. Otwarłem książkę w KILKUNASTU różnych miejscach i za każdym razem pojawiał się któryś z trzech elementów. Chyłka dumająca nad jakąś sprawą związaną z alkoholem, Zordon snujący dywagacje na temat psów albo kłamiący naszym bohaterom broniony przez niego człowiek. Zresztą to trzecie było już w jednej z wcześniejszych książek. Nieprawdaż?
Ja wiem, że alkoholizm to spory problem w Polsce, ludzie kłamią, a walki psów i generalnie wszelkie znęcanie się nad zwierzętami jest złe, ale jakoś nie chce mi się o tym w kółko czytać. Połowa książki, a tu Chyłka bez ikry, Sendal będący dla mnie kalką Langera i postać Zordona prowadzona kompletnie bez pomysłu. Sorry, nie oceniam, bo nie czytam dalej, szkoda mi czasu.
PS
Pani Karolino, po podjęciu decyzji o zakończeniu lektury zerknąłem na koniec, jakoś mnie zupełnie nie zaskoczył ;)
Nie desperuj. Ja przeczytałem tyko pierwszy i nie rozumiem fenomenu :P
Nie desperuję, stwierdzam fakty ;)
Racja teraz co druga książka o alkoholizmie i psach. Aż szkoda czasu powoli na to :/ Filmy to samo np. Pod mocnym aniołem
Uhm…
Uuuu… Czyli jednak nie dokończyłeś. Z kalką Langera zgadzam się w stu procentach!
A książkę przeczytałam, ale nie zaiskrzyło, niestety.
Próbowałem trzy razy, ale nie dałem rady, w pewnym momencie stwierdziłem, że szkoda mi na nią czasu.
Wychodzi też na to, że w kolejnych częściach jest wciąż ten sam antybohater ;)
Jestem w połowie… „Szczęki dolnej” już się czepłam, ale dzielnie brnę dalej. Już mnie męczy, trochę wszystko.
Serio dialogi prowadzone po nazwiskach już nie są ekstrawaganckie, tylko męczące. Dotrwam, dotrwam jednak… oby
Ja autentycznie nie dałem rady po tym, jak odnalezienie właściwego fragmentu zajęło mi dłuższą chwilę, wychodzi na to, że z pół książki do wywalenia i różnica byłaby niewielka :(
Aaaa… To stąd ta szczęka. :D
A jak :D
Nie sądziłam, że przeczytanie recenzji książki nieprzeczytanej i w dodatku tomu czwartego, kiedy nawet do pierwszego jeszcze nie dotarłam (kolejki, decyzje, listy oczekujące…), będzie mi się tak podobało. Lubię Twoje recenzje. I chociaż rzadko czytam o książkach, których jeszcze nie przeczytałam (bo niektórzy za dużo piszą…), to u Ciebie chyba nie mam tego problemu.
Ale i tak dotrę kiedyś do tomu pierwszego. Jak tylko znajdę w sobie wenę, żeby odgrzebać jego tytuł…
Ja miałam dokładnie te same odczucia. Do książki wracałam kilka razy i szczerze mówiąc z coraz większymi przerwami pomiędzy… Już nie zaskakuje i nie jest śmieszny. Tak samo miałam przy jego książce 'W cieniu prawa’. Gdyby chociaż pan Mróz trochę się postarał to wyszedłby z tego świetny kryminał z historią w tle.
Żona czytała „W cieniu prawa” i stwierdziła, że mniej więcej trzy czwarte ok, a potem wylazł „Immunitet” :/
Chciałabym zapoznać się z tą książką. Wygląda nawet ciekawie.
_________________
http://bit.ly/2dI2EGb