Detektyw Pierre, czyli kolorowy zawrót głowy
Kilka lat temu, podczas wyprawy na wyspy zostałem przez starszego syna zaskoczony. Zamiast jakiejś trywialnej pamiątki zażyczył sobie komplet książek z serii Gdzie jest Wally. Informacja dla niezorientowanych, jest to taka seria łamigłówek, w których zadaniem oglądającego jest odszukanie na ilustracjach tytułowego Wallego. Poza chłopakiem trzeba też wytężyć wzrok w poszukiwaniu czarodzieja, jego laski, psa, oraz bodajże dziewczyny Wallego i pewnego nieprzyjemnego typka. Przyznam szczerze, że poza Wallym nigdy nie szukałem pozostałych, brakowało mi zawsze cierpliwości. Książki zapewniły jednak mnóstwo świetnej zabawy najpierw Starszemu, a teraz Młodszemu, są cały czas z nami, a jedynym problemem jaki z nimi mamy okazał się być pewien mądrala, któremu je pożyczyliśmy. Pozaznaczał ołówkiem odnalezione osoby i nawet delikatne wyczyszczenie śladów gumką nie usunęło wszystkiego. Przez długi czas byłem przekonany, że lepszego złodzieja czasu dla małych chłopaków trudno znaleźć, aż zawitał do nas Detektyw Pierre w labiryncie. Okazało się, że to taki Wally po naprawdę świetnym liftingu.
Dlaczego?
Bo poza zadaniami polegającymi na poszukiwaniu określonych rzeczy na bajecznie kolorowych i pienie narysowanych stronach, musimy także przejść labirynty. Momentami piekielnie skomplikowane, zaskakujące, ale równocześnie budzące zachwyt labirynty. Młody już ponad tydzień ogląda, szuka i rozwiązuje łamigłówki. Ostatnio zabraliśmy się za stronę z górniczym miastem pełnym torów, wagoników, gór i jaskiń. Labirynt – przeszliśmy, gwiazdki – znalezione, zadanie – bez szans. Gdzieś na tej sporej planszy znajduje się szkielet dinozaura, łatwy do odnalezienia, bo przecież obok jest skrzyżowanie torów, wystarczy oglądnąć wszystkie skrzyżowania i jest. Nic bardziej mylnego, poddałem się po upływie mniej więcej pół godziny. Jednak Młody się zaparł, spędził jeszcze 40 minut ślęcząc nad planszą i znalazł!
Na każdej stronie mamy wyzwania o różnym poziomie trudności i to, poza świetnymi ilustracjami i wykonaniem, jest siłą tych łamigłówek. Młodsze dzieci wykonają cześć zadań od razu, a z tymi, które będą stanowiły problem poczekają na pomoc rodzica, starsze spędzą parę godzin szukając Pana X i wykonując jego zadania. Ja najchętniej chyba szukałem zielonych skrzynek.
Polecam zdecydowanie, mieliśmy sporą frajdę wszyscy, choć każdy z nieco innego elementu. Do tego ksiązkę można też przeglądać tylko po to, aby z przyjemnością napawać się umiejętnościami ilustratorskimi twórcy. Szczegółowość, kolorystyka i rozmach tego co znajdźmy wewnątrz naprawdę robią wrażenie.
Pssst. Mam jeszcze dla was taką małą informację, na końcu, kiedy już naprawdę nie będziecie mogli sobie poradzić, a wasze dziecko będzie liczyło na pomoc, znajdziecie podpowiedzi, ale sza!
Informacja tramwajowa
Na wyjazd wakacyjny, czy weekendowy zdecydowanie warto zabrać ja ze sobą, ale do tramwaju, nawet najlepiej oświetlonego i na najdłuższą trasę, to jednak raczej nie.
Podsumowanie:
Tytuł: Detektyw Pierre w labiryncie. Na tropie skradzionego Kamienia Chaosu
Autor: IC4DESIGN, Hiro Kamigaki
Wydawca: Wydawnictwo Nasza Księgarnia
Do tramwaju: ale tylko z przymusu
Ocena : 5+/6 ( ne ma szóstki, bo mogłoby mieć ze dwie strony więcej ;) )
To do tramwaju czy nie do tramwaju? :P
Na dole przeoczone, już poprawione.
DZIĘKI ! :)
Moje już się nauczyły, że na końcu czasem są podpowiedzi, i same zerkają.
Sklej im kartki taśmą malarską ;)
O jakie sprytne!
Jakoś sobie trzeba radzić. :)
[…] me jest zadowolone zdecydowanie. Najpierw mieliśmy okres sporego zainteresowania dokonaniami Detektywa Pierre i jego perypetiami z tajemniczym X, a ostatnio wybraliśmy się do Miasta Labiryntów. Na początku […]