„Biały kruk” – Dorośli chłopcy, dziecinni mężczyźni…
Na początku widzimy biel, którą plamią trzy czarne sylwetki. Ich cienie kładą się na śnieżnej planszy. Trochę dalej ciemne paski – może pnie drzew albo postrzępiona bariera ograniczająca teren. Czerwień stanowi tło napisu: Biały kruk. Rozbiegane asocjacje każą nam myśleć o rzadkiej literaturze bądź nietypowej dla środowiska personie. Biel i czerń znów w ścisłej komitywie – kruczy mrok i mleczna jasność. Słodko-gorzki nastrój, słodko-gorzka książka.
A jednak ze Stasiukiem nie da się ani na słodko, ani na gorzko, bardziej pośrodku tych banałów, a czasem poza nimi i wszystkim innym. Rok 1993, pięciu mężczyzn w średnim wieku wyrusza w Bieszczady, aby… no właśnie, w jakim celu? Możemy tylko przypuszczać, bo podróż po prostu się odbywa. Pójdźmy za słowami Dobromiły Jankowskiej i ustalmy, że Wasyl, Kostek, Gąsior, Mały i Bohater-narrator wyruszają, „by spróbować odnaleźć w sobie przeszłość” [1] – bo w życiu im znowu nie wyszło, bo nie spełniły się bohaterskie plany dzieciństwa, bo tylko prawdziwa męska przygoda, odważna partyzantka, przyjacielska peregrynacja pozwoli im zbliżyć się do ideałów młodości i przetransportować je na grunt dorosłości, tchnąć w pustkę normalności jakiś sens, nadać wartości tak mocno ugruntowane w marzeniach. Szykuje się nam więc długa podróż – realna i tożsamościowa – czekamy na próbę literatury drogi, na to, aby wraz z bohaterami zadawać pytania i walczyć o odpowiedzi. Gdy jeden zagaja drugiego, czy to wyprawa po rozum do głowy, tamten odpowiada: „Może i tak, a może więcej, może po krew do serca, może po śmierć do życia […] To jest jedna z prawdziwszych rzeczy, jakie ci się przytrafiły”.
Choć na początku historia słusznie sprawia wrażenie naiwnego kaprysu chłopców w ciałach mężczyzn, chcących wyrwać się z życia, które ich zawiodło, to w pewnym momencie udawana partyzantka naprawdę przyjmuje kształt ucieczki przed czymś, pogoni za czymś, walki o przetrwanie. W wyniku nieprzewidzianych zdarzeń bohaterowie dopuszczają się brutalnego pobicia wopisty. Zostawiają go na pastwę nieprzewidywalnej natury, w Bieszczadach pokrytych warstwą śniegu. Teraz naprawdę muszą uciekać, a to, co w ich świadomości jawiło się jako świetna męska przygoda, staje się faktyczną drogą w nieznane. W pewnym momencie konwencja przemyśleń ustępuje miejsca kryminalnej, sensacyjnej grze, gdzie nie znamy następnego ruchu wroga. Rację miał Przemysław Czapliński, zaczynając swoją recenzję w „Kresach” nazwaniem Białego kruka „powieścią powtórnej inicjacji” [2].
Od pierwszych stron daje się we znaki szorstka, zimna – nie tylko klimatycznie – niestroniąca od wulgarnego języka narracja, która każe nam traktować powieść jako reprezentantkę męskiej, mocnej literatury. Ponieważ bohaterowie są bardzo różni, Stasiuk dał sobie możliwość poruszenia wielu problemów i rozpisania dylematów, które ich gryzą. Nietrudno zauważyć, że gdy czytamy o odludnej tułaczce pięciu kumpli, musimy poznawać świat przedstawiony przede wszystkim poprzez dialogi między nimi. Autor doskonale je czuje, wie, na ile może pozwolić każdej postaci. Zauważmy też, że Biały kruk urzeczywistnia w słowach wpływ zbrodni na zachowanie i postawę ludzi, małej społeczności w osobach złamanych życiem i zagubieniem w świecie mężczyzn. Stworzyć taką grupę i wrzucić ją w sytuację obarczoną srogimi konsekwencjami – jak w Tajemnej historii Donny Tartt, pamiętacie jeszcze? – to idealny grunt pod psychologiczną szaradę. To kwestia czasu, gdy robinsonada zamieni się w grę nerwów, wycieńczające zwątpienie i zagubienie – własne, przyjaciół i celu. Być może bohaterowie tak naprawdę nie mieli przed kim uciekać, tego nie wiemy. Może uciekali przed sobą.
„Przerośnięci trzydziestoletni chłopcy, unikający rutynowych ról i obowiązków dorosłości, izolujący się od ‘głupiej, tandetnej normalności’, scementowani chłopięcą przyjaźnią i marzeniem o życiu, które byłoby wyzwaniem, ryzykiem, powtórzeniem pięknego mitu” – tak o książce pisała Lidia Burska [3]. Ów piękny mit to w Białym kruku nostalgiczne echo przeszłości, wspomnienie młodości przeżywanej w Warszawie. Autor sprawnie łączy konwencje – egzystencjalną w wieku dorosłości i sentymentalną, przywoływaną przez pamięć – posługując się retrospekcją wtrącaną w narrację. Wyimki z dalekiej przeszłości są tu podawane stopniowo i pozwalają poznać bohaterów, przyjrzeć się początkom ich przyjaźni, odszukać w tym wszystkim upragniony cel. Chuligaństwo, brudne czasy, pierwsze erotyczne impulsy, odrapane knajpy, śmietniska i włóczęga przez pustą noc – tym żyją nasi wędrowcy. Mówcie co chcecie, ale ta dramatyczna, filozoficzna tematyka dobrze łączy się z owocowym winem pitym na zapleczach obskurnych spelun, bo nawet i ono poddaje się wpływowi poetyki stylu Stasiuka. Doskonale nieszablonowe obrazy pisarz kreśli metaforami, które obdarzają powieść nutką kuszącego oniryzmu. Kiedy trzeba, poetyka prozy staje się lepiąca i odrzucająca – a jednak to wciąż poetyka, bo językowa ozdobność, choć przybiera przybrudzone kształty, pozwala się ich regularnością otulać.
Podczas lektury długo nie wiemy, do czego to zmierza, dlaczego Stasiuk opowiada nam historię tych ludzi, czy to tylko kaprys pisarza, który składa hołd bezgranicznej męskości? Pozostając na wierzchu historii, można widzieć w Białym kruku kumpelską opowieść, dobry byłby z tego buddy movie, najlepiej amerykański, bo polskie realia przesiąkłyby brudem. Sięgając głębiej, dostrzega się mi(s)tyczną, alegoryczną epopeję. Sporo zależy od tego, jak odbierzemy bohaterów, ich cel, przekaz lektury – bo jeśli nie znajdziemy w tym wszystkim sensu, to Biały kruk będzie porażką. Jeśli uwierzymy intencjom, stworzymy wokół książki powód, cel jej napisania, wartość będzie fantastyczna, choć raczej pozbawiona szans na arcydzieło. Tak w skrócie: to dobra, mądra książka o utraconej młodości i przyjaźniach, które starzejący się faceci próbują odzyskać. Ale gdy świat traktuje nas jak dorosłych, gdy jesteśmy nimi, tej bariery już nie przekroczymy. Choćby nie wiem co.
[1] „Warsztaty Polonistyczne”, nr 3, 1998, s. 78
[2] „Kresy”, nr 23, 1995, s. 145
[3] „Teksty Drugie”, nr 5, 1996, s. 36
Podsumowanie:
Tytuł: Biały kruk
Autor: Andrzej Stasiuk
Wydawca: Czarne 2011
Moja ocena: 7+/10
Adrian Kyć
[…] nad licencjatem, co skutecznie wypełniło kolorowymi karteczkami moje egzemplarze Weisera Dawidka, Białego kruka czy najnowszej publikacji Tadeusza Cegielskiego o kryminale), ale od jakiegoś czasu nałogowo […]