Vulgar – nie całkiem grzeczny ośmioletni Wiking
My czekamy z wytęsknieniem na jego wyprawę w góry, ale chwilę jeszcze potrwa zanim ta opowieść się pojawi. W międzyczasie zabraliśmy się więc za Wikinga Vulgara, książeczka o jego przygodach niby powinna znaleźć się w cyklu czytam synkowi, ale zanim zacząłem czytać maluchowi to zerknąłem sam. No i zerkałem, zerkałem, aż się skończyło.
Może to nie jest książka dla pięciolatka, ale u odrobinę starszych dzieci najpewniej wzbudzi zachwyt, a pierwszoklasiści pewnie będą się nawet zastanawiać skąd wziąć kupę łososia, aby móc pobawić się w tak lubiane przez Vulgara żonglowanie nią.
Ale po kolei. Vulgar jest ośmioletnim Wikingiem, mieszka z mamą Helga i tatą Haraldem w wiosce Porycz. Wszyscy wiemy, czym na co dzień zajmują się Wikingowie, grabią i plądrują. Ci mieszkający w Poryczu zajmują się niestety przede wszystkim drzemkami i pieleniem ogródków, a Vulgarowi jakoś to nie pasuje, chciałby bardziej tradycyjnych zachowań. Zależy mu zwłaszcza na grabieniu, choć nie ma potrzebnych do tego z całą pewnością grabi. Kiedy jednak nadejdzie Dzień Pamięci z pomocą najlepszego przyjaciela Knuta przy wsparciu księżniczki Freji i wiernego psa Grunta wyruszy na swoją pierwszą łupieżczą wyprawę. Nieważne, że celem będą owsiane ciasteczka piekarza Ivara, a rolę drakkara będzie pełniła beczka po piwie. Ważne, że będzie się działo !
Zaczytałem się na tyle, że w tempie ekspresowym książeczka się skończyła. Nie jest może zbyt „poprawna politycznie”, nie opowiada pouczających czy wzruszających historii. Nie ma w niej kucyków, miłych księżniczek czy gadających zwierzaków. Jest za to akcja, zaskakujące pomysły i dziecięca wyobraźnia. Dodatkowo daje ona sporo frajdy małemu czytelnikowi, perypetie Vulgara są zabawne, a świat jest przecież pełen takich urwipołciów jak on. Na końcu Vulgar ponosi jednak konsekwencje swoich działań i to daje tym małym kombinatorom pewną przestrogę. Mnie się podobało, a Maluchowi przeczytam za chwilę, niech jeszcze da mi chwilę względnego spokoju zanim zacznie grabić i plądrować
Tytuł: Wiking Vulgar i zdobywcy owsianych ciasteczek
Autor: Odin Readbeard
Do tramwaju: też można :)
Ocena czytadłowa: 5/6 – w grupie docelowej
Ocena bezludnowyspowa: 3/6 – w grupie docelowej
Co prawda nie mam synka, a córeczkę, ale ona też lubi tego typu historyjki :) Ten wiking wydaje się być sympatyczny :) Do tego zaintrygowała mnie ta zabawa kupą… ;)
Powinno się spodobać, jest zabawnie i mocno nietypowo :)
No ładnie, najpierw tata czyta dla siebie, a potem dopiero synowi ;)
Z częścią drugą też tak zrobiłem :)