[Czytam synkowi] Coś mi zgrzyta, ale nie wiem co.
Gapiszona przeczytałem i sobie i małemu, potem wróciłem do tej cienkiej książeczki i przeczytałem jeszcze raz. Bo mi coś zgrzyta. I za cholerę nie wiem co. :(
Bohdana Butenkę znają chyba wszyscy z mojego pokolenia, bardzo się ciesze że Wydawnictwo Dreams zdecydowało się na wydawanie kolejnych jego książek. Gapiszon i Kwapiszon to postacie niemal kultowe, podobnie jak Gucio i Cezar. Kreska Pana Bohdana jest tak charakterystyczna, że nadal pamiętam jego ilustracje do wierszy Jana Brzechwy ze zbioru Androny (nie , nie te z tego wznowienia Prószyńskiego :)). Krasnoludek którego czytaliśmy niedawno był uroczy. Zabawny, z klimatycznymi rysunkami i świetnym pomysłem. W Gapiszonie też jest to wszystko ale mnie tu zgrzyta, może oczekiwałem zbyt wiele?
Gapiszon jedzie na wakacje do babci, u babci jest fajnie, można łowić ryby i można nie łowić. No a jak już łowić to takie ryby, żeby się pochwalić kolegom ze szkoły. Chłopiec długo szukał gatunku który mógłby go zadowolić i zdecydował się na wędzone ryby, konkretnie szproty, mając nadzieję, że są one wystarczająco duże i atrakcyjne „medialnie”. A gdzie wędzone ryby pływają? Oczywiście w wędzonym morzu :)
Pomysł na opowieść lekko absurdalny, ale zabawny. Rysunki świetne i śmieszne, takie do jakich przyzwyczaił nas Bohdan Butenko. Wydanie znakomite, twarda okładka, niezła kolorystyka i solidny papier. Ale mnie zgrzyta.
Wydaje mi się, że miałem zbyt duże oczekiwania związane z Gapiszone, chyba coś w głowie zostało z czasów jego największej popularności i mimo niezłych składników produkt finalny wydał mi się bardzo przeciętny. Małemu się podobało, mnie zdecydowanie mniej
Bo to dla małych jest i im ma się podobać…
Krasnoludek też jest dla małych, a się podobał i jemu i mnie :)
A bo z krasnoludków i czarodziejów się nigdy nie wyrasta, a z Gapiszonów widać tak;)
Dokładnie chciałam napisać to co Anek ;)
Czytałem książeczkę dwa razy i wygląda że macie rację :)
A może nie lubisz wędzonych rybek?? ;)
Lubię, i szprotki z puszki też, pewnie już za stary jestem na to ;)
Wędzone rybki są smaczne:-)
Za to kąpiel w wędzonym morzu to nie za bardzo tak;-), ale żeby zaraz w duszy zgrzytało?
Zazgrzytało, a najgorsze jest to, że nie wiem co zgrzyta. Bo wędzone może ma co nieco wspólnego z oliwą, a oliwa raczej zapobiega zgrzytom :)
Popytałem między znajomymi, co są na etapie czytania Gapiszona. Im też zgrzyta.
Powiedzieli to co wyżej anek7 – z Gapiszonów się wyrasta!
Mi zgrzytał każdy Gapiszon, którego czytałam (mimo bezkrytycznej miłości do pana BB). Dołączam się więc do zwolenników opcji „z tego się wyrasta”:)
Chyba tak się stało u mnie. Ale żeby nie było są też głosy zachwytu ;)
Na przykład tu
Ha, więc mnie też zgrzytało przy Guciu i Cezarze, tylko nie umiałam tego zwerbalizować.