Baśnie z 1001 nocy to to nie są
Tytuł: Tron półksiężyca
Autor: Saladin Ahmed
Wydawca: Wydawnictwo Prószyńki
Do tramwaju: nadaje się znakomicie
Ocena ogólna: 4/10
Lektur łatwych, prostych i niekoniecznie przyjemnych ciąg dalszy.
Mamy arabską scenerię, autora o egzotycznym nazwisku i piekielnie przeciętną książkę, której twórca zupełnie nie wykorzystał potencjału tworzonego świata.
Fabuła wygląda mniej więcej tak. Starzejący się mistrz magicznej walki z ghulami z młodym bardzo religijnym niedoszkolonym uczniem, znajdują samotną skrzywdzoną dziewczynę, która ma nadnaturalne możliwości. Wraz z dwójką przyjaciół starego mistrza muszą pokonać straszliwe zło. Przy pierwszym podejściu dostają straszliwy łomot, przy drugim mimo tego, że są nadal pokiereszowani dają sobie znakomicie radę. End of story.
Młodzi gniewni, plus słabnący starzy versus straszliwe zło, czy każdy czytający fantasy już ma to za sobą ?
Książkę czyta się łatwo, szybko i zapomina się około 10 minut po jej przeczytaniu. Piekielnie wkurza to, że autor, który prawdopodobnie zna kulturę arabską zupełnie tego nie wykorzystał. Arabskie otoczenie w bardzo małym stopniu wpływa na fabułę, kalif, herbaciarnie i egzotyczne nazwy to tylko bardzo nieistotne dekoracje.Nie mamy czaru ani baśniowości, której można by się tu spodziewać.
Jeżeli chcecie poczytać przyzwoite fantasy w arabskim wydaniu, to sięgnijcie po Opowieść Piasków Krzysztofa Piskorskiego, z tym tronem jest coś nie tak.
Ale książka ma przynajmniej jedną zaletę, jest tania :)
Książkę kupiłam w przypływie… nie wiem czego, skuszona ceną, jedną czy dwiema pochlebnymi recenzjami, arabskimi klimatami, które wydały mi się fascynujące. Nie wszyscy są jednak, okazuje się zachwyceni… Tę Opowieść piasków chętnie bym przeczytała, ale weź to człowieku i zdobądź, nie mieszkając w Polsce…:-(
Jeśli masz ochotę, to mogę spakować i wysłać :)
No wiesz, nie dlatego ten komentarz, ale skoro już proponujesz, to chętnie!
Po takich moich peanach na cześć blogspota byłoby fajnie, gdyby moje komentarze nie znikały :( Ale zdjęcie tramwaju na górze mi się podoba (więc tak się czuje człowiek leżący na torach!).
Co do książki, to może właśnie cena podpowiadała, że dzieło to to nie będzie? Bo w dobie książek za 40 zł. taka cena podstawowa to jakiś podstęp…
Nie wiem czemu zniknęły, w spamie cię nie było. Tramwaj jest przeróbką zdjęcia Pana Andrzeja Banasia. Był tak uprzejmy, że zezwolił mi je wykorzystać :)