[Zmiana cyferki] Takie tam wspominki, część 4
No i mamy koniec. Dziś pora na ostatni wpis o tematyce wspominkowej, termin nieprzypadkowy ;)
Ten moment to okres przede wszystkim fantastyczny, różnorodny ale jednak w obrębie tego nurtu. Zainteresowanie kryminałem wróciło mi dopiero niedawno :). W mojej biblioteczce znalazły się wówczas przede wszystkim książki Prószyńskiego. Dwa najdłuższe cykle jakie mam widać po bokach. Barrayar mam cały wydany w Polsce, ze Świata Dysku zrezygnowałem po 18 tomie. Poza tymi tytułami spore wrażenie zrobił na mnie cykl Robin Hobb o Bastardzie i Błaźnie. Strasznie się wtedy wkurzyłem jak wydawca drugą pod-serię tej historii skończył na drugim tomie.
Zresztą Prószyński podobny numer wyciął Eddingsowi zaczynając wydawanie opowieści o Belgarath’cie od ostatniego tomu :). Dobrze że cudem skompletowałem Belgariadę i Malloreon w wersji Amberu . Zabrałem się za to kiedy miałem złamaną nogę ( 23 książki w miesiącu, mój osobisty rekord ) i tylko znajomy handlarz, który znalazł dla mnie dwa tomy Jarmarku Dominikańskim w Gdańsku ja mieszkam w Krakowie ) uchronił mnie przed zwariowaniem. Wtedy Allegro raczkowało i trzeba było nieźle się nakombinować, żeby niektóre tytuły kupić. A fantasy w wykonaniu Eddingsa to naprawdę kawał niezłej rozrywki. Tylko Kodeks Rivański nie nadaje się do czytania.
Poza Prószyńskim to był okres zakupów w Fabryce Słów głownie za sprawą Piekary i Pilipiuka. Wtedy Wędrowycz był jeszcze całkiem zabawny, a pozostałe książki pana Andrzeja nie wlokły się koszmarnie. A przy Piekarze była nadzieja, że Mordimer jakoś się skończy :).
Ostatnie wydawnictwo które gościło regularnie w moim domu to był MAG. Ale wydawał wtedy trochę inną literaturę, historie były świetne, ale lżejsze. Dave Duncan leży na mojej półce do dziś, a Niechętny szermierz to świetna opowieść o zderzeniu osoby z naszego świata ze światem fantasy podzielonym na kasty. Niektóre okładki MAG’a wtedy niewiele miały wspólnego z zawartością, ale cóż tam. Najlepszy numer wywinęli wtedy dając do jednej serii okładki innej serii tego samego autora :)
To by było na tyle, a podsumowując cały cykl pozwolę sobie wrzucić taki oto filmik:
Uwielbiam te stare wydania Prószyńskiego… Mam jeszcze sporo takich staroci, niektórych nawet nie czytałam…
To był początek mojej pracy zawodowej, szczytem marzeń był zakup jednej książki miesięcznie :)
Termin nieprzypadkowy? Urodziny?
Tak, od wczoraj moje wygłupy sponsoruje cyferka 4 :)
Ha, w takim razie jesteś mój rocznik! :)
To był jeden z najlepszych ;)
To był jeden z najlepszych ;)
Świat Dysku kupuję wybiórczo. Już wyrobiłem w sobie swoisty instynkt- po prostu wiem, po okładce i kilku pierwszych stronach, która pozycja to stary dobry Prtchett, a która to niecna próba wyłudzenia pieniędzy :)
Mnie z późniejszych wchodzą tylko te ze Strażą.
Niedawno sobie odświeżyłem książki pani Bujold, Eddingsa też czytałem i pamiętam, że szalenie mi się podobało.
Pratchetta czytywałem w liceum, na studiach go odstawiłem i teraz zastanawiam się nad powrotem.
Praktycznie wszystkie czytałem wypożyczając z biblioteki, więc trochę zazdroszczę Barrayaru na półce:)
Mam nawet Ethan z planety Athos ;)
Mam nawet Ethan z planety Athos ;)
Niedawno sobie odświeżyłem książki pani Bujold, Eddingsa też czytałem i pamiętam, że szalenie mi się podobało.
Pratchetta czytywałem w liceum, na studiach go odstawiłem i teraz zastanawiam się nad powrotem.
Praktycznie wszystkie czytałem wypożyczając z biblioteki, więc trochę zazdroszczę Barrayaru na półce:)