Maja Popielarska – mój pierwszy raz
Od jakiegoś czasu moja żona jest właścicielem ziemskim. No dobra, to trochę nadużycie, weszła w posiadanie spłachetka gleby na RODOS ( Rodzinne Ogródki Działkowe Otoczone Siatką), no i się zaczęło.
W internecie można znaleźć praktycznie wszystko, informacje, rady, pomysły na rozwiązanie każdego problemu, często gęsto doświadczeni użytkownicy poprowadzą nas nawet filmowo za rękę. Kiedy mam problem z komputerem zawsze się udaje coś znaleźć, choć czasem trzeba się przykopać przez tuziny idiotycznych propozycji. Ale z drzewkami tak się nie da, nie idzie przyciąć róży, a potem dosztukować pędy z powrotem, nie da się przesadzić piwonii bez choćby odrobiny wiedzy kiedy i jak. Ja tej wiedzy nie mam, a na forach można znaleźć średnio z tuzin „sprawdzonych” sposobów na wszelakie ogrodowe prace i po 5 terminów w jakich najlepiej je wykonywać . Kiedy chciałem przyciąć jabłoń znalazłem co najmniej trzy idealne momenty kiedy to zrobić, a winogrona to powinienem ciąć w co najmniej czterech miejscach i ze siedemnaście razy.
No i się zbiesiłem, stwierdziłem, że czegoś się trzeba trzymać, w tym roku spróbujemy ożywić nasz trawnik i przekonać porzeczki, aby wzięły się do roboty z pomocą Mai Popielarskiej. To ta przemiła pani prowadząca od dłuższego czasu programy na temat ogrodów na kanałach należących do grupy TVN. Teraz Zwierciadło wydało jej książkę 12 miesięcy z Mają Popielarską. Kalendarium prac w ogrodzie i na tarasie i jej będziemy się trzymać, a co, będzie w końcu konkretna osoba na którą będzie można zwalić gdyby coś poszło nie tak. A na dodatek będzie to mój pierwszy raz z poradnikiem ogrodowym.
Zdaję sobie sprawę, ze bardzo często tytuły które wyszły spod pióra celebrytów nie niosą ze sobą sprawdzonej wiedzy, ale wydaje mi się, że tutaj nawet jeśli sama Pani Popielarska nie na wszystkim o czym pisze sama się zna, to z racji przygotowywania już od paru lat programów z tej dziedziny, zna na pewno ludzi którzy wiedzą o co w tym ogrodnictwie chodzi.
Książka została podzielona na rozdziały obejmujące dwumiesięczne okresy, w których autorka próbuje omówić najistotniejsze dla ogrodów sprawy, pisze między innymi o narzędziach, trawniku i najistotniejszych w danym okresie roku sprawach. Podpowiada interesujące rozwiązania i przyznam szczerze, że choć jeszcze mamy styczeń, to już udało mi się zaplanować kilka rzeczy o których wcześniej bym nie pomyślał. W końcu wiem kiedy i jak mam ciąć i dbać o róże, żeby wyglądały lepiej niż te u sąsiadki. Pani Maja przekonuje też, że warto żyć w zgodzie ze zwierzętami, które odwiedzają nasze ogrody i pokazuje jak o nie zadbać. Może nie zrobimy gniazda dla owadów, ale chyba spróbujemy jesienią przygotować domek dla jeża.
Jest konkretnie, z sensem i ciekawie, ale… No właśnie, mam dwa maleńkie zarzuty, jeden praktyczny, drugi odrobinę wizerunkowy. Wydaje mi się, że fajniej by było, gdyby wewnątrz pojawiło się więcej miejsca na notatki. Książka jest solidnie wydana, twarda okładka, lakierowany papier zapewniają możliwość zabrania jej ze sobą i skorzystania poza domem bez obaw, że coś się łatwo ubrudzi. I fajnie by było móc coś zanotować kiedy jesteśmy na terenie naszych ogrodniczych działań. Nie czarujmy się, często w takiej sytuacji jeśli czegoś nie zapiszemy od razu, to nie zapiszemy nigdy, a na takie notatki miejsca nigdy dość. Druga sprawa ma związek ze zdjęciami, nie wiem tego na pewno, ale w tego typu wydawnictwach często korzysta się ze zdjęć kupionych w internecie z jakiegoś banku, normalna sprawa, trudno oczekiwać, że wszystkie zaplanowane rzeczy uda się łatwo sfotografować. Jednak nie podoba mi się, że w dwóch miejscach są to zdjęcia z angielskimi napisami, niby drobnostka, ale szkoda, że nie zastąpiono ich innymi.
Jak widać czepianie jest drobne, reszta zdecydowanie sprawia wrażenie przygotowanego i przemyślanego, to na ile jest merytoryczne sprawdzimy na RODOS. Może za rok odważę się na podsumowanie? Zobaczymy.
Informacja tramwajowa
Brać, najlepiej w drodze na hacjendę, działkę lub do ogrodu babuni :)
Tytuł: 12 miesięcy z Mają Popielarską. Kalendarium prac w ogrodzie i na tarasie
Autor: Maja Popielarska
Do tramwaju: solidna, można
Ocena praktyczna: 5/6
Jako, że z roślin mam pod ręką tylko bluszcz i ze dwa kaktusy, to książka nie dla mnie, ale ciekawa byłam jak przebiegło Twoje spotkanie z poradnikiem. :D
Tę ciekawość zaspokoiłam, ale po lekturze intryguje mnie to jak wygląda dom dla jeża i kiedy zapraszasz na porzeczki. :P Stwierdzam, że kiedyś nie doceniałam możliwości dokicania w kwadrans na działkę, a teraz ogromnie mi tu brakuje porzeczek, agrestu, malin, truskawek i tej całej pysznej reszty, wliczając w to zielony groszek.
Domek dla jeża wygląda jak skrzynka z dziurką przyłożona liśćmi i gałęziami :)
A na porzeczki możesz wbijać natychmiast jak się pojawią!
Moja mama systematycznie ogląda Maję w ogrodzie – ogród to jej pasja. Jeśli chodzi o winogrona, to należy je przyciąć. Po czym odsunąć się o krok, objąć całość krytycznym wzrokiem i przyciąć jeszcze raz, dwa razy silniej.
Taka prawda :)
Jedne już ciąłem, w tym roku będziemy walczyć z tymi bardziej istotnymi dla nas ;)