Czytam synkowi – odsłona pierwsza
Dziś zaczynam cykl cotygodniowych ( mam nadzieję ) notek na temat tego co czytamy z żoną naszemu Maszynowi Losującemu. Bez przeczytanej bajki na dobranoc nie uśnie, wiec czytujemy regularnie. Dziecię ma lat 4 więc są to na razie raczej historie „na raz” bo nasz chłopak nie bardzo jest w stanie zaakceptować fakt, że ciąg dalszy będzie przy kolejnym czytaniu :)
Na początek seria, która jest najgorszym przypadkiem książek dla dzieciaków z jakim miałem do czynienia. Niby wszystko jest ok, książeczki mają twarde okładki i strony, szata graficzna budzi od razu zachwyt małego czytelnika, jest kolorowa, postacie wyraziste i łatwo rozpoznawalne. Do tego atrakcyjna cena powoduje, że seria chyba jest dość popularna.
Niestety jak przychodzi do czytania to moje zęby same zabierają się do zgrzytania. O fabule nie ma co mówić, bo historyjki są prościutkie, ale język tych historyjek jest dramatyczny. Część z nich jest wierszowana, ale naprawdę koszmarnie to wychodzi. Wierszyki nie mają rytmu, niekiedy rymów, a momentami zdarza się też, że określenie „rym częstochowski” byłoby komplementem.
W tych nie pisanych wierszem jest niewiele lepiej. Zdania często brzmią tak, że czytając miałem wrażenie jakbym gryzł piasek, konstrukcje stylistyczne są po prostu nie najlepsze. Wiem, że sam nie jestem jakimś gigantem pióra, ale ja za swoje pisanie nie biorę pieniędzy :). Traktowanie małych ludzi na zasadzie kolorowe, trwałe, tanie to resztę można olać wydaje mi się bardzo nie fair.
Jest jeszcze jedna sprawa do wyjaśnienia. Czemu mamy prawie całą serię skoro uważam ją za naprawdę kiepską? Ano dlatego, że w księgarni koło logopedy do którego chodził synuś były to praktycznie jedyne książeczki dla jego grupy wiekowej. A małego człowieka przed wizytą u logopedy czymś zadowolić trzeba.
Ale wszyscy którzy nie muszą niech czują się ostrzeżeni przed Małym chłopcem ! Niech bolące zęby przy czytaniu zostaną moją domeną :)
Znam ten ból: Lusia ma w swojej biblioteczce kilka tworków, których najzwyczajniej w świecie nie da się czytać na głos. A kolorowe i proste do bólu obrazki przyciągają wzrok Alicji i chce, by je czytać raz po raz. Na szczęście, mam jeszcze zbiór wierszy Tuwima, które są balsamem dla mojego połamanego języka po takich pożal się boże „książeczkach” :P
Znam ten ból: Lusia ma w swojej biblioteczce kilka tworków, których najzwyczajniej w świecie nie da się czytać na głos. A kolorowe i proste do bólu obrazki przyciągają wzrok Alicji i chce, by je czytać raz po raz. Na szczęście, mam jeszcze zbiór wierszy Tuwima, które są balsamem dla mojego połamanego języka po takich pożal się boże „książeczkach” :P
Właśnie w ramach oddechu od niektórych koszmarków odebraliśmy Tuwima i Brzechwę babci która próbowała ich podstępnie zawłaszczyć :)
Właśnie w ramach oddechu od niektórych koszmarków odebraliśmy Tuwima i Brzechwę babci która próbowała ich podstępnie zawłaszczyć :)
Nie dziwię się: galopada z „Lokomotywą” jest dla mnie samej świetną zabawą ^^
A zobaczyłam okładkę „Śmieciarka Jarka” i pomyślałam, że będzie idealna dla mojego 2,5-letniego szkraba, on tak lubi wszelkie wozy funkcyjne. Szkoda, że nie jest warta czasu i środków. Znaczy się muszę szukać dalej książek w tej tematyce. ;)
W tematyce „funkcyjnej” lepiej prezentuje się seria „Co słychać w..”. Jest wojsko, straż pożarna, policja. Za tydzień będę pisał o serii „Mam przyjaciela…” tutaj też kilka można znaleźć.
W tematyce „funkcyjnej” lepiej prezentuje się seria „Co słychać w..”. Jest wojsko, straż pożarna, policja. Za tydzień będę pisał o serii „Mam przyjaciela…” tutaj też kilka można znaleźć.
A zobaczyłam okładkę „Śmieciarka Jarka” i pomyślałam, że będzie idealna dla mojego 2,5-letniego szkraba, on tak lubi wszelkie wozy funkcyjne. Szkoda, że nie jest warta czasu i środków. Znaczy się muszę szukać dalej książek w tej tematyce. ;)
Kiedyś była seria „Poczytaj mi mamo, poczytaj mi tato”! Teraz liczy się jak widać okładka, a nie zawartość książki. Ale cieszy mnie to, że Twój syn bez porcji czytania nie uśnie :)
dzięki wspomnianej serii nauczyłam się czytać :))
A ilustracje niektórych pozycji do dzisiaj pamiętam :D
dzięki wspomnianej serii nauczyłam się czytać :))
A ilustracje niektórych pozycji do dzisiaj pamiętam :D
„Poczytaj mi mamo” na szczęście wznowiła Nasza Księgarnia :)
Coś mi się obiło o uszy, będę się musiała porozglądać :)
Coś mi się obiło o uszy, będę się musiała porozglądać :)
Zgdazam się w 250%!! niektóre teksty siedzą mi w pamięci już chyba na trwałe, bo niestety pamiec mam jak słoń (Jurek uwielbia łowić ryby, a razem z nim jego kot Bobik, czyz łodka Jurka nie jest wspaniała, ani za duża, ani za mała). Do Twojego opisu należy dodać, że utrwalają stereotypy i tradycyjny podział ról społecznych, gdyż jest również seria „Mała dziewczynka”.
Jeśli chodzi o litetaraturę dla 4-ro latka, czy próbowaliście serię o Elmerze? Ksiązeczki (a raczej książki) są bardzo kolorowe, mają fabułę, przesłanie (kult przyjaźni, współpracy, np. jak słonie pomagały hipopotamom udrożnic koryto rzeki). Większość znanych mi dzieci od roku w góre bardzo je lubi. Stroniczki mają miękkie, ale bez przesady, u mnie trawają blisko dwa lata, narażone na kontakt z obecnie 5cio i 2 latkiem.
P.S. Seria Poczytaj mi mamo zostala ostatnio odświeżona w postaci 3 tomowej antologii. Podróż w czasie – bezcenna
Dzięki za podpowiedź, będę szukał. W pierwszej części wznowienia Poczytaj mi mamo zakochałem się w ilustracjach do historyjki „Przygoda na balkonie”. W podobnej szacie graficznej wydany jest też „Miś Uszatek” :)
Zgdazam się w 250%!! niektóre teksty siedzą mi w pamięci już chyba na trwałe, bo niestety pamiec mam jak słoń (Jurek uwielbia łowić ryby, a razem z nim jego kot Bobik, czyz łodka Jurka nie jest wspaniała, ani za duża, ani za mała). Do Twojego opisu należy dodać, że utrwalają stereotypy i tradycyjny podział ról społecznych, gdyż jest również seria „Mała dziewczynka”.
Jeśli chodzi o litetaraturę dla 4-ro latka, czy próbowaliście serię o Elmerze? Ksiązeczki (a raczej książki) są bardzo kolorowe, mają fabułę, przesłanie (kult przyjaźni, współpracy, np. jak słonie pomagały hipopotamom udrożnic koryto rzeki). Większość znanych mi dzieci od roku w góre bardzo je lubi. Stroniczki mają miękkie, ale bez przesady, u mnie trawają blisko dwa lata, narażone na kontakt z obecnie 5cio i 2 latkiem.
P.S. Seria Poczytaj mi mamo zostala ostatnio odświeżona w postaci 3 tomowej antologii. Podróż w czasie – bezcenna
O, cykl ciekawy. Mój starszy też ma cztery lata, na szczęście nauczyłam go już, że czasem mamę gardło boli i dalej poczytamy jutro. Tej serii nie znamy. Na szczęście chyba, co?
Na szczęście :)
Na szczęście :)
Wczoraj dostałam książkę „Leon i jego nie-zwykłe spotkania. Wyprawa na zamek”. Dzięki niej dzieci mają oswajać się z niepełnosprawnością i wszystko byłoby pięknie ładnie, ale ja do 3 rzeczy w treści się przyczepiłam! Ale o tym to na moim blogu jak ktoś chce, to sobie przeczyta…
Się obada :)
Się obada :)
Wczoraj dostałam książkę „Leon i jego nie-zwykłe spotkania. Wyprawa na zamek”. Dzięki niej dzieci mają oswajać się z niepełnosprawnością i wszystko byłoby pięknie ładnie, ale ja do 3 rzeczy w treści się przyczepiłam! Ale o tym to na moim blogu jak ktoś chce, to sobie przeczyta…
Miałam do czynienia z tą serią. I raczej służy ona do oglądania, niż czytania. Już trzylatki są do tej serii za dorosłe…
Miałam do czynienia z tą serią. I raczej służy ona do oglądania, niż czytania. Już trzylatki są do tej serii za dorosłe…
A co zrobić jak czterolatek się uprze? Na szczęście ostatnio trochę mu przechodzi i woli „Mam przyjaciela….” z dzisiejszej notki
Ale do oglądania też są super serie – na przykład Mamoko, albo Ulica Czereśniowa. Mój syn ogląda je odkąd skończył 1,5 roku, teraz ma prawie 3 i cały czas znajduje dla siebie coś nowego i interesującego… i pewno jeszcze ze dwa lata tych książek poużywa. Jeżeli ktoś nie zna, bardzo polecam!!
Zaglądniemy, obadamy. Zapraszam do drugiej odsłony :)
Zaglądniemy, obadamy. Zapraszam do drugiej odsłony :)
O, właśnie napisałam o „Mamoko” :) Też polecam.
O, właśnie napisałam o „Mamoko” :) Też polecam.
Ale do oglądania też są super serie – na przykład Mamoko, albo Ulica Czereśniowa. Mój syn ogląda je odkąd skończył 1,5 roku, teraz ma prawie 3 i cały czas znajduje dla siebie coś nowego i interesującego… i pewno jeszcze ze dwa lata tych książek poużywa. Jeżeli ktoś nie zna, bardzo polecam!!