Where the Devil Can’t Go
Kiszka, troszkę mało ciekawe nazwisko jak na głównego bohatera, ale z drugiej strony co ja się odzywam, z moim nie mam szans nawet na rolę drugoplanowego bohatera. No ale wracajmy do tematu, Janusz Kiszka, mieszkający już od dłuższego czasu w Londynie czterdziestoletni Polak, człowiek z emigracji okresu stanu wojennego, został poproszony o przysługę. Trzeba kogoś znaleźć, robota jakich już za nim kilka. Natalie Kershaw, młoda policjantka pracująca od niedawna w dochodzeniówce dostała w tym czasie sprawę topielca. Kiedy zginie kolejna dziewczyna ta dwójka wejdzie sobie w drogę, całkiem poważnie nawet.
Choć na okładce jest mowa, że mamy przed sobą kryminalną opowieść o Polsce to jest to jednak pewne nadużycie. Toń to przyzwoita kryminalna historia dziejąca się przede wszystkim w Anglii, a polskie są w niej jedynie tropy i część postaci. Wygląda na to, że naszych rodaków znalazło się w stolicy Wielkiej Brytanii już na tyle dużo, że warto dla nich i o nich napisać książkę. Wcześniej to raczej Hindusi mieli na to szanse, no i Rosjanie jako Ci nowobogaccy i źli. U Anyi Lipskiey Polacy to po prostu zwykli ludzie mieszkający w jej kraju, kolejna nacja, która wpisała się w wielokulturowy tygiel Londynu i zaczyna w nim odgrywać istotną, zauważalną rolę. Mamy tych starszych emigrantów, zasiedziałych i znających świetnie realia, mamy też tych nowszych pracujących na zmywaku, w klubach ze striptizem i na budowach, pełen zestaw.
Przyznać trzeba, że dzięki mężowi Polakowi autorka wykazuje świetną znajomość polskich realiów, zarówno tych z przeszłości, jak i tych przywiezionych z Polski do Anglii przez nowe pokolenia przyjezdnych. Tutaj nie można jej nic zarzucić, wszystko jest jak trzeba. Od strony kryminalnej też jest bardzo przyzwoicie, książka opowiada ciekawą historię i choć fabuła w połowie trochę traci rytm, to wątek kryminalny w drugiej części nabiera sporego tempa, a końcówka jest naprawdę znakomita, z zaskakującym finałem i epilogiem, który zwala z nóg.
Mam niestety jednak jeden istotny zarzut, większość postaci jest świetnie skonstruowanych i wiarygodnych, a Wędzonka, sierżant na posterunku Natalie Kershaw, jest wręcz wzorcowy. Jednak jak dla mnie trochę zawodzi nasz główny bohater, Janusz Kiszka, po prostu nie wiem czym on się na co dzień zajmuje i to mnie męczy. Niby handluje wódką i szuka ludzi na zlecenie, ale ja cały czas nie wiem z czego on się utrzymuje i skąd bierze pieniądze na życie, tutaj czegoś brakuje. Jest wiarygodny z tym klasycznie polskim prężeniem muskułów i zadziornością, kiedy sprawa robi się honorowa, wiem jakie są jego motywacje związane z solidarnościową przeszłością, wiem skąd jego problemy z kobietami, ale ta jego zwykła codzienność mi zgrzyta. Nam nadzieję, że Pani Anya wyjaśnia to w drugiej części.
A na koniec jeszcze ogromna prośba do tłumacza i redakcji, może przy wznowieniu zdecydujecie się na oryginalny tytuł? Where the Devil Can’t Go brzmi bardzo dobrze nawet w bezpośrednim tłumaczeniu :)
Zdecydowanie najlepszym miejscem będzie londyńskie metro. A jak nie to można w tramwaju, w Krakowie polecam 4, 50 i 52 bo mają długie i fajne trasy do czytania
Tytuł: Toń
Autor: Anya Lipska
Do tramwaju: najlepiej na dłuższe trasy
Ocena czytadłowa: 5/6
Choć po kryminały sięgam rzadko to tym razem jestem ciekawa tej książki i chciałabym ją przeczytać :)
Ten jest całkiem udany, nie za ciężki z udanym finałem.
„z drugiej strony co ja się odzywam, z moim nie mam szans nawet na rolę drugoplanowego bohatera”
Biorąc pod uwagę, że choćby u Miłoszewskiego jest i pan Poniewasz, i doktor Frankenstein, to nazwisko masz idealne – nikt go nie zapomni ;)
I nieustanne „yay!” dla epilogu, zdecydowanie. Ostatnio epilogi i zakończenia „zrobiły mi” dużo książek.
Epilog miód i zaskoczenie totalne, końcówka niezła tylko to życie codzienne Pana Kiszki :)
Gratuluję wpisu Artur Szrejtera.
A nawet przeszłam nad tym życiem codziennym do porządku, widać nie bardzo mnie to raziło ;)
Dziękuję!
A w Bytomiu jest jedna trasa z mega starym tramwajem, która przebiega przez jedną, kilometrową ulicę. To sobie człowiek nawet nie zdąży książki z torby wyłuskać.
Tam to chyba tylko szorty komiksowe :)