Przeczytane 2014 

Na depresję? Mikołajek !

rekreacje_mikolajkaZa oknem raz jesienna plucha, raz złota polska jesień. Choć niektórzy wolą pluchę i kiepską pogodę, bo wtedy miło się siedzi pod kocem i czyta, to ja jednak wolę tę złotą polską. Jak za oknem nie ma słońca, to trudniej wygonić dzieciaki z łózek :).  Kiedy jednak za oknem pada, a was ogarnia jakiś nieciekawy nastrój to wtedy sięgnijcie po Mikołajka., tak naprawdę po dowolny tom, choć te ze Znaku nie do końca mnie przekonują. W tej części co prawda babcia nie przyjechała, ale i tak jest przyczyną niezłego zamieszania. Zwłaszcza w historii z zegarkiem.

Poprzednią notkę o Mikołajku zatytułowałem René Goscinny to geniusz i trudno teraz wymyślić coś lepszego. Nad tą ślęczę już chyba drugi dzień i cały czas zachodzę w głowę co można mądrego jeszcze napisać. Każde opowiadanie to świetna zabawa, a to z zegarkiem to prawdziwy majstersztyk, zmysł obserwacyjny autora to absolutne mistrzostwo świata. Gościnnemu udało się wyłapać mnóstwo komicznych sytuacji i tak pięknie to napisać, że bawią kolejne pokolenia. Dlaczego uważam, że przynajmniej część tego o czym pisze jest prawdziwa? Musi być, przyzna wam to każdy rodzic :) Oczywiście sporo to pomysły tego francuskiego geniusza, ale będę się upierał, że początek musiał mieć realne podstawy. Ogromnym zaskoczeniem za każdym razem gdy sięgam po te książki jest także to, jak mało się postarzały. Od 1964 roku minęło przecież już mnóstwo czasu, a historie nadal są aktualne. Owszem jeśli weźmiemy pod uwagę ciut starszych chłopców to nie kopią oni piłki i nie fascynują się kijankami, gdy jednak zerkam na swojego sześciolatka bawiącego się z kumplami na placyku koło przedszkola, to zawsze mam wrażenie, że zaraz zza drzewa wyjdzie Alcest i Kleofas. Rufus z gwizdkiem taty już tam jest, a Gotfryd gra na wypaśnej komórce. Jak to pisałem, to przypomniało mi się, że ze starszym synem chodził do podstawówki Ananiasz, pupilek jego Pani i Euzebiusz, który nie dość, że był najsilniejszy to jeszcze najlepiej grał w piłkę.

Oczywiście wszystkie te historie nie byłyby taki sama gdyby nie rysunki Sampe, zabawne, pełne uroku, z lekką i czarująca kreską. Może tak łatwo włączyć mi wyobraźnię na placyku :)

A na koniec taki mały bonus, w Polsce też mieliśmy swojego Mikołajka, nie wiem czy ciekawego, ale Zacofany zachwalał :)

Informacja tramwajowa
Tym razem nie czytałem synkowi, bo mi się nie chciało czekać, aż go najdzie ochota. Polecam zdecydowanie w każdych okolicznościach. Książeczka nieduża, w owej wersji dość lekka, bo okładki choć twardawe to lekkie, przyjemność z czytania zawsze!
Podsumowanie:
Tytuł: Rekreacje Mikolajka
Autor:  René Goscinny i rysownik Jean Jacques Sempé.
Wydawca: Nasza Księgarnia
Do tramwaju:  jak najbardziej
Ocena czytadłowa: 6/6
Ocena bezludnowyspowa: 5/6

Powiązane posty

2 Thoughts to “Na depresję? Mikołajek !”

  1. Zachwalał, bo się zaśmiewał :) Peerelowski Mikołajek wart jest czytania!

  2. Cudowny jest Mikołajek i totalnie niezastąpiony na wszelkie smutki – zgadzam się w zupełności :D Ale już kiedyś Tobie pisałam o moim uwielbieniu do Ananiasza (pupilka Pani) i Ludeczki :D

Leave a Comment