Targ Śniadaniowy i trochę lepienia
Kraków oszalał dziś temperaturowo, żar leje się z nieba w ilościach dzikich, a my spływamy potem. Ale postanowiliśmy nie dać się i spędzamy aktywnie niedzielne przedpołudnie. Po wysłaniu Młodego Starszego na kolonię wybraliśmy się najpierw na Targ Śniadaniowy, a potem na warsztaty Dzieciaki w formie. A co ! Nie pisałbym o tym gdyby nie to, że obie inicjatywy są znakomite.
Targ Śniadaniowy ma na celu promocję lokalnych produktów kulinarnych. Pierwotnie odbywał się tylko w Warszawie, ale ktoś w Krakowie podchwycił ten pomysł i chwała mu za to. Do wyboru są dwa miejsca, w sobotę można odwiedzić targ w Parku Krakowskim, w niedzielę w Parku Ratuszowym w nowej Hucie. Tak w Hucie! Okazało się, że w tej dzielnicy dzieje się teraz naprawdę mnóstwo dobrego. Wybraliśmy się na ósmą, bo tatuśkowi pomyliły się godziny rozpoczęcia, więc po lekkim zamieszaniu wróciliśmy przed dziesiątą. Było mnóstwo interesującego jedzenia, pyszna kawa. Pomysł świetny jeśli chodzi o promocję kulinarną lokalnych niedużych producentów, jednak trochę szkoda, że wbrew nazwie było niewielu stricte śniadaniowych wystawców.
Zapraszam do obejrzenia kilku zdjęć:
Jakieś magiczne dziwne napoje.
Do śniadania należy coś przeczytać.
Pyszna baklawa
Lemoniady
Przeróżne warzywa, marchewka inna niż pomarańczowa i fioletowa papryka robią wrażenie.
Obowiązkowo kawa
Ciacha i drożdżówki |
Oliwki i hummus |
Ciacha mało letnie |
Oscypki |
A po targu pojechaliśmy z Młodym Młodszym na warsztaty z lepienia w masie solnej. W wakacje cotygodniowo Dzieciaki w formie organizują w Klubie Kombinator jakieś zajęcia dla maluchów, my wybraliśmy się dzisiaj. Było świetnie, prowadząca je Asia Mentel z Book me a cookie znakomicie dogaduje się z dziećmi, a energii mogłaby jej pozazdrościć niejedna elektrownia. Tu zdjęcia zdecydowanie gorsze, bo zapomniałem aparatu:
Głównodowodząca w akcji
Zaczynamy!
Samochody już gotowe
Druga partia się wałkuje.
Dziękujemy za możliwość wzięcia udziału, frajda była dla wszystkich. Podobało nam się bardzo, po wyjściu Młody powiedział, że musimy przyjść jeszcze raz, on będzie się bawił, a ja z żoną będziemy leżeli na leżaku. Cóż za kochane dziecko :)
Oba wyjścia okazały się być naprawdę udane, w Nowa Huta kusi.
Janku, dziękuję za tak miłe słowa! I ogromnie się ciesze, że mogłam Cię wreszcie poznać osobiście – przybywajcie, rozkładajcie się na leżaczkach, tylko takich miłych gości bym sobie życzyła :)
Przybędziemy, a w piątek pływamy z Darkiem :)