Pewne fińskie trolle
Muminki zna każdy. Właściwie to tekst miał się nawet zaczynać od stwierdzenia, że Muminki zna każdy i albo je kocha albo nienawidzi. Zdałem sobie sprawę, że to jednak będzie bzdura, nieprawda i opowiadanie głupot. Dlaczego?
Ano dlatego, że zdecydowana większość ludzi tak naprawdę zna Muminki tylko wyłącznie w wersji telewizyjnej. Część z polskiego serialu robionego przez Se-ma-for, a część z japońskiego anime. Właśnie ta wersja z kraju kwitnącej wiśni zrobiła dla fińskich trolli koszmarną robotę, po oglądnięciu kilku odcinków, w których pojawiała się Buka mnóstwo ludzi zrezygnowało na pewno ze spotkania z oryginałem. A przecież to zupełnie inna opowieść.
Kiedyś przeczytałem wszystkie części, a przynajmniej tak mi się zdawało. Przeczytałem, polubiłem i zapomniałem. Zapomniałem o tym jak magiczne są te historie, ile ciepła i optymizmu niosą ze sobą. Teraz korzystając z tego, że wchodzimy z młodszym synem w poważniejszą literaturę sięgnąłem z przyjemnością. Miałem przeczytać Młodemu, a skończyło się na tym, że przeczytałem sobie, żeby nie musieć czekać na kolejne wieczory :)
W książce Kometa nad dolną Muminków Ryjek z Muminkiem wyruszają w podróż do obserwatorium, pragną dowiedzieć się coś więcej o zbliżającym się kosmicznym gościu. Po drodze spotykają kilkoro postaci, które przez całe życie kojarzyły mi się nieodłącznie z tą historią i zabierają je ze sobą do Doliny Muminków. Najpierw na ich drodze staje Włóczykij, potem spotykają Pannę Migotkę, a w drodze powrotnej dołącza do nich Paszczak.
Kometa nad dolną Muminków to naprawdę znakomita lektura i to zarówno dla dużych i dla małych. W czasach gdy wszyscy się gdzieś spieszą, a idea slow life urosła do rangi życiowej filozofii ta spokojna, pełna ciepła i optymizmu opowieść pozwala na znakomity relaks i odcięcie się od szalonego świata. Trudno jest o niej napisać coś co nie było już wcześniej napisane, bo przecież pierwsze wydanie historii o Muminkach ukazało się w latach czterdziestych, ale spokojnie można ją rekomendować każdemu. No może poza miłośnikami poradników. Teraz pewnie zostanę okrzyknięty bluźniercą, ale uważam, że Muminki są zdecydowanie lepszym wyborem dla malucha niż Kubuś Puchatek. Komercjalizacja nie odarła ich jak na razie z ich magiczności, do ich świata nie zawitał kult dolara i dojenie klienta na każdym kroku. Już wkrótce zaproszę tam swojego syna, zobaczymy, czy i jemu się spodoba. Moja żona nie lubi Muminków, irytują ją. Podejrzewam że ma to jednak związek z serialem, a nie z książkę, więc może uda mi się i Ją namówić na wizytę w tej magicznej dolinie ?
W tym wydaniu, które aktualnie wznawia Nasza Księgarnia chciałbym jeszcze zwrócić waszą uwagę na nowe okładki zaprojektowane przez Kasię Bajerowicz, znakomicie pasują, budzą jeszcze większy sentyment i poprawiają odbiór.
Informacja tramwajowa
Jak dla mnie Muminki można i wypada czytać wszędzie. Może w tramwaju ktoś dziwnie na was zerknie, ale to będzie świadczyło tylko o tym, że nie zna tej historii. Albo myśli, że ją zna po oglądnięci kilku historii z Buką w tle.
Podsumowanie:
Tytuł: Kometa nad Doliną Muminków
Autor: Tove Jansson
Wydawca: Nasza Księgarnia
Do tramwaju: nie sprawdzone, ale spokojnie bym brał
Ocena czytadłowa: 5+/6
Ocena bezludnowyspowa: 5/6
[…] Dziś na blogu tekst o Muminkach, znajdziecie go TU […]
Jestem dobrym przykładem tego, o czym piszesz – znam Muminki tylko z bajek, choć nie mam pojęcia, której wersji. Ale za to bardzo lubiłam Bukę, przynajmniej dodawała nieco emocji i było przerażająco wesoło, gdy się pojawiała :) w tym roku mam postanowienie, że sięgnę po kilka książkowych wersji o Muminkach – kiedyś trzeba zacząć nadrabiać zaległości z dzieciństwa.. ;)
W kwestii Muminków zdecydowanie NALEŻY! :D
Buka książkowa jest zupełnie inna, ale też się pojawia. Zdecydowanie zapraszam do świata Pani Jansson
Buka tańcząca i śpiewająca w świetle latarni wyniesionej przez Muminka :-) („Tatuś Muminka i morze”?) Temu kretynowi, co zrobił z niej postrach dla dzieci w tym serialu to bym rzyć skopał (przepraszam :-)) >:-(
Ano zrobił, wpisz Buka w Google to zaraz będziesz miał obrazki zatytułowane trauma z dzieciństwa :/
O jesteś wielki! Muminki! Jasne, że tylko w wersji czytanej!
No wiesz, dopuszczasz do takich rzeczy, MUSISZ przekonać Ewę do Muminków… bo to świetna literatura jest :-)
Tak po cichu dopowiem, że założyłem bloga, żeby napisać o Muminkach… bo uważałem, że wpis na G+ jest zbyt ulotny ;-)
Książka to zupełnie co innego niż serial w tym wypadku :)
A czy namówię Ewę? Jeśli nie ja to pewnie Szymek :D
Muminki to moje dzieciństwo, młodość i dorosłość, podobnie jak u moich rodziców, po których odziedziczyłam miłość do opowieści Tove Jansson <3 Czytam co roku, odświeżam sobie i przeżywam, odkrywając zawsze kolejne cudeńka i smaczki. Moje ukochane to "Tatuś Muminka i morze" i "Zima Muminków" <3
Co prawda my już rodzinnie mamy dwa pełne muminkowe komplety książek (stare wydania moich rodziców i te sprzed kilku lat, odświeżone przez Naszą Księgarnię), ale że są okoliczne dzieciaki (niektóre już dostały pojedyncze książeczki), to będę im poszerzać kolekcję :D
Ta wersja wygląda prześlicznie, jakoś bardziej pasuje mi do wspomnień niż te kolorowe okładki ( choć czytałem właśnie w tych kolorowych ). Wszystko wskazuje na to, że będę uzupełniał swój zestaw.
Muminki, podobnie jak większość czytelników, poznałam jako dziecko – fajnie się czytało, bohaterowie byli do polubienia (ja szczególną sympatią darzyłam Włóczykija), no generalnie fajne książki.
Teraz czytam owe Muminki Piotrkowi na dobranoc (w kolejności sugerowanej przez BiblioNETkę) – aktualnie jesteśmy przy „Lecie Muminków” i, kurczę, to nie jest ta sama książka którą pamiętam z dzieciństwa…
Dalej lubię Włóczykija, ale zupełnie inaczej patrzę na Małą Mi (dawniej mnie straszliwie drażniła, a teraz ją po prostu kocham), Mamusię, Tatusia i całą resztę.
Czy tylko ja mam wrażenie, że Mamusia jest o wiele bardziej interesującą osobą niż Tatuś, któremu się tylko wydaje, że jest pępkiem świata? Tymczasem ów Tatuś to gość o przerośniętym ego, w wiecznych pretensjach do świata, który nie poznaje się na jego geniuszu, przyziemny do bólu (te wszystkie złote gałki, poręcze do schodów i inne bzdury, które stanowią sens jego życia), a Mamusia to osoba o bogatym wnętrzu, marzycielka stłamszona przez codzienność i męża własnego? Dobrze, że chociaż Muminek ma więcej cech Mamusi niż Tatusia. Chociaż z drugiej strony też nie ma farta jeśli chodzi o ewentualną drugą połówkę, bo Panna Migotka to typowa „słodka idiotka”…
Dużo tutaj Tatusia nie było, ale Mamusia krzątała się zacnie. Moja ulubiona postać to Paszczak, czuję z nim jakąś duchową więź :)
O Pannie Migotce można natomiast chyba nawet powiedzieć że to bardzo „słodka idiotka” zakochana w bransoletce na nogę.
Tak trochę w obronie Tatusia Muminka. „Tatuś Muminka i morze” pokazuje go w trochę innym świetle.
Poza tym charakterystyka trafna ;-)
Najnormalniej w świecie niespełniony artysta przechodzący kryzys wieku średniego :-D
Tym większy podziw dla Mamy Muminka – bardzo mądra dziewczyna! :-)
Paszczak ! Paszczak! :)
Paszczak to mi bardziej na geeka w średnim wieku wygląda ;-)
To ja się przyznam, że całkiem niedawno dostałam od Prezesa na urodziny cały komplet Muminków. To było piękne wyznanie miłości :)
I proszę mi tu nie pluć na Kubusia. To jest dokładnie ta sama historia, co z Muminkami.
(I poszła sobie, mrucząc pod nosem:
To po prostu niebywałe!
Pełen garnek miodu miałem,
a na garnku tak, jak drut
napisane było MJUT.
Garnek śliczny był, nowiutki,
kolorowe miał obwódki,
więc ogromnie
to mnie
smuci,
że mój garnek się zarzucił).
Kubuś ok, ale tylko ten oryginalny. Reszta naprawdę mocno się rozmyła.
Jestem z Tobą, Kubuś to tylko książkowy, te inne to podroby, wróć podróby ;-)
Uwielbiamy Muminki – w wersji książkowej oczywiście. Myślałam, że może ta historia nie zainteresuje dziewięciolatki i sześciolatka, ale na szczęście się myliłam.
No co ty, Muminki zainteresują każdego, przynajmniej na chwilę :)
Bardzo lubiłam (i w sumie lubię nadal) hatifnatów. A pomyślałam sobie o nich, spoglądając na tytuł Twojego posta, bo Mamusia Muminka w „Małych trollach i dużej powodzi” nazwała ich trollowatymi:
„- To taki rodzaj trollowatych zwierzątek – wyjaśniła Mama Muminka. – Przeważnie są niewidoczni. Czasem siedzą pod podłogami u ludzi i kiedy wieczorem robi się cicho, słychać, jak tam drepczą i szurają. Ale najczęściej wędrują dookoła świata, nigdzie się nie zatrzymują i
nic ich nie obchodzi. Nigdy się nie wie, czy Hatifnat jest wesoły czy zły, zmartwiony czy zdziwiony. Jestem przekonana, że nie mają w ogóle żadnych uczuć.”
Jako dziecko sądziłam, że Muminki to hipopotamy (:
Czemu nie miałaś tak sądzić, skoro bardzo hipopotamy przypominają :)
A co do hatifnatów to nie jestem do końca pewien, ale wydaje mi się, że świecą w ciemnościach.
Nasza Rodzina zdecydowanie zna Muminki z wersji książkowych – mamy cały komplet, a dzieci je uwielbiają. Ja też! Książka jest pełna mądrości życiowych dostępnych dla tych dorosłych, którzy nie boją się jej przeczytać w wolnej chwili tylko dla siebie.