Adrian (Secrus) Z zakurzonej półki 

[Z zakurzonej półki] Czarna wdowa dręczy z grobu…

czarna_wdowa
Listopad ubiegłego roku był dla mnie miesiącem prób. Wtedy bowiem Oisaj umożliwił mi pisanie dla Was na tym blogu i robię to już od ponad pół roku. Pamiętacie, czym zacząłem swój autorski cykl? [Z zakurzonej półki] ruszyło wraz z klasyczną powieścią kryminalną Patricka Quentina i dzisiaj, po dwudziestu czterech odsłonach serii, wracam do korzeni recenzją „Czarnej wdowy” – książki tego samego autora, opartej na podobnym schemacie, z częścią wspólnych bohaterów i identycznymi zaletami, które posiadało „Mój syn mordercą?”. Czy jednak dorównuje poziomem swojemu rówieśnikowi, tak przeze mnie wychwalanemu?
Petera Dulutha, producenta i reżysera teatralnego, poznajemy w momencie, gdy oswaja się z rolą słomianego wdowca. Żona – sławna aktorka Iris Duluth – wyjechała do jamajskiego sanatorium wraz z matką. Mężczyzna musi wytrwać w tęsknocie za ukochaną, w czym pomaga mu wścibska i opryskliwa aktorka, Lotta Marin, wraz z mężem, mieszkająca piętro wyżej. Pewnego razu zaprasza go na imprezę, na której Peter poznaje na pozór zwyczajną dziewczynę, dwudziestoletnią Nanny Ordway. Zabiera młódkę na kolację, sporo z nią rozmawia, lecząc tym samym chwilowe osamotnienie. On jest znany w środowisku teatralnym, ona oddaje się pisaniu bez większych osiągnięć. Oboje powtarzają, że łączy ich przyjaźń. Coś jednak narusza tę sielankę i Peter Duluth staje się przedmiotem oskarżenia… „Jest taki gatunek pająków – zdaje się, że czarne wdowy – które nie zabijają od razu swoich ofiar, tylko paraliżują je jadem i trzymają żywe, dopóki nie zgłodnieją.”
Kto czytał inne książki Patricka, ten szybko odnajdzie się w świecie „Czarnej wdowy”. Ciekawostką jest, że Peter Duluth, tutaj główny bohater, w „Mój syn mordercą?” był młodszym bratem czołowej postaci i przewijał się wraz z żoną w rozdziałach, dając pomocne wskazówki walczącemu o syna Jake’owi Duluthowi. Pojawia się także znany nam skądinąd porucznik Trant z wydziału zabójstw – inteligentny, charyzmatyczny śledczy o ludzkim podejściu do sprawy, który i tutaj przemyka co jakiś czas poza właściwą narracją, będąc cieniem stąpającym dwa kroki przed bohaterem.. Ponadto to chyba już zwyczaj fabularny Patricka Quentina: Peter Duluth ma niewiele czasu, by oczyścić się z ciążących na nim zarzutów. Rozpoczyna własne śledztwo w obronie swojej wolności.
Jeśli miałbym w kilku słowach określić „Czarną wdowę”, to nazwałbym tę książkę fajnym obyczajowym kryminałem. Tyle w zupełności wystarczy. Styl Patricka pozwala na szybką, leciutką lekturę, która prześlizguje się przed oczami z niezwykłą swobodą. Do tego autorzy znakomicie skonstruowali dialogi – czuć ich nienachalny styl i naturalność, na ile oczywiście pozwala język klasycznego kryminału najeżony formami imion w wołaczu. Sama fabuła, trzeba przyznać, rozwija się bardzo mozolnie. Śmierć następuje na pięćdziesiątej stronie, a pewność, że było to morderstwo… na sto pięćdziesiątej! Cała reszta jest nieśpiesznym nastawianiem świata przeciwko bohaterowi, próbą dobrego sportretowania nieco sztampowych postaci – potencjalnych sprawców – oraz garścią mniej lub bardziej istotnych opisów i rozmów prowadzących do poznania przeszłości Nanny Ordway. Nie zawodzą natomiast emocje i napięcie budowane sprawdzonymi chwytami kryminalnymi, przez co rozdział z odnalezieniem ciała zamordowanej zawodowo podnosi ciśnienie.
„Czarną wdowę” oceniam w kategorii porządnie wykonanej roboty. Kto lubi obyczajowe kryminały skupione na walce o niewinność, nie powinien się zawieść. Patrick Quentin to bowiem sprawdzona marka gatunku, oferująca lekkie pióro i angażującą, zawsze odpowiednio zagmatwaną historię. Mimo iż sama fabuła i rozwikłanie zagadki nie porywają bez reszty, czyta się szybko i z satysfakcją. To niemały fragment amerykańskiego kryminału, który polecam jako odskocznię od ambitniejszych tytułów. Jeśli jednak nie mieliście do tej pory do czynienia z Quentinem, sięgnijcie najpierw po „Mój syn mordercą?” – lepszą i zwyczajnie ciekawszą opowieść.

Podsumowanie:
Tytuł: Czarna wdowa
Autor: Patrick Quentin
Wydawca: Da Capo 1993 (premiera: 1952)
Moja ocena: 6/10

Powiązane posty

Leave a Comment